Pierwszy z wielkich

102. Milan-Sanremo (19.03.2011, HIS, Włochy)

Drukuj

Już jutro specjaliści od klasyków walczyć będą o zwycięstwo w Milan Sanremo, pierwszym z tak zwanych monumentów, rozpoczynającym sezon wyścigów klasycznych. Na starcie staną najlepsi z najlepszych. 

Już jutro specjaliści od klasyków walczyć będą o zwycięstwo w Milan – Sanremo, pierwszym z tak zwanych monumentów, rozpoczynającym sezon wyścigów klasycznych. Na starcie staną najlepsi z najlepszych. Wyścig z Mediolanu do Sanremo ma bogatą tradycję i taką samą listę zwycięzców. Najdłuższy z klasyków co roku jest marzeniem kolarzy, którzy właśnie w sobotę najbliższą dniu Świętego Józefa, które przypada 19 marca, rozpoczynają realizację swoich celów.

Trasa wyścigu, praktycznie niezmieniona od jego początków w 1907 roku, jest najdłuższa w kalendarzu World Tour w sezonie i liczy 298 kilometrów. Oznacza to ponad 7 godzin w siodełku, po terenie nie zawsze przyjaznym sprinterom. Lecz to właśnie oni często odgrywają główne role w La Primavera.

Mark Cavendish (HTC-Highroad), Oscar Freire (Rabobank), Fabian Cancellara (Leopard-Trek), Alessandro Petacchi (Lampre ISD), Filippo Pozzato (Katiusza), to kolarze, którzy znają smak zwycięstwa w la Classicissima, jednak na nich lista faworytów się nie zamyka, a wręcz otwiera.

Po znakomitej formie, jaką zaprezentował w Tirreno-Adriatico, Thor Hushovd (Garmin-Cervelo) ma spore szanse u bukmacherów, podobnie jak jego kolega z drużyny, Tyler Farrar, a być może i Heinrich Haussler, któremu w 2009 roku zwycięstwo sprzed nosa sprzątnął Cavendish. Ekipa Garmin-Cevelo ma bodajże największy komfort i możliwość manewru, mając trójkę potencjalnych liderów. I zwycięzców.

Philippe Gilbert (Omega Pharma – Lotto) podczas Tirreno-Adriatico udowodnił, że krótkie i sztywne podjazdy mu nie straszne – a takie są właśnie Cipressa i Poggio – i prezentuje ostatnio bardzo wysoką formę, co stawia go w pierwszym szeregu faworytów. Według niektórych Belg jest niemalże pewniakiem do zwycięstwa.

Tom Boonen (Quick Step), choć do tej pory nie błyszczał, to jednak zawsze będzie groźny i w końcówce będzie tam, gdzie jego miejsce, a więc na czele. Na pierwszej wygranej od 2006 roku, kiedy to na Via Roma triumfował Pozzato, zależy szczególnie Włochom, więc na Poggio należy się spodziewać ataków Alessandroa Ballan (BMC), Damiano Cunego (Lampre ISD), Giovanni Viscontiego (Farnese Vini-Neri) i Danilo Di Luki (Katiusza), którzy formę sprawdzili na Tirreno-Adriatico.

Potencjalnych zwycięzców jest więc niemalże dwudziestu i każdy z nich ma porównywalne szanse na wygraną. Wszyscy z wymienionych kolarzy, oprócz Hausslera, ścigali się ostatnio we Włoszech, a historia dowodzi, że ostatnich 10 zwycięzców Milan-Sanremo właśnie tam szlifowało formę przed pierwszym wiosennym klasykiem.

***

Trasa wyścigu pozostaje niezmieniona od lat i wszyscy wiedzą, czego można się spodziewać, jednak wciąż wszyscy obawiają się Cipressy i Poggio. Sam dystans 298 kilometrów jest wyczerpujący, a w samej końcówce kolarze pokonywać będą właśnie te dwa decydujące o losach zwycięstwa podjazdy.

Największe trudności przyjdą po 240 kilometrach etapu i wtedy można spodziewać się fajerwerków. Wcześniej przeważnie uciekinierzy mają swój czas, jednak w miarę zbliżania się do Sanremo, ekipy faworytów podkręcają tempo, kasując ucieczkę, pozbywając się przy tym kilku rywali.

Capo Berta, na 245km, będzie przedsmakiem tego, co czekać będzie nas w końcówce. 30 km dalej – 22 km przed metą – usytuowany jest legendarny już podjazd Cipressa, a tuż przed metą, zaledwie na 6km przed kreską, szczyt Poggio, który przeprowadzi ostateczną selekcję wśród faworytów. Ze szczytu kolejne 3 km prowadzić będą w dół, a kolejne trzy po płaskim.

Bardzo prawdopodobne więc, że wyścig zakończy się finiszem z dużej grupy, tak jak to miało miejsce w ostatnich latach, a o zwycięstwo będą walczyć ci sprinterzy, którzy przetrzymają dwa krótkie i sztywne podjazdy, które nie wybaczają błędów. Kogo nie będzie z przodu na Poggio, ten nie będzie liczył się w walce o zwycięstwo.


Fot.: Sirotti
Mapka: RCS