Patrik Sinkewitz, bohater afery dopingowej w ekipie T-Mobile przyznaje, że w jego poprzedniej ekipie, Quick Step, praktyki dopingowe także były na porządku dziennym. Informację tę podał portal Radsportnews.de
Według niemieckiego portalu Sinkewitz w listopadzie 2007 roku, a więc w czasie, kiedy odbywał karę rocznego zawieszenia za stosowanie testosteronu, powiedział Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), że w ekipie Quick Step, w której ścigał się w latach 2003-2005, praktyki dopingowe były czymś normalnym, wręcz obowiązkowym.
„Pobierali próbki krwi, w celu sprawdzania poziomu hematokrytu i ewentualnie podawali EPO” – powiedział Sinkewitz. Dodał też, że w 2004 roku cała drużyna udała się na obóz treningowy, gdzie lekarze ekipy przygotowywali dla każdego z kolarzy program antydopingowy. „Wiedziałem, że chcąc sprostać wymaganiom ekipy, muszę brać” – powiedział.
Sinkewitz przekazał te informacje w 2007 roku, jednak dopiero tydzień temu WADA przesłała pełen raport w tej sprawie do UCI. Nie wiadomo, jaki będzie miało to wpływ na start ekipy Quick Step w zbliżającym się TdF, gdyż Unia nie zdążyła zapoznać się jeszcze z otrzymanymi materiałami. „W tej sprawie wystosujemy odpowiednie oświadczenie, jednak na razie nie mogę nic powiedzieć, gdyż nie znamy jeszcze żadnych szczegółów w tej sprawie” – powiedział Enrico Carpani, rzecznik UCI.
Sinkewitz: w Quick Step też brali
Systematyczny doping w belgijskiej ekipie?
Patrik Sinkewitz, bohater afery dopingowej w ekipie T-Mobile przyznaje, że w jego poprzedniej ekipie, Quick Step, praktyki dopingowe także były na porządku dziennym. Informację tę podał portal Radsportnews.de