Złote medale dla Alberta, Vos, Walslebena i Eisinga. Niby nic w tym dziwnego, bo byli stawiani w gronie faworytów. Jednak czy patrząc na wyniki, szczególnie elity mężczyzn, można odnieść wrażenie, że młodzi kolarze coraz śmielej pukają do drzwi światowej czołówki?Dokonując oceny poszczególnych wyścigów, można się zastanawiać, czy były to mistrzostwa (kolejnej?) straconej szansy Svena Nysa, uznawanego za największego faworyta, czy może bardziej wykorzystanej szansy Belgów. Czy też może stały one pod znakiem klęski Larsa Booma, który zawiódł tym bardziej , że występował przed swoją publicznością? A może mistrzostwa narodzin nowych gwiazd przełaju? Jakie były w rzeczywistości?
Dla nas z pewnością tegoroczny czempionat był udany. A to za sprawą Pawła Szczepaniaka, który wywalczył brązowy medal w wyścigu młodzieżowców. Przed startem Paweł wymieniany był w gronie faworytów, jednak niewielu spodziewało się miejsca na podium. Tym bardziej trzecie miejsce aktualnego Mistrza Polski elity cieszy. Cieszy i daje nadzieję na przyszłość, że na jednym medalu się nie skończy, a w przyszłości znów będziemy mogli oglądać Polaka na podium najważniejszych imprez. Krok do przodu poczynił także Marek Konwa, który w swoim pierwszym roku startów w młodzieżowcach zajął bardzo dobre( po równie dobrej jeździe) 10. miejsce. Patrząc na wyniki naszych kolarzy, z optymizmem możemy oczekiwać przyszłorocznych MŚ.
Brązowy medal Pawła Szczepaniaka to największy sukces polskich kolarzy przełajowych od czasu srebra Krzysztofa Kuźniaka (w 2002 roku w juniorach) i Mariusza Gila (w 2004 roku w młodzieżowcach) i miejmy nadzieję, że nie ostatni.
Wyścig elity mężczyzn dostarczył sporo emocji, co było do przewidzenia. Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że jego przebieg był zupełnie inny niż można było się spodziewć. Inny za sprawą znakomitej, zespołowej jazdy Belgów. Mimo iż w swoich szeregach mieli kilku kolarzy, którzy byli w stanie sięgnąć po tytuł, stworzyli silną koalicję przeciwko faworytowi gospodarzy, Larsowi Boomowi i pozostałym rywalom. Tym razem jechali jako reprezentacja narodowa, a nie grupka Belgów z różnych drużyn. Próbowali Vanthourenhout i Wellens. Nie udało się, to spróbował Albert. Fantastyczna i bardzo równa jazda Mistrza Świata młodzieżowców z Treviso mogła cieszyć oko, podobnie jak odważna jazda młodego Czecha, Zdenka Stybara. Czego w takim razie zabrakło? Brakowało szaleńczych ataków, prób doścignięcia prowadzącej dwójki. Jadący w grupce pościgowej wydawali się być zadowoleni z takiego obrotu spraw, a Belgowie, po raz pierwszy od wielu lat nie jechali przeciwko sobie. Zawiódł Boom, któremu dawano ogromne szanse, tymczasem Holender jechał z tyłu grupy, ledwo utrzymując tempo. Dopiero pod koniec, jakoby mając pewność, że Albert sobie „poradzi” zaatakował Nys, który szybko odjechał rywalom. I właśnie w jego dobrej jeździe należy upatrywać tej straconej szansy. Belg znajdował się w dobrej dyspozycji tego dnia, szybko zyskując przewagę nad resztą stawki, jednak zaatakował zdecydowanie za późno, żeby walczyć o tytuł Mistrza Świata, a to z pewnością było jego celem. Zostało mu więc trzecie miejsce, które jednak przyjął z zadowoleniem, bardziej ciesząc się z zespołowej jazdy swoich rodaków. W pierwszej dziesiątce znalazło się aż sześciu ( z siedmiu startujących) Belgów i żaden Holender...
Mimo porażki w wyścigu elity Holendrzy nie wychodzą z tych mistrzostw bez medali, ani tym bardziej nadziei, bowiem zarówno tytuły mistrzowskie w juniorach, jak i elicie kobiet wywalczyli „pomarańczowi”. Tijmen Eising ma zaledwie 17 lat, jednak już teraz wielu przepowiada mu świetlaną przyszłość. Eising zwyciężył pewnie, w przekonywującym stylu, a miał zadanie o tyle trudniejsze, że ciążyła na nim spora presja. Przed wyścigiem wielu uważało go za „pewniaka”, w dodatku startował przed własną, jakże żądną zwycięstw publicznością. Z kolei Marianne Vos, wygrywając swój drugi tytuł podczas MŚ potwierdziła, że należy do światowej czołówki, nie tylko przełajów, ale całego kolarstwa. Można by mieć do niej pretensje, że cały wyścig przejechała na kole rywalek, jednak kto będzie o tym pamiętał za rok? Liczą się zwycięstwa.
Obojętnie z której strony nie rozważać rywalizacji w Hogerheide, tegorocznym wyścigom nie można zarzucić jednej rzeczy. Na pewno nie były to mistrzostwa nudne.
Idzie młodość?
Podsumowanie MŚ w przełajach
Złote medale dla Alberta, Vos, Walslebena i Eisinga. Niby nic w tym dziwnego, bo byli stawiani w gronie faworytów. Jednak czy patrząc na wyniki, szczególnie elity mężczyzn, można odnieść wrażenie, że młodzi kolarze coraz śmielej pukają do drzwi światowej czołówki?