Nie tego spodziewali się kibice, a pewnie nawet i sami kolarze, po drugim etapie Giro d’Italia. Choć koszulka lidera mogła zmienić właściciela, to raczej większe szanse dawano sprinterom, niż Cadelowi Evansowi z BMC Racing.
Etap miał bardzo nerwowy przebieg, a o jego końcowych wynikach w dużej mierze decydowały kraksy. Wskutek jednej z nich, do której doszło na ostatnich kilometrach, straty na tym etapie ponieśli dotychczasowy lider wyścigu Bradley Wiggins (Team Sky), Carlos Sastre (Cervelo TestTeam), Damiano Cunego i Gilberto Simoni (Lampre) czy Filippo Pozzato (Katiusza). Najboleśniej stratę 37 sekund do zwycięzcy odczuł Wiggins, który tego dnia stracił prowadzenie w wyścigu.
„Dzisiejszy etap był jednym z najbardziej absurdalnych w mojej karierze” – Evans nie krył zdziwienia na mecie, „na pewno nie z powodu swojego profilu. Nie wiem czemu wszyscy byli dziś bardzo nerwowi” – powiedział Australijczyk, który zapewne dzięki przytomności umysłu, ale na pewno i szczęściu, uniknął zaplątania się w kraksie.
„Kolarze, tacy jak Sastre, stracili dziś kilkadziesiąt sekund. Ale pod koniec Giro te straty mogą być liczone w minutach” – zauważa Australijczyk. „To wspaniałe uczucie, założyć różową koszulkę. W 2002 roku już ją miałem, ale wtedy zabrakło mi doświadczenia, żeby dowieźć ją do mety. W tym roku cel jest ten sam – maglia rosa w Veronie” – zapowiada Mistrz Świata, który ma ledwie sekundę przewagi nad Tylerem Farrarem (Garmin - Transitions) i trudno mu będzie obronić prowadzenie na jutrzejszym etapie.
Farrar, który w ubiegłym sezonie wielokrotnie zajmował drugie miejsca podczas sprinterskich finiszów, dziś w końcu mógł unieść ręce w geście zwycięstwa. „To fantastyczne wygrać na Giro” – cieszył się Amerykanin, „dzięki temu nie czuję już takie presji” – dodał. „Moja drużyna świetnie dziś pracowała na finiszu, rozprowadzili mnie znakomicie” – chwalił swoich kolegów Farrar.
Ciekawa walka rozegrała się także o koszulkę najlepszego górala. Trzech kolarzy – Paul Voss (Milram), Rick Flens (Rabobank) i Stefano Pirazzi (Colnago – CSF Inox) zgromadziło na dwóch premiach górskich równą liczbę punktów, po cztery. O tym, kto miał zostać pierwszym w tym wyścigu liderem klasyfikacji górskiej decydowała więc wyższa pozycja w klasyfikacji generalnej, a tu najlepszy okazał się Voss, mając czas lepszy o 15 sekund od Pirazziego.
„To największy sukces w mojej dotychczasowej karierze” – powiedział 24-letni Niemiec, który w tym sezonie wygrał także etap na Volta a Catalunya, „długo nie wiedziałem, czy założę tę koszulkę i musieliśmy [razem z Pirazzim] trochę czekać, zanim sędziowie ogłosili wyniki” – przyznał kolarz Milram.
Kolarzem, który ukończył dzisiejszy etap na ostatnim miejscu był Maciej Bodnar. Polak z Liquigas, razem z dwoma kolarzami Lampre, leżał w kraksie na 5km przed metą i choć dojście do siebie zajęło mu trochę czasu, to jednak Bodnar wsiadł z powrotem na rower i dojechał do mety ze stratą ponad 6 minut do zwycięzcy.
***
Z wyścigu wycofał się Martin Kohler (BMC Racing Team)
FOTO: Sirotti
Giro po 2. etapie
93. Giro d'Italia (08.05 - 30.05.2010, GT, Włochy): Etap 2. - Amsterdam - Utrecht, 209km
Nie tego spodziewali się kibice, a pewnie nawet i sami kolarze, po drugim etapie Giro dItalia. Choć koszulka lidera mogła zmienić właściciela, to raczej większe szanse dawano sprinterom, niż Cadelowi Evansowi z BMC Racing.<br />