Tour po 15. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 15. etapie Tour de France

Drukuj

15. etap miał w końcu przynieść konkretne ataki faworytów. Podjazd pod Verbier wynagrodził kibicom tydzień czekania na niedzielny etap. Wyjaśnił też chyba sprawę przodownictwa w Astanie.<br />

15. etap miał w końcu przynieść konkretne ataki faworytów. Podjazd pod Verbier wynagrodził kibicom tydzień czekania na niedzielny etap. Wyjaśnił też chyba sprawę przodownictwa w Astanie.
Wszyscy spodziewali się ataku Alberto Contadora i Hiszpan nie zawiódł nadziei kibiców. „Od początku podjazdu wszyscy jechaliśmy na maksimum możliwości, wszystkim było ciężko, kiedy zaatakowałem. Ostatecznie udało mi się osiągnąć to, co zaplanowałem” – powiedział Hiszpan, który powiększył przewagę nad rywalami. „Zrobiliśmy krok naprzód w drodze po żółtą koszulkę. Teraz drużyna musi pracować na ten cel” – uważa Contador. Dodał też, że spodziewał się więcej ataków ze strony rywali, natomiast jedynie Frank Shcleck próbował zaskoczyć rywali. Po dzisiejszym etapie Contador to największy faworyt do zwycięstwa w Wielkiej Pętli.

Może się jednak okazać, że będzie miał poważnych rywali, w postaci Andy i Franka Schlecka. „Będziemy próbować do oporu” – powiedział Andy Schleck, drugi na wczorajszym etapie. „Dzisiaj Alberto był najmocniejszy, ale do końca wyścigu jeszcze daleka droga i na pewno będziemy atakować” – dodał lider klasyfikacji młodzieżowej.

Lance Armstrong, do niedawna jeszcze rywala Contadora, teraz już jego pomocnik, przyznał, że końcówka etapu była mordercza – „było niezwykle ciężko. Cierpiałem i jechałem na maksimum swoich możliwości, ale myślę, że nie tylko ja” – stwierdził Amerykanin z Astany. „Dałem z siebie wszystko, ale okazało się, że to nie wystarcza” – dodał. Przy stracie ponad półtorej minuty na dzisiejszym etapie, kwestia lidera Astany wydaje się być rozwiązana, nawet dla Armstronga – „Alberto pokazał dziś, że jest najlepszym kolarzem na świecie” – stwierdził Boss, „kiedy wszyscy jadą na maksimum, a ty atakujesz, to właśnie wtedy wygrywasz Tour. Czapki z głów” – mówił o swoim koledze z drużyny. „To będzie trudne” – powiedział o swoim ewentualnym ósmym zwycięstwie wTdF, „dni takie jak ten pokazują, kto naprawdę jest mocny. Nie jestem załamany, taka jest po prostu prawda”.

Dla Cadela Evansa Tour się powoli kończy. Austrlijczyk z Silence – Lotto zajmuje obecnie 14. miejsce w klasyfikacji generalnej, ze stratą 4.27 do Contadora. „To był mój najgorszy w Tour de France” – przyznał Evans, który dziś stracił do Hiszpana 1:26, „najgorszy dzień, w najważniejszym dniu dla klasyfikacji generalnej” – dodał. Australijczyk nie ma już nic do stracenia i możemy się spodziewać jego ataków w najbliższych dniach.

O szczęściu może za to mówić Simon Spilak (Lampre). Słoweniec przekroczył limit na poprzednim etapie, jednak decyzją sędziów mógł kontynuować wyścig. Dziś postanowił się odkuć i przez długi czas jechał w ucieczce, a przed Verbier zaatakował. „To śmieszne, jeszcze wczoraj byłem ostatni i przekroczyłem limit czasowy, a dziś jechałem na czele wyścigu” – mówił, „zakładałem, że dziś zabiorę się w jakąś ucieczkę”. Jego wysiłek został znów doceniony – Spilak został wybrany najagresywniejszym kolarzem tego etapu.

Rinaldo Nocentini, dotychczasowy lider wyścigu, stracił co prawda żółtą koszulkę lidera, jednak zaskoczył wszystkich wspaniałą jazdą pod Verbier, gdzie stracił jedynie 2.36 do Contadora. Podobnie jak Bradley Wiggins, który dziś był piąty i awansował na 3. miejsce w generalce. Brytyjczyk studzi jednak zapały – „do końca jeszcze daleko, nie można się podpuszczać” – powiedział kolarz Garmin – Slipstream, zadowolony jednak ze swojego występu – „to był naprawdę świetny dzień, jestem ogromnie szczęśliwy” – stwierdził.

Liderzy poszczególnych klasyfikacji po 15. etapie:
Klasyfikacja generalna: Alberto Contador (Astana)
Klasyfikacja punktowa: Thor Hushovd (Cervelo TestTeam)
Klasyfikacja górska: Franco Pellizotti (Liquigas)
Klasyfikacja młodzieżowa: Andy Schleck (Saxo Bank)
Klasyfikacja drużynowa: Astana
Z wyścigu wycofali się Tom Boonen (Quick Step) i Vladimir Efimkin (Ag2R)

FOTO: Sirotti