Philippe Gilbert (Omega Pharma – Lotto) wygrał etap otwierający Tour de France i został pierwszym liderem wyścigu. FOTOGilbert popisał się atakiem niczym z wygranych przez siebie ardeńskich klasyków i pewnie pokonał rywali. Drugi był Cadel Evans (BMC Racing), a trzeci Thor Hushovd (Garmin-Cervelo).
Gilbert sprostał oczekiwaniom kibicom i swoim, wygrywając pierwszy etap Tour de France, którego etap przypominał wyścigi klasyczne. Kolarz Omega Pharma-Lotto zaatakował w samej końcówce podjazdu i o kilkanaście metrów wyprzedził goniących rywali.
W klasyfikacji generalnej Belg wyprzedza o 3 sekundy Evansa i o 6 sekund Hushovda.
***
Już pierwszy etap przyniósł nieoczekiwane rozstrzygnięcia i teoretycznie spokojny i łatwy dla faworytów etap przyniósł niektórym z nich straty. Wskutek kraksy na 10 kilometrów przed metą peleton podzielił się na dwie grupy, a ponad minutowe straty ponieśli Alberto Contador (Saxo Bank Sungard) i Luis Leon Sanchez (Euskaltel Euskadi).
Pozostali faworyci – m.in. Evans, Andy Schleck (Leopard Trek), Ivan Basso (Liquigas-Cannondale), Bradley Wiggins (Team Sky), Levi Leipheimer i Chris Horner (obaj Radioshack), przyjechali na metę w pierwszej grupce, która straciła do zwycięzcy 6 sekund. W grupie tej przyjechał też Maciej Paterski (Liquigas-Cannondale), który zajął 22. miejsce i w klasyfikacji młodzieżowej był czwarty.
Ciekawie zapowiada się tez walka o zieloną koszulkę najlepszego sprintera. Zmiana wprowadzona przez organizatorów – wysoko punktowany lotny finisz – sprawiła, że w połowie etapu ekipy sprinterów podkręciły tempo, a najszybsi kolarze w peletonie walczyli o punkty na lotnej premii, które później będą miały spore znaczenie dla klasyfikacji punktowej.
***
Tegoroczny Tour de France rozpoczął się od uroczystości otwarcia wyścigu na Passage du Gois. Po przejechaniu 13 kilometrów z La Barre-de-Monts kolarze zatrzymali się na wąskim przesmyku, z licznie przybyłymi kibicami po obu stronach, by oficjalnie wystartować do 98. edycji Wielkiej Pętli.
Sześciu kolarzy z tegorocznego wyścigu pamięta, jak peleton pokonywał Passage du Gois w 1999 roku - Sebastian Hinault (Ag2R La Mondiale), Stuart O’Grady i Jens Voigt (Leopard Trek), George Hincapie (BMC Racing), Christian Vande Velde (Garmin-Cervelo) i Alexandre Vinokourov (Astana) byli świadkami wielkiej kraksy, która miała ogromny wpływ na losy wyścigu.
Teraz jednak Passage du Gois było miejscem startu wyścigu, ale już tam nastąpiły pierwsze ataki. Francuz Perrig Quemeneur (Europcar) był pierwszym atakującym, a za nim ruszyli Lieuwe Westra (Vacansoleil DCM) i Jeremy Roy (FdJ). Ta trójka bardzo szybko zyskała przewagę ponad dwóch minut i peleton wyraźnie odpuścił tę akcję.
Po 13 kilometrach etapu mieli już 6 minut w zapasie i zapowiadało się, że spędzą większość dnia na czele wyścigu. 6.45 wynosiła maksymalna przewaga harcowników i wtedy peleton postanowił zmniejszyć nieco straty, choć trudno było się spodziewać, że ekipy sprinterów za wszelką cenę będą chciały skasować ucieczkę jeszcze przed lotnym finiszem na 87 kilometrze, na którym było aż 20 punktów do zgarnięcia.
Sprinterzy zadowolili się walką o czwarte miejsce na lotnej premii i na 35 kilometrów przed Avrille peleton tracił 4.30. Na 20 kilometrów peleton po kraksie Jurgena Van de Walle (Omega Pharma-Lotto) podzielił się na dwie grupki, a z tyłu zostali niektórzy kolarze HTC-Highroad, pomocnicy Marka Cavendisha, ale po krótkim pościgu dołączyli do zasadniczej grupy. Choć punkty na lotnej premii zostały rozdane, ekipy HTC-Highroad z Markiem Cavendishem, Omega Pharma-Lotto z Andre Greipelem i Lampre ISD z Alessandro Petacchim na kilka kilometrów przed kreską wyszły na czoło peletonu, walcząc o pozycje.
