(Do) Czech po medale?

Zapowiedź przełajowych MŚ w Taborze

Drukuj

Już dawno nie mieliśmy tylu szans na medale podczas przełajowych Mistrzostw Świata. Każdy z trzech naszych zawodników, startujący w wyścig młodzieżowców bracia Szczepaniak i Marek Konwa ma spore szanse na podium w Taborze.<br />

Już dawno nie mieliśmy tylu szans na medale podczas przełajowych Mistrzostw Świata. Każdy z trzech naszych zawodników, startujący w wyścig młodzieżowców – bracia Szczepaniak i Marek Konwa – ma spore szanse na podium w Taborze.
Choć wiadomo, że Mistrzostwa Świata rządzą się zawsze swoimi prawami i faworyci czasem zupełnie zawodzą – vide występ Larsa Booma w Hoogerheide rok temu – to mamy solidne podstawy by wierzyć, że z tegorocznego czempionatu wyjedziemy z medalem. I kto wie, czy nie jednym?

Szanse medalowe nasi reprezentanci mają głównie w wyścigu młodzieżowców. Kacper Szczepaniak, Paweł Szczepaniak i Marek Konwa to obecnie ścisła światowa czołówka i nie ma co być nadmiernie kurtuazyjnym i mówić, że nie są oni faworytami. Choćby z tego względu, że za takich na pewno uważają ich Belgowie, główni rywale do podium.

Nadzieje są tym większe, że w obecnym sezonie, a zwłaszcza w ostatnim okresie, nasi kolarze prezentują bardzo wysoką i równą formę. Paweł Szczepaniak, który rok temu w Holandii wywalczył brązowy medal MŚ, to kolarz który plasuje się w czołówce niemal każdego wyścigu, a to, że i w tym sezonie potrafi zdobywać medale – i to w najważniejszych imprezach – pokazał w Hoogstraten, podczas Mistrzostw Europy.

Jego młodszy brat, Kacper, jest chyba największą nadzieją na medal. Po ostatnim zwycięstwie w zawodach Pucharu Świata w Hoogerheide, gdzie obecni byli wszyscy kolarze, którzy liczyć się będą w MŚ – m.in. Meeusen, Gavenda, Weber, Juffroy, czy Van Compernolle – kolarz Telenet – Fidea musi wręcz być rozpatrywany, jako główny faworyt do medalu. Dwa tygodnie temu, w Roubaix, Szczepaniak nie startował z powodu przeziębienia i krótka przerwa miała pozytywny wpływ na jego formę. Oby tylko utrzymał ją jeszcze choć przez jeden dzień.

Z formą wstrzelił się także Marek Konwa, który starty w przełajach rozpoczął dość późno, lecz z wyścigu na wyścig radził sobie coraz lepiej, a w ostatni weekend w Holandii zameldował się na piątym miejscu, ze stratą ledwie 20 sekund do Kacpra Szczepaniaka. A więc i on, przy odrobinie szczęścia i dobrej dyspozycji, także ma szanse na medal.

Musimy jednak pamiętać, że rywale też są mocni i nie podarują nikomu zwycięstwa, a na podium stać dziesięciu kolarzy i nasi zawodnicy nie będą mieli łatwego zadania. Tom Meeusen i Jim Aernouts z Belgii będą jednymi z groźniejszych kontrkandydatów do medali. Największe szanse daje się Meeusenowi, który zdominował ten sezon w kategorii do lat 23, wygrywając 12 wyścigów. Groźnym rywalem będzie też obecny Mistrz Europy, Robert Gavenda, który jednak ostatnio nie błyszczał, a także Francuz Arnaud Juffroy.

Mimo dość mocnej i wyrównanej stawki, nasi kolarze wcale nie stoją na straconej pozycji. Przy umiejętnej i zespołowej jeździe mają spore szanse na przywiezienie z Czech medalu.

Pojedynek wielkiej trójki
O wyścigu elity w taborze mówi się głównie w kontekście rywalizacji trzech najlepszych zawodników tego sezonu – Belgów: Nielsa Alberta, aktualnego jeszcze Mistrza Świata, i Svena Nysa oraz reprezentanta gospodarzy – Zdenka Stybara.

Bazując na dotychczasowych wyścigach to właśnie ci kolarze mają największe szanse na zwycięstwo i to oni powinni stoczyć walkę o medale. Powinni, bo Mistrzostwa rządzą się swoimi prawami. Belgowie mogą po raz kolejny jechać „każdy na siebie”, co wykorzystają rywale - np. Stybar. A mogą po raz kolejny pojechać jako zespół i, podobnie jak w ubiegłym roku, sięgnąć po złoto.

Za sprawą najliczniejszej(podobnie jak gospodarze) i najbardziej wyrównanej kadry, to oni będą rozdawać karty w wyścigu elity. Można powiedzieć, że są na uprzywilejowanej pozycji, mając wielu bardzo mocnych kolarzy, w tym dwóch pretendentów do tytułu, jednak czy będą potrafili to wykorzystać?

Mimo to Zdenek Stybar wcale nie wydaje się być na straconej pozycji. Zwycięzca Pucharu Świata bardzo dobrze radzi sobie na śniegu – czego nie można powiedzieć choćby o Albercie – i on także będzie mógł liczyć na pomoc swoich kolegów – Martina Biny, Radomira Simunka i Petera Dlaska. Po wygraniu PŚ Stybar nie czuje już takiej dużej presji, dlatego też w wyścigu o tęczową koszulkę pojedzie bardziej zrelaksowany, a to, że wygrywać potrafi, już pokazał. Trudno więc nie patrzeć na Czecha, jako na potencjalnego Mistrza Świata.

Albert z kolei z formą trafił na sam początek sezonu, wygrywając pierwsze trzy edycje PŚ. Stopniowo jednak jego forma nie tyle spadała, co rywale byli coraz mocniejsi, a prawdziwym ciosem – dosłownie – dla Alberta był wypadek podczas Mistrzostw Belgii, gdzie został popchnięty przez kibica i złamał żebro. Jeszcze niedawno mówił, że kontuzja ta stawia pod znakiem zapytania obronę tytułu, jednak tydzień temu w Hoogerheide pokazał, że wraca do walki. Trasa w Taborze będzie z pewnością faworyzować kolarzy jeżdżących dobrze technicznie, a niekoniecznie tych z dynamitem w nogach. Dlatego też trudno spodziewać się ataku Alberta już na samym początku wyścigu, tak jak to miało miejsce na początku sezonu. Mistrz Świata będzie raczej musiał trzymać się Nysa i Stybara, by ewentualnie w końcówce zaatakować.

Sven Nys, natomiast, poza jednym rokiem – 2005 – nigdy nie wywalczył tytułu Mistrza Świata, choć wielokrotnie był wymieniany jako główny faworyt i wielokrotnie był blisko złotego medalu. Forma Nysa nie jest tak równa w ostatnim czasie, jednak Mistrz Belgii pokazał nie raz, że w najważniejszych momentach potrafi stanąć na wysokości zadania, a gdy trzeba, to walczy niczym wściekły byk. Tydzień temu podczas PŚ Nys niespodziewanie odpuścił uciekającego Alberta – czy był to wybieg, mający na celu zachowanie sił, czy może zyskanie sobie sojusznika na MŚ?
Jest jeszcze jedna rzecz, która przemawia za doświadczonym Belgiem – to trasa. Wszystko wskazuje na to, że w niedzielę kolarze ścigać się będą po zaśnieżonej śliskiej trasie, a to są właśnie warunki, które zdecydowanie faworyzują Nysa.

I choć największe szanse daje się właśnie tym trzem kolarzom, to jednak są zawodnicy, którzy mogą nieco namieszać w tej walce. Kevin Pauwels, meldujący się prawie zawsze za tą trójką; jego rodacy Klaas Vantornout i Ervin Vervecken; czy choćby Jonathan Page z USA – Wicemistrz Świata z 2007 roku, który w ostatni weekend zajął ósme miejsce.

W tej stawce kolarzy Mariusz Gil będzie miał bardzo trudne zadanie, dlatego też każde miejsce w okolicach 15 czy 20. trzeba będzie uznać za sukces. Tym bardziej, że w ubiegłym roku Polak był dopiero 34. W tym sezonie jednak zanotował kilka dobrych występów, kończąc rywalizację w Pucharze świata na 19. pozycji, a więc zgodnie z założeniami. W tym sezonie Gil zajmował już 14. miejsce w PŚ, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by ten wynik powtórzył.

Kto pokona Holenderki?
Marianne Vos, Daphny Van Den Brand i Sanne van Passen to główne kandydatki do tytułu w kategorii elity kobiet. Co więcej, Vos to obecna Mistrzyni Świata, która za wszelką cenę będzie chciała obronić tytuł, lecz będzie musiała zmierzyć się nie tylko z rywalkami, ale też z dwiema wymienionymi wyżej rodaczkami. One także mają apetyt na tęczową koszulkę, a chęci te nie są bezpodstawne.



Zawodniczki z Niderlandów będą miały jednak godne przeciwniczki - Katie Compton (USA), Caroline Mani (Francja), Sanne Cant (Belgia) i Hanka Kupfernagel (Niemcy) - z których każda jest w stanie stanąć na podium tej imprezy. Stawka w wyścigu pań wydaje się być bardzo wyrównana, a jednej, murowanej faworytki, nie sposób wskazać. Dla Marzeny Wasiuk, jedynej naszej reprezentantki w wyścigu elity kobiet, dobrym wynikiem będzie miejsce w pierwszej trzydziestce wyścigu.

A kto młodych Holendrów?

Z kolei dla juniorów - Bartosza Pilisa i Janusza Lessnaua - wyścig w Czechach będzie dobrą okazją do złapania doświadczenia w imprezie mistrzowskiej. Walkę o tytuł mistrzowski powinni rozstrzygnąć na swoją korzyść Holendrzy, a ich największą nadzieją jest David Van Der Poel, zwycięzca ostatnich zawodów PŚ. Z ich siedmioosobowej kadry, medale są wstanie wywalczyć także Gert-Jan Bosman i Mike Teunissen, jednak będą musieli się liczyć z Francuzami – Julianem Alaphilippe i Emilien Viennet’em, a także Belgiem – Jensem Vandekinderen.

FOTO: www.ispaphoto.be