Mini-Tour w Alpach. Polski triumfator. Start na dalekiej Północy. Długa czasówka. Mont Ventoux, Izoard, Galibier i Croix de Fer. Rozgniewany Valverde. Pretendenci: Contador i Evans. Mocny Liquigas. Plejada młodych górali. Francuskie nadzieje.
Jeszcze świeżo w pamięci mamy wydarzenia jubileuszowego Giro d’Italia, a tymczasem już jutro rozpoczyna się ostatnia faza przygotowań do imprezy nr 1 w szosowym kalendarzu czyli Tour de France. Pretendenci do czołowych miejsc na mecie lipcowej „Wielkiej Pętli” zwykli finalizować swe przygotowania poprzez start w jednej z czerwcowych etapówek. Opcji jest kilka w tym trzy najlepiej nadające się do roli ostatniego górskiego testu przed Tourem. Wielu wybiera wyścig Dookoła Szwajcarii (Tour de Suisse), niektórzy rozgrywany we francuskich Pirenejach Route du Sud. Niemniej tradycyjnie największym zainteresowaniem górskich asów cieszy się Criterium du Dauphine Libere, który ze względu na trudną trasę w pełni zasługuje na miano mini-Tour de France, acz z wszechwładną firmą ASO nie ma on nic wspólnego.
„Delfinackie Kryterium” jak wiele innych wyścigów jest dzieckiem dziennikarskim. Patronem tego rozgrywanego od 1947 roku (z dwuletniego przerwą pod koniec lat sześćdziesiątych) jest regionalny dziennik „Dauphine Libere”, który wychodzi w południowo-wschodniej Francji na obszarze od Jeziora Genewskiego po Lazurowe wybrzeże Morza Śródziemnego czyli głównie w departamentach alpejskich, choć zahacza też o wschodnie tereny Masywu Centralnego. Co ciekawe pierwszą edycję tego wyścigu wygrał Polak Edouard Klabiński, będący synem polskim emigrantów z okresu międzywojennego. W historii najnowszej tego wyścigu nie wiodło nam się aż tak dobrze, lecz kilku polskich akcentach warto pamiętać. W sezonie 1993 Cezary Zamana wygrał ostatni etap z metą w Aix-les-Bains. Dariusz Baranowski w 1998 roku był czwarty w klasyfikacji generalnej, zaś cztery lata później wygrał klasyfikacje górską CdDL. Natomiast w ostatnich dwóch edycjach świetnie jechał Sylwester Szmyd, który w 2007 roku był drugi na etapie do Mont Ventoux, zaś przed rokiem w „generalce” zajął ósme miejsce. Na liście triumfatorów dominują postacie kolarzy francuskich lub też zagranicznych, którzy Francję wybrali na swą drugą ojczyznę. Wśród czwórki trzykrotnych zwycięzców Dauphine znajdujemy bowiem zawodników takich jak: Nello Lauredi (Włoch z Toskanii, naturalizowany we Francji), Luis Ocana (Hiszpan, który ścigał się we francuskich ekipach i na stałe osiadł we Francji), wielki Bernard Hinault (ostatni francuski zwycięzca TdF) oraz jego rodak Charly Mottet (dziś jeden z dyrektorów CdDL).
Tegoroczna 61 edycja Criterium zgodnie z tradycja tego wyścigu rozpocznie się prologiem, lecz o dziwo wyznaczonym w mieście leżącym daleko poza zasięgiem wpływów dziennika „Dauphine Libere”. Wzorem swych trzech starszych braci CdDL też postanowił wystartować z zagranicy, choć w tym przypadku jest to ‘bliska zagranica” bo wciąż Francja, tylko niewłaściwy region. Niedzielny prolog rozegrany zostanie bowiem w mieście Nancy czyli w Lotaryngii. W zasadzie będzie to krótka czasówka na dystansie 12,1 kilometra z blisko 3-kilometrowym podjazdem czwartej kategorii (Cote du Haut du Lievre) zarazem po starcie. Z kolei liczący aż 228 kilometrów pierwszy etap z Nancy do Dijon pozwoli kolarzom na zwiedzenie pagórkowatych terenów Burgundii. Po drodze będą tylko dwie górki czwartej kategorii (Montcharvot – 127 km i Montesson – 138,5 km), więc na mecie powinni ścigać się sprinterzy. Po dwóch dniach peleton zostanie przetransportowany w „rodzinne strony” wyścigu. Drugi etap z Tournus do Saint-Etienne liczył będzie 182 kilometry i ozdobiony został trzema wzniesieniami czwartej kategorii, w tym Cote de Chateau-Gaillard na 154 km. Odcinek trzeci powinien być zaś pierwszym z kluczowych dla losów tego wyścigu. W środę rozegrana bowiem zostanie jazda indywidualna na czas z Bourg-les-Valence do Valence. Dystans jak zwykle na CdDL spory tzn. 42,4 kilometra, acz tym razem profil co najwyżej pagórkowaty. Jedyną trudnością będzie około 3-kilometrowy i raczej łatwy podjazd pod Cote de la Martinelle około półmetka trasy.
