Peleton pod rządami dolara

Transfery 2009/2010

Drukuj

Możni pracodawcy zza Atlantyku. Nowa armada Armstronga. Klasyczne BMC. Niebo nad Brytanią bez rodzimych gwiazd. Wzmocniony ogień Katiuszy. Pospolite ruszenie dla Contadora. Młoda Francja. Pra-początek polskiego renesansu?<br />

Możni pracodawcy zza Atlantyku. Nowa armada Armstronga. Klasyczne BMC. Niebo nad Brytanią bez rodzimych gwiazd. Wzmocniony ogień Katiuszy. Pospolite ruszenie dla Contadora. Młoda Francja. Pra-początek polskiego renesansu?
W zawodowym peletonie z uwagi na popularność krótkich (rocznych bądź dwuletnich) kontraktów z zawodnikami oraz kilkuletni okres istnienia większości ekip pod koniec każdego sezonu spotykamy się ze znacznym przepływem siły roboczej. Tej jesieni najwięcej ciekawych kontraktów podpisano po zachodniej stronie Atlantyku. Nie próżnowano również na Wyspach Brytyjskich. Niewątpliwie Stany Zjednoczone idą za ciosem w swym podboju kolarskiej szosy. Przez trzy ostatnie dekady zniwelowały sportowy dystans dzielący je od Europy. Teraz rosną w oczach od strony organizacyjnej. Wiele wskazuje na to, iż w przyszłym roku na trasie Tour de France ujrzymy aż cztery zespoły rodem z USA!

Oczywiście najwięcej uwagi wokół swych poczynań skupił Lance Armstrong. Po roku przymusowej i trudnej kohabitacji z Alberto Contadorem Teksańczyk bez żalu opuścił Astanę. Przy okazji na szkodę swego młodego pogromcy wyłuskał z tej ekipy niemal wszystkie najcenniejsze skarby. Znalazł sobie nowego sponsora w postaci Radio Shack (amerykańskiej sieci sklepów ze sprzętem elektronicznym), po czym zaczął do niej ściągać swych dotychczasowych współpracowników z menadżerem Johanem Bruyneel’em na czele. Autorytet Armstronga i niepewna sytuacja finansowa Astany, która dopiero pod koniec listopada zagwarantowała sobie miejsce w Pro Tourze i „usługi” Contadora ułatwiły Amerykaninowi to zadanie. Pasterz Armstrong powiódł za sobą stadko rasowych owieczek czyli zawodników, którzy w innych ekipach śmiało pretendować by mogli do roli liderów na najpoważniejsze wyścigi wieloetapowe. Pod nowym szyldem wraz z Armstrongiem pojedzie aż 12 kolarzy ze starej Astany. Między nimi takie tuzy jak: Levi Leipheimer, Andreas Kloden, Jarosław Popowicz, Haimar Zubeldia, Janez Brajkovic czy doświadczeni robotnicy pokroju Chrisa Hornera i Jose Luisa Rubiery.

Drugim nowym graczem zza Wielkiej Wody ma być ekipa BMC. Nie będzie to co prawda zupełnie nowa formacja, lecz biorąc pod uwagę poczynione ostatnio zakupy śmiało można rzec, iż dokona znacznego skoku cywilizacyjnego w porównaniu z sezonem 2009. W odróżnieniu od Radio Shack (The Shack) kolarze reklamujący wyroby producenta rowerów więcej do powiedzenia powinni mieć w wyścigach jednodniowych. Były mistrz świata Alessandro Ballan, weteran George Hincapie i młody Marcus Burghardt zadbać mają o dobre wyniki na trasie północnych klasyków, ze szczególnym uwzględnieniem pagórków Flandrii i bruków Roubaix. Z kolei Karsten Kroon i Mauro Santambrogio obok aktualnego mistrza świata Cadela Evansa postarają się o sukcesy w Amstel Gold, Ardenach czy Lombardii. Późny transfer Evansa stał się jedną w sensacji tegorocznego sezonu transferowego. Australijczyk z pewnością zechce jeszcze powalczyć o najwyższe zaszczyty w wyścigach etapowych, acz w tej ekipie wsparcie będzie miał chyba jeszcze mniejsze niż w Silence-Lotto.

W peletonie pozostają też znane nam już dobrze zespoły Team Colombia-HTC i Garmin-Transitions (z nowym drugim sponsorem). Bob Stapleton nie mógł zatrzymać swych wszystkich gwiazd stąd w szeregach „Kolumbijczyków” więcej strat niż zysków, acz młode nabytki takie jak: Peter Velits, Matthew Goss, Patrick Gretsch czy Tejay Van Garderen już wkrótce mogą przynieść temu zespołowi sporo pożytku. Na razie obecność Marka Cavendisha czy Andre Greipela stanowić zaś będzie wystarczającą gwarancję kolejnych zwycięstw. Dowodzony przez Jonathana Vaughtersa Garmin jednak nie zdołał utrzymać w swym szeregach czwartego kolarza TdF Bradleya Wigginsa. Niemniej w sezonie zakupowym nawet oni zyskali. Wzmocni ich bowiem rewelacyjny czasowiec Tom Zirbel (czwarty na MŚ w Mendrisio), dobry sprinter Robert Hunter oraz góral Fredrik Kessiakoff. Natomiast wybiegając dalej w przyszłość najwięcej radości powinien im przynieść Jack Bobridge (mistrz świata na czas w kategorii U-23).