Lotną premię wygrał Roy przed Westrą i Quemeneur, natomiast z peletonu, który jechał 2.30 później, najszybszy był Tyler Farrar (Garmin-Cervelo) przed Greipelem. Potem peleton wyraźnie zwolnił, a na 90 kilometrów przed metą różnica wzrosła do prawie 5 minut.
Kolarze Omega Pharma-Lotto pracowali na czele peletonu, mając na uwadze finisz, na którym Philippe Gilbert miał ogromne szanse na zwycięstwo. Stopniowo przewaga uciekinierów spadała i na 60 kilometrów przed metą jechali 4.10 przed zasadniczą grupą. Zbliżając się do mety przewaga uciekinierów malała i na 30km przed końcem etapu była to już tylko minuta.
Ostatecznie trójka śmiałków została doścignięta na 19 kilometrów przed metą, dziękując sobie za wspólną pracę. Na czoło wyszła ekipa Europcar, licząca na dobrą postawę Thomasa Voecklera. Tempo mocno wzrosło a peleton bardzo się rozciągnął.
Na 10 kilometrów przed metą doszło do bardzo dużej kraksy w peletonie, po tym jak jeden z kolarzy Astany został potrącony przez kibica. Grupa podzieliła się i czołówka narzuciła mocne tempo, a wielu kolarzy, wśród nich Alberto Contador (Saxo Bank Sungard) i Andy Schleck (Leopard Trek), musiało gonić prowadzących.
Widząc, że kilku rywali zostało z tyłu, ekipy BMC Racing i Radioshack narzuciły bardzo mocne tempo w peletonie. Na 5km przed metą ta grupka traciła 32 sekundy do prowadzącej grupy około 60 kolarzy.
W czołówce jechali m.in. Cadel Evans (BMC Racing), Damiano Cunego (Lampre ISD), Philippe Gilbert (Omega Pharma-Lotto), Bradley Wiggins (Team Sky), Alexandre Vinokourov (Astana), Andy Schleck) i Thomas Voeckler (Europcar). W czołowej grupce doszło do kolejnej kraksy, ale już w strefie 3 kilometrów przed metą i kolarze, którzy w niej ucierpieli – m.in. Robert Gesink (Rabobank) otrzymali czas zwycięzcy.
Na 2,2 km przed metą kolarze Omega Pharma – Lotto zaczęli dyktować tempo, z Gilbertem na jadącym trzeciej pozycji, jednak to Alexandre Kołobniew (Katiusza) zaatakował jako pierwszy, na około 1500 metrów przed szczytem wzniesienia. Koledzy Gilberta byli jednak bardzo czujni i szybko skasowali ten atak.
Na 1 km przed metą Gilbert, który jechał na drugiej pozycji, nie atakował, wyraźnie dając do zrozumienia Jurgenowi Van Den Broeckowi, by jeszcze pracował na czele grupki. Wtedy zaatakował Vinokourov, za nim pojechał Voecker a potem Gilbert. Trójka ta pilnowała się bardziej, niż atakowała i niezdecydowanie rywali wykorzystał Fabian Cancellara (Leopard Trek), który odjechał na kilkanaście metrów, ale doszedł go bardzo czujny Gilbert.
Na 500 metrów przed metą Szwajcar wyraźnie zwolnił, dając do zrozumienia Gilbertowi, że nie będzie pracował, ale kolarz Omega Pharma-Lotto nie oglądał się na rywala i zdecydowanie ruszył do przodu, momentalnie gubiąc Spartacusa.
Cancellara odpuścił atak Belga i wyprzedził go jeszcze Evans, mający nadzieję na udany pościg. Gilbert jednak nie zwalniał, a jego przewaga była już kilkunastometrowa. Do mety utrzymał mocne tempo i samotnie minął linię mety, odnosząc pierwsze w swojej karierze zwycięstwo w Tour de France. 3 sekundy za Belgiem na metę wjechał Evans, a grupę pościgową 6 sekund za zwycięzcą przyprowadził Thor Hushovd (Garmin-Cervelo).
Grupa z Contadorem straciła 1.20 do zwycięzcy, a Hiszpan stracił 1.14 do najgroźniejszych rywali – braci Schleck, Evansa, Ivana Basso (Liquigas-Cannondale), Bradleya Wigginsa (Team Sky) - już na starcie wyścigu musi odrabiać straty.
Więcej zdjęć wkrótce.
Fot.: Sirotti
Gilbert podołał presji
98. Tour de France (02-24.07.2011, HIS, Francja), etap 1.: Passage du Gois - Mont des Alouettes
Philippe Gilbert (Omega Pharma Lotto) wygrał etap otwierający Tour de France i został pierwszym liderem wyścigu. <strong>FOTO</strong>