Za to etap czwarty to prawdziwy klasyk Dauphine. Start w Valence, po drodze cztery wzniesienia: trzy czwartej i jedno trzeciej kategorii i meta po 21,5-kilometrowej wspinaczce z Bedoin do Mont Ventoux (1909 m. n.p.m.). Dla jednych będzie to okazja do ataku po zwycięstwo w CdDL, dla innych wyborna okazja do poważnego treningu na półtora miesiąca przed być może kluczowym etapem Tour de France. Odcinek piąty łączy Gap z Briancon, lecz powiedzie skróconą wersją trasy względem tej znanej z kart historii TdF czy CdDL. Dystans zaledwie 106 km. Na początek górka czwartej kategorii, potem „główne danie dnia” czyli przełęcz Izoard (2360 metrów n.p.m.) i finał ze stromym podjazdem (1,5 km przy średniej 9 %) na Pola Marsowe w starej części Briancon. Etap szósty będzie bezsprzecznie królewski. Dystans 157 km - trzy góry, ale za to jakie! Galibier (z kulminacją w tunelu na poziomie 2556 m n.p.m.) i Croix de Fer (2067 m n.p.m.) – oba wzniesienia najwyższej kategorii. Finał zaś to w praktyce 3/4 podjazdu pod słynną przełęcz Col de la Madeleine. Metę wyznaczono bowiem w stacji Saint-Francois Longchamp na wysokości 1630 metrów n.p.m. czyli po 14,5-kilometrowym podjeździe o średnim nachyleniu 7,9 %. W sumie tego dnia organizatorzy zafundowali kolarzom 4025 metrów przewyższenia. Po takiej „gehennie” siódmy 146-kilometrowy etap z Faverges do Grenoble powinien być już tylko formalnością, choć wśród trzech wzniesień jest nieduża, acz bardzo stroma Monte de Saint Bernard-du-Touvet (940 m. n.p.m.) tzn. 7,5 kilometra przy średnim nachyleniu 9,1 % na 119 kilometrze.
Lista startowa tegorocznej Dauphine przyprawić wzbudzić zazdrość niejednego organizatora. Aczkolwiek należy pamiętać, iż najlepsi etapowcy szczyt swej formy szykują na lipiec i w czerwcowym wyścigu mogą nie chcieć lub nie móc pokazać pełni swych możliwości. Tylko największym asom udawało się bowiem w tym samym sezonie wygrać CdDL i TdF. Sztuki tej dokonali: Louison Bobet (w 1955 roku), Jacques Anquetil (1963), Eddy Merckx (1971), Luis Ocana (1973), Bernard Thevenet (1975), Bernard Hinault (1979 i 1981), Miguel Indurain (1995) oraz Lance Armstrong (2002-2003). Tytułu sprzed roku broni wyklęty we Włoszech Alejandro Valverde. Hiszpan jest mocno niepewny startu w TdF, więc może chcieć tu pojechać na pełen gaz. Tym bardziej, że jest ostatnio w dobrej formie – dwa tygodnie temu wygrał Volta a Catalunya. W drużynie Caisse d’Epargne wspierać go będą m.in. Oscar Pereiro i Kolumbijczyk Rigoberto Uran. Jego najgroźniejszymi rywalami powinni być Alberto Contador z Astany i Cadel Evans z Silence-Lotto. U boku głównego faworyta TdF pojedzie Haimar Zubeldia, zaś Australijczyka wspierać będzie utalentowany Jurgen Vandenbroeck. Mocny skład wystawia Liquigas. Nominalnymi liderami będą Ivan Basso i Vincenzo Nibali, lecz sporo do powiedzenia może też mieć Sylwester Szmyd. Dauphine to nie Giro, więc Polak we włoskiej ekipie powinien mieć więcej swobody i jeśli tylko będzie się czuł tak dobrze jak na Giro to może dokonać rzeczy większych niż w poprzednich dwóch latach.
Bardzo groźni mogą być młodzi górale, którzy jeszcze w tym roku nie będą liderami swych ekip na Tourze. Holender Robert Gesink z Rabobanku, Bask Igor Anton z Euskaltel, Irlandczyk Dan Martin z Garminu, Duńczycy Jakob Fuglsang i Nicki Sorensen z Saxo Banku oraz Hiszpan Juan Jose Cobo z Fuji-Servetto. Długa czasówka spodoba się Belgowi Stijnowi Devolderovi z Quick Stepu, który w górach jeździł potrafi – był trzeci w Tour de Suisse 2007. Na starcie zabraknie ekipy Agritubel z byłym dwukrotnym triumfatorem CdDL Christophem Moreau. Dlatego francuscy kibice będą musieli liczyć na jego młodszych rodaków. Któż im pozostaje? Cyril Dessel z Ag2R wspierany Rosjaninem Wladimirem Jefimkinem, Pierrick Fedrigo z BBox-Bouygues Telecom, Amael Moinard, David Moncoutie i Remi Pauriol z Cofidisu oraz „młodziaki” z Francaise des Jeux czyli czasowiec Jerome Coppel i góral Remi Di Gregorio. Przed rokiem tylko Desselowi udalo się wskoczyć do pierwszej „10”. Czy gospodarze tym razem nawiążą walkę z potężnymi najeźdźcami z różnych stron świata. Niemniej od czegoś trzeba zacząć. Przed odbiciem całej Francji z rąk kolarskich okupantów tzn. wygraniem Tour de France warto zyskać ważny przyczółek w postaci Dauphine.
Alpejski przedsmak Wielkiej Pętli
61. Criterium du Dauphine Libere (07-14.06.2009, Pro Tour, Francja)
Mini-Tour w Alpach. Polski triumfator. Start na dalekiej Północy. Długa czasówka. Mont Ventoux, Izoard, Galibier i Croix de Fer. Rozgniewany Valverde. Pretendenci: Contador i Evans. Mocny Liquigas. Plejada młodych górali. Francuskie nadzieje.