Budowana na Wyspach Team Sky ma wkrótce zawojować szosowy światek i nawiązać do sukcesów jakie Brytyjczycy odnoszą od paru lat w kolarstwie torowym. Na razie jeszcze skład nowej „Dumy Albionu” nie jest aż tak wszechmocny czy nawet zanadto brytyjski. Zakontraktowano tylko ośmiu „tubylców”, ale co najważniejsze rzutem na taśmę udało im się wyłuskać Wigginsa z Garminu. Nie mając u siebie Cavendisha szefowie Sky w łowach na zwycięstwa polegać będą przede wszystkim na utalentowanym Norwegu Edvaldzie Boasson Hagenie. Z kolei inny „Wiking” Szwed Thomas Lovkvist będzie drugim po Wigginsie liderem na wyścigi etapowe, zaś w kontekście klasyków najciekawszymi nabytkami są Juan Antonio Flecha i Simon Gerrans.

Na tle działających z rozmachem Anglo-Sasów zespoły z kontynentalnej Europy wystąpiły raczej w roli „dawców” niż „biorców”. Najciekawsze zakupy poczyniła rosyjska Katiusza – Aleksander Kołobniew, Kim Kirchen i Joaquin Rodriguez to nabytki wartościowe, szczególnie na górzyste klasyki. Do tego młode rodzime gwiazdki jak Igor Silin i Timofiej Kricki. Do Astany już jesienią wrócił Aleksander Winokurow. „Wino” zaproszenia na Tour najpewniej nie dostanie, ale chcąc zatrzymać Contadora musiał mu znaleźć kilku cennych pomocników do walki w „Wielkiej Pętli”. Aby wydatnie wzmocnić grupę pozostałych przy Contadorze Kazachów i Hiszpanów pozyskano do „czarnej roboty”: Paolo Tiralongo, Gorazda Stangelja, Davida De la Fuente, Andrija Grivko i na koniec również byłego zwycięzcę TdF Oscara Pereiro.

Wśród włoskich potentatów: status quo w Liquigasie i zmiany w Lampre. Do ekipy Giuseppe Saronniego opuszczonej przez Ballana i Marzio Bruseghina dołączy bowiem super-sprinter Alessandro Petacchi w pakiecie z Danilo Hondo. Zakontraktowano też dwie młode gwiazdy z własnego podwórka. Andrea Malori to ex-mistrz świata na czas w kategorii U-23, zaś Diego Ulissi to dwukrotny mistrz świata juniorów w wyścigu ze startu wspólnego. Na włoskim zapleczu Pro Touru największe wydarzeniami są powrót dopingowego recydywisty Riccardo Ricco w barwach Ceramica Flaminia i angaż niesfornego Jose Rujano przez ISD.

W minionym roku ożyły nadzieje na świetlaną przyszłość kolarstwa nad Loarą. Stąd najciekawsze ruchy transferowe w tym kraju dotyczyły właśnie młodych kolarzy. Mistrz Francji Dimitrij – nomen omen - Champion przeszedł do Ag2R, zaś utalentowany Tony Gallopin zakotwiczył w Cofidisie. Dobry czasowiec Jerome Coppel poszedł do rozwijającej się ekipy Saur-Sajasun, zaś triumfator Giro delle Valle d’Aosta (najtrudniejszej etapówki dla młodych kolarzy) Thibout Pinot swój pierwszy kontrakt podpisał z Francaise des Jeux. Niemniej i tak najlepszy młodzieżowiec sezonu 2009 (zwycięzca Tour de l’Avenir i mistrz świata) Romain Sicard wybrał emigrację za Pireneje i przystań w baskijskim Euskaltel. W samej Hiszpanii największe roszady zaszły w zespole Caisse d’Epargne. Odeszli z niej Daniel Moreno, Oscar Pereiro i Rodriguez, po których lukę mają zapełnić: Bruseghin, Juan Jose Cobo, Mauricio Soler i o dziwo francuski weteran Christophe Moreau.

W Niderlandach i Skandynawii niewiele nowego-dobrego. Po odejściu Evansa Omega-Pharma (ex-Silence) przedłużyła kontrakt z Jurgenem Vandenbroeckiem i skusiła Moreno. Spekulacjom na temat rozmów z młodymi kolarzami Liquigasu (Romanem Kreuzigerem i Vincenzo Nibalim) zaprzeczono. Duński Saxo Bank poniósł kilka strat, zaś z uznanych postaci pozyskał tylko Badena Cooke’a. Holenderski Vacansoleil pozyskał braci Romaina i Brice’a Feillu. rzecz jasna z myślą o zdobyciu dzikiej karty na TdF.

W końcu wieści z rynku były pomyślne i dla polskich kibiców. Nareszcie najbardziej utalentowani polscy kolarze znajdują miejsca w czołowych grupach świata. Maciej Paterski będzie trzecim Polakiem w Liquigasie, zaś wicemistrz Europy do lat 23 Jarosław Marycz zawodnikiem Saxo Banku. Z kolei młodziutki Michał Kwiatkowski zasili kontynentalną ekipę Caja Rural, przybudówkę wielkiej Caisse d’Epargne. Będziemy więc mieli już pięciu ludzi w Pro Tourze oraz po latach przerwy polską ekipę (CCC-Polsat), a może dwie (Mróz) w gronie zespołów pro-continetal tzn. z szansami na występy w znaczących zagranicznych wyścigach. Gdyby jeszcze Przemysław Niemiec po sukcesach w Giro del Trentino i Route du Sud zdecydował się poszukać ekipy na miarę swej klasy można by śmielej przebąkiwać o początkach polskiego odrodzenia.


FOTO: Sirotti