Przed decydującym starciem - przegląd możliwości faworytów.

Drukuj

<strong style="background-color: rgb(255, 255, 0);">Evans czy Sastre? Menchov czy Schleck? Po ostatnim górskim etapie różnice między faworytami wyraźnie się zwiększyły. Czy nowy lider z ekipy CSC jest w stanie obronić się przed najlepszymi czasowcami? Czy mocni, ale niezbyt błyskotliwi specjaliści jazdy indywidualnej dadzą radę doświadczonemu góralowi? Prezentujemy analizę możliwości głównych faworytów przed finałową czasówką 95. Tour de France

Evans czy Sastre? Menchov czy Schleck? Po ostatnim górskim etapie różnice między faworytami wyraźnie się zwiększyły. Czy nowy lider z ekipy CSC jest w stanie obronić się przed najlepszymi czasowcami? Czy mocni, ale niezbyt błyskotliwi specjaliści jazdy indywidualnej dadzą radę doświadczonemu góralowi? Prezentujemy analizę możliwości głównych faworytów przed finałową czasówką 95. Tour de France.

Ugnij się by zwyciężyć
Taktyka Bjarne Riisa okazała się skuteczna. Mając w swojej drużynie lidera oraz dysponując najsilniejszym i najbardziej zdyscyplinowanym składem, rozegrał etap na Alpe d'Huez po mistrzowsku. Nie atakował we wczesnej fazie etapu, nawet na Croix de Fer nie kazał kolarzom dokonać selekcji. Voigt, Cancellara i Arvesen doprowadzili peleton do podnóża finałowego podjazdu. Co działo się dalej, wszyscy widzieliśmy. Atak Sastre zaszachował rywali. Menchov sam osłabł po próbach kontrataków, a kolejni rywale byli pilnowani przez braci Schlecków. Ponad dwie minuty przewagi nad głównymi rywalami dało Carlosowi Sastre teoretycznie bezpieczną przewagę przed kluczową dla losów wyścigu czasówką.
Czy aby na pewno? W pierwszej fazie wyścigu Riis wspominał o konieczności posiadania trzech minut przewagi nad Evansem i Menchovem. Sastre nie jest jednak wcale złym czasowcem a z kolei Rosjanin i Australijczyk nie są zawodnikami, którzy niszczyliby rywali podczas prób indywidualnych. Ekipa CSC postanowiła poświęcić Franka Schlecka dla dobra całej drużyny. Wydaje się, że Luksemburczyk w samotnym starciu z rywalami byłby faktycznie bez szans. Przyjrzyjmy się możliwościom czołówki tegorocznego Tour de France w jeździe indywidualnej na czas.

Tour de France 2008


W tym roku mieliśmy tylko jedną czasówkę. Rozegrana została została we wczesnej fazie wyścigu i jak na razie nie miała znaczącego wpływu na przebieg rywalizacji. Carlos Sastre do etapu z metą na Alpe d'Huez przystępował z 41sek. stratą do Evansa. Na mecie zamienił ją na 1'34” przewagi. Podczas 29,5km czasówki w Cholet Hiszpan stracił do Australijczyka 1'16” z kolei do Menchova 1'09”. Mało, ale trzeba wziąć pod uwagę, że podczas tego etapu różnice w ogóle były niewielkie a trasa stosunkowo krótka. Największe starty poniósł tego dnia Frank Schleck, który z Evansem przegrał o 1'47”, z Menchovem o 1'40 a z Vande Velde o 1'37”. Biorąc pod uwagę długość finałowej próby, Luksemburczyk może nawet stracić miejsce w pierwszej trójce! Wielką niewiadomą pozostaje cały czas postać Bernharda Kohla. Pierwszą czasówkę pojechał na poziomie Sastre, jest w dobrej formie, więc tak naprawdę trudno powiedzieć, jak zaprezentuje się podczas ostatniego „etapu prawdy”.


Dauphine Libere 2008


Pewną miarą możliwości Austriaka z ekipy Gerolsteiner mogą być wyniki czasówki w tegorocznym Dauphine Libere. Niespodziewanie wygrana przez Alejandro Valverde próba o długości 30km zakończyła się dla niego porażką. 3 minuty starty do zwycięzcy i 2'40” do trzeciego na mecie Evansa to wystarczająco dużo, by również Kohl mógł powoli godzić się ze stratą pozycji medalowej. Jeżdżący dobrze w alpejskiej etapówce zawodnik również w latach ubiegłych nie błyszczał w jeździe indywidualnej (straty 2,5-3 minut), można więc śmiało liczyć, że jego strata podczas długiej, 53km próby wymagającej dobrego rytmu i olbrzymiej mocy sięgnie nawet pięciu minut.


Vuelta Espana 2007


Tak się składa, że główni bohaterowie tegorocznego Touru znają się bardzo dobrze i rywalizowali ze sobą wielokrotnie. Ostatnim polem poważnej konfrontacji między Menchovem, Sastre i Evansem była ubiegłoroczna, hiszpańska Vuelta. W pierwszej fazie wyścigu rozegrano 52km czasówkę. Miała ona jednak nietypowy profil – większość trasy prowadziła bowiem lekko