Tour Down Under na stałe wpisał się w kalendarz najważniejszych imprez UCI. Wyścig jeszcze do niedawna zarezerwowany głównie dla Australijczyków, staje się ważnym polem bitwy w peletonie i łakomym kąskiem dla najlepszych sprinterów świata. Tour Dow Under to pierwszy ważny wyścig w kalendarzu UCI, który od czterech sezonów należy do elity, a z każdym kolejnym rokiem przyciąga coraz więcej gwiazd. Wystarczy wspomnieć rok 2009, kiedy to Lance Armstrong na swój powrót do zawodowego peletonu wybrał właśnie TDU, czym przyczynił się do znacznego, jeśli nie ogromnego, wzrostu popularności nie tylko samego wyścigu na świecie, ale także samego kolarstwa w Australii.
Mimo swojej dwunastoletniej tradycji, to wciąż wyścig na dorobku, jednak w ostatnich latach pokazał, że status Pro Tour w pełni mu się należy, a potwierdzają to coraz lepsze nazwiska na starcie każdej z ostatnich edycji wyścigu.
Od małej, narodowej imprezy, TDU staje się głównym celem początku sezonu dla wielu sprinterów, a kolarze, którzy walczyć będą w Wielkich Tourach i wyścigach etapowych, przyjeżdżają do Australii by zacząć szlifować formę.
Dlatego też nazwiska na liście startowej tegorocznego wyścigu wcale nie dziwią. Kolarze tacy jak Andre Greipel (Omega Pharma – Lotto) – dwukrotny zwycięzca wyścigu, Robbie McEwen (Radioshack), Tyler Farrar (Garmin Cervelo), Allan Davis (Astana), Greg Henderson (Team Sky), JJ Haedo (Saxo Bank) czy w końcu Mark Cavendish (HTC-Columbia) to elita sprinterów. Co więcej, ci kolarze nie przyjechali do Australii tylko po to, by się pokazać, lecz walczyć o każde zwycięstwo.
To właśnie pojedynki sprinterów wzbudzają najwięcej emocji. Greipel i Cavendish, jeszcze do niedawna koledzy z ekipy HTC-Columbia, tym razem staną naprzeciwko siebie, a Farrar już nie raz pokazał, że trzeba się z nim liczyć. Z kolei, McEwena i Davisa nie trzeba dodatkowo motywować. Szykuję się najbardziej zacięty sprinterski pojedynek w historii wyścigu.
Okazji do walki o zwycięstwa będą mieli sporo, począwszy od kryterium Cancer Council Classic w niedzielę i skończywszy także na kryterium tydzień później, po drodze walcząc na kilku płaskich etapach. Zwycięzcą okaże się ten, kto będzie umiał radzić sobie z trudniejszymi finiszami, nie zawsze płaskimi, gdyż ostatnie metry niektórych odcinków nie należą do najprostszych. Zdecydowanego faworyta nie ma, choć za takiego można na pewno uznać Greipela, który wygrywał w dwukrotnie w trzech ostatnich edycjach. Jednak wtedy Niemiec nie musiał mierzyć się z tak znakomitymi rywalami jak choćby Cavendish czy Farrar.
Jeśli chodzi zaś o klasyfikację górską, decydujący powinien okazać się – tradycyjnie – piąty etap z dwukrotnym podjazdem pod Willunga Hill, choć konsekwencja w zdobywaniu punktów na wcześniejszych etapach także może mieć znaczenie.
Oprócz inauguracji sezonu i emocji związanych z pojedynkami najszybszych ludzi w peletonie, Tour Down Under będzie wyjątkowy także z innego względu. Po raz kolejny jedną z głównych postaci – choć nie tak głośnych jak w poprzednich dwóch latach – będzie Lance Armstrong. Tym razem Amerykanin z Radioshack postanowił wybrać Tour Down Under na miejsce swojego pożegnania z zawodowym peletonem. Po styczniowym wyścigu 7-krotny zwycięzca Tour de France będzie ścigać się tylko i wyłącznie w USA.
Program Tour Down Under:
16.01 – Cancer Council Classic, Adelajda, 51km (kryterium uliczne)
18.01 – etap 1.: Mawson Lakes – Angaston, 138km
19.01 – etap 2.: Tailem Bend – Mannum, 146km
20.01 – etap 3.: Unley – Stirling, 129km
21.01 – etap 4.: Norwood – Strathalbyn, 124km
22.01 – etap 5.: McLaren Vale – Willunga, 131km
23.01 – etap 6.: Adelaide City Council Street, 90km (kryterium uliczne)
Relacje z etapów oraz fotogalerie codziennie na bikeWorld.pl
Fot.: Sirotti
TDU: pierwsza bitwa sezonu
Tour Down Under (16-23.01.2011, UPT, Australia)
Tour Down Under na stałe wpisał się w kalendarz najważniejszych imprez UCI. Wyścig jeszcze do niedawna zarezerwowany głównie dla Australijczyków, staje się ważnym polem bitwy w peletonie i łakomym kąskiem dla najlepszych sprinterów świata.