Cztery lata po swoim pierwszym sukcesie w Paryż – Roubaix, Fabian Cancellara znów sięgnął po zwycięstwo w Piekle Północy. Szwajcar w znakomitym stylu, przypominającym jego atak podczas zeszłotygodniowego de Ronde, odjechał rywalom na 50km przed metą i samotnie wjechał na tor kolarski w Roubaix.
Wielkie emocje zafundowali dziś kibicom kolarze, ścigający się w 108. edycji wyścigu z Paryża (a ściślej z podparyskiej miejscowości Compiegne) do Roubaix. Każdy z brukowanych odcinków czynił selekcję w grupie faworytów, a od 70km przed metą kolarze pretendujący do podium zaczęli się wzajemnie sprawdzać, co zwiastowało liczne ataki.
Bezapelacyjnie najmocniejszy w stawce 193 zawodników był Fabian Cancellara (Saxo Bank), który po ubiegłotygodniowym zwycięstwie w Ronde Van Vlaanderen udowodnił, że jest nie tylko w znakomitej formie, ale też śmiało można zaliczyć go do najwybitniejszych kolarzy ostatnich lat. Łatwość, z jaką odjechał rywalom, nie pozostawiała złudzeń, kto stanie na najwyższym stopniu podium.
Drugi z wielkich faworytów, Tom Boonen, był dziś bardzo aktywny, jednak zaspał nieco przy ataku Cancellary i w końcowym rozrachunku musiał zadowolić się piątym miejscem. Belgowi przyjdzie więc czekać kolejny rok na szansę wyrównania rekordu Rogera de Vlaemincka, który czterokrotnie zwyciężał w Piekle Północy.
***
Choć przywykliśmy już, że na tym wyścigu żadna pogoda nie jest dobra, to dziś była ona niezwykle łaskawa dla kolarzy – zza chmur prześwitywało słońce, a temperatura wynosiła około 10 stopni. I choć zanosiło się na deszcz, to jednak ta edycja wyścigu była sucha. Mimo to w peletonie dochodziło do wielu kraks na wąskich i krętych odcinkach, nie tylko tych brukowanych.
Przed startem kolumna wyścigu uczciła minutą ciszy zmarłego tragicznie Franco Balleriniego, który wygrywał ten wyścig w roku 1995 i 1998. Potem już rozpoczęło się ściganie na 259 kilometrowej trasie, a niedługo po starcie, w jednym z pierwszych ataków, odjechała grupka aż 19 kolarzy, która jak się okazało, zdołała utrzymać się przed peletonem przez ponad150km.
Byli w niej Maarten Wynants (Quick Step), Mikhail Ignatjev (Katiusza), Jeremy Hunt (Cervelo TestTeam), Sebastian Lang (Omega Pharma - Lotto), Greg Henderson i Chris Sutton (Team Sky), Kasper Klostergaard (Saxo Bank), Matthew Goss i Adam Hansen (HTC-Columbia), Rick Flange i Tom Leezer (Rabobank), Yohann Gene (Bbox), Romain Zingle (Cofidis), Gorik Gardeyn (Vacansoleil), Roy Curvers i Mitchell Docker (Skil-Shimano), Inaki Isasi (Euskaltel-Euskadi), Jimmy Engoulvent i Stephane Poulhies (Saur - Sojasun).
Ich maksymalna przewaga nad peletonem wyniosła 4.50, jednak trudno było oczekiwać, że któremuś z nich uda się przechytrzyć peleton. Tym bardziej, że w miarę zbliżania się do decydujących odcinków brukowych, zasadnicza grupa, prowadzona przez kolarzy Team Sky, czy Saxo Bank, była coraz bliżej.
W peletonie często dochodziło do kraks, w których leżeli m.in. dwukrotnie Stijn Devolder (Quick Step) i Bernhard Eisel (HTC – Columbia), czy Tyler Farrar (Garmin – Transitions), a dodatkowo silny boczny wiatr nieraz dzielił peleton na kilka grupek. Faworyci jednak cały czas trzymali się blisko czołówki, unikając większych kłopotów.
Na 100 km przed metą przewaga uciekającej dziewiętnastki wynosiła już mniej niż 2 minuty. Tempo w peletonie nadawali kolarze Saxo Bank i dzięki ich pracy strata zasadniczej grupy zaczęła systematycznie spadać. Na brukowanym odcinku Trouee d'Arenberg na 163km, jednym z trudniejszych, uciekinierzy mieli 1.20 w zapasie.
W zasadniczej grupie na czoło wyszedł Fabian Cancellara (Saxo Bank), chcąc zapewne uniknąć kłopotów i kraks, narzucając też mocniejsze tempo, które mocno rozciągnęło peleton na wąskim odcinku bruku. Za szwajcarem czujnie jechali pozostali faworyci – Tom Boonen (Quick Step), Juan Antonio Flecha (Team Sky), Thor Hushovd (Cervelo TestTeam), Filippo Pozzato (Katiusza) i George Hincapie (BMC Racing). Także Belg z Quick Step nadawał tempo w peletonie, wychodząc na czoło w drugiej części tego odcinka.
Gdy wyjeżdżali na asfalt mieli już tylko 45 sekund straty do uciekającej grupki. Do mety pozostało wtedy 87km. Na kolejnym odcinku bruku - Hornaing at Wandignies (176.5km)– peleton doścignął pierwszych uciekinierów, odpadających z czołówki, a pozostali mieli jeszcze ledwie 18 sekund przewagi, którą jednak udało im się chwilowo powiększyć.
Defekt roweru miał Fabian Cancellara, jednak po szybkiej zmianie bez większych problemów udało mu się dołączyć do zasadniczej grupy. Kolejne kilometry kolarze w peletonie, w którym wciąż jechali wszyscy faworyci, pokonywali razem, bez znaczących ataków.
Na 14. (liczonym od końca) odcinku brukowym - Tilloy at Sars-et-Rosieres – na około 70 km przed metą, mocniejsze tempo narzucili kolarze Team Sky, głównie Michael Barry. Peleton nieco się wtedy porwał, a kłopoty miał m.in. David Millar (Garmin Transitions). Z kolei, przewaga ucieczki, w której zostali już tylko Wynants, Sutton, Hansen i Hunt, spadła do kilkunastu sekund.
***
Trzymająca się jeszcze czwórka uciekinierów została doścignięta kilka kilometrów dalej i wtedy faworyci zaczęli się sprawdzać. Pierwszy, na kolejnych brukach (Beuvry-la-Foret at Orchies - 13 sektor) zaatakował Cancellara, jednak Boonen i pozostali rywale byli czujni i szybko skoczyli na koło Szwajcara z Saxo Bank. Jego akcja porwała jednak grupę zasadniczą.
Kolejnym atakującym był Boonen, który podkręcił tempo na 60 km przed metą. Tym razem to Cancellara zrewanżował się Belgowi i szybko skasował jego akcję. Za Szwajcarem jechali pozostali faworyci – m.in. Hushovd, Flecha, Pozzato, Hincapie i Roger Hammond (Cervelo TestTeam). Za ich plecami jechało jeszcze około 35 kolarzy z zasadniczej grupy, mocno już uszczuplonej.
Boonen nie rezygnował i na kolejnym sektorze bruku – Orchies (199km) ponownie zaatakował, lecz znów bez powodzenia. Jego ataki były jednak coraz odważniejsze i rywale mieli spore problemy z doścignięciem Tornado Toma.
Kolejny atak nastąpił ze strony Niki Terpstry (Milram), Sebastiena Hinault (Ag2R) i Frederika Guesdon (FdJ) i szybko zyskali 10 sekund przewagi. Na 11 sektorze - Auchy-lez-Orchies at Bersee –na około 53 km do mety skoczył bardzo aktywny Boonen, ale tym razem Hammond pilnował kolarza Quick Step.
Po niespełna 2 kilometrach dwójkę Terpstra i Guesdon na czele zmienili Leif Hoste (Omega – Pharma Lotto) i Bjorn Leukemans (Vacansoleil).
Po wyjeździe z tego odcinka zaatakował Cancellara, a Boonen był zbyt daleko, żeby od razu zareagować i nie gonił rywala. Cancellara błyskawicznie zostawił grupką za plecami i uciekał w stylu przypominającym jego atak podczas RVV. Dopiero po kilkuset metrach Boonen zareagował i zaczął gonić, jednak niewielu rywali chciało mu pomóc.
Szwajcar tymczasem dołączył do Hoste’a, Leukemansa i Hinault i minął ich błyskawicznie. Przed nimi zostało jeszcze 10 odcinków bruku, a już na kolejnym Cancellara, utrzymując bardzo mocne tempo, zostawił Leukemansa, który jako jedyny był w stanie utrzymać jego tempo przez nieco dłuższy czas.
Za Szwajcarem jechała grupka faworytów – Boonen, hushovd, Flecha, Pozzato i Hammond – ale na wyjeździe z dziesiątego sektora kolarz Saxo Bank miał już 20 sekund przewagi.
Z początku współpraca w grupce pościgowej nie układała się dobrze, jednak po kilku kilometrach kolarze zaczęli wspólnie gonić Szwajcara. Wydaje się jednak, że zrobili to za późno, gdyż na 35 km przed metą ich strata wynosiła już ponad minutę, a 7 km dalej ponad 2 minuty!
Na 25km na odcinku brukowym zaatakował Flecha, zyskując nieznaczną przewagę, tymczasem Cancellara jechał już 2.20 przed rywalami.
Rozpoczynając trzeci sektor bruku Cancellara miał 3.10 w zapasie i jechał niczym robot, utrzymując równe i mocne tempo. Pozzato z trudem utrzymywał tempo grupki pościgowej, kilka razy odpadając i dołączając do rywali. Do Flechy dołączył Hushovd i wspólnie uciekali na ostatnich kilometrach, bo w ich przypadku ciężko było mówić o gonieniu Cancellary.
W końcówce wyścigu, na 10 km przed metą, przewaga Cancellary zaczęła spadać, a Szwajcar wydawał się nieco opaść z sił, jednak wciąż miał prawie 3 minuty w zapasie. Na 8 km przed metą rozpoczął przedostatni odcinek bruku – Hem – na który wjeżdżał z przewagą 2.50 nad Flechą i Hushovdem i prawie 3.30 nad grupą Boonena.
Do mety sytuacja niewiele się zmieniła. Cancellara już na 2,5km odbierał gratulację z wozu technicznego i podobnie jak w ubiegłym tygodniu podczas Ronde Van Vlaanderen, pokazał złotego aniołka do kamery.
Nie obawiając się już rywali rozpoczął ostatni kilometr, po którym wjechał na tor kolarski w Roubaix. Po sześciu godzinach, 35 minutach i 10 sekundach i rundzie honorowej wokół welodromu Szwajcar minął linię mety, wznosząc ręce w geście zwycięstwa. Szczęście, połączone z niedowierzaniem i łzami towarzyszyło kolarzowi Saxo Bank na mecie.
W pojedynku sprinterskim o drugie miejsce Flecha nie miał większych szans ze zwycięzcą klasyfikacji punktowej ubiegłego Tour de France i przyjechał za plecami Norwega z Cervelo TestTeam. Z grupki finiszującej po czwarte miejsce najszybszy był Hammond, odpierając atak Toma Boonena na końcowych metrach.
Wkrótce fotorelacja z wyścigu
Wyniki:
1 Fabian Cancellara (SWI) Team Saxo Bank 6:35:10
2 Thor Hushovd (NOR) Cervelo Test Team 0:02:00
3 Juan Antonio Flecha Giannoni (SPA) Sky Professional Cycling Team
4 Roger Hammond (GBR) Cervelo Test Team 0:03:14
5 Tom Boonen (BEL) Quick Step
6 Björn Leukemans (BEL) Vacansoleil Pro Cycling Team 0:03:20
7 Filippo Pozzato (ITA) Team Katusha 0:03:46
8 Leif Hoste (BEL) Omega Pharma-Lotto 0:05:16
9 Sebastien Hinault (FRA) Ag2R La Mondiale 0:06:27
10 Hayden Roulston (NZL) Team HTC - Columbia 0:06:59
FOTO: Sirotti
Brukowany dublet Cancellary
108. Paryż - Roubaix (11.04.2010, Pro Tour, Francja)
Cztery lata po swoim pierwszym sukcesie w Paryż Roubaix, Fabian Cancellara znów sięgnął po zwycięstwo w Piekle Północy. Szwajcar w znakomitym stylu, przypominającym jego atak podczas zeszłotygodniowego de Ronde, odjechał rywalom na 50km przed metą i samotnie wjechał na tor kolarski w Roubaix.<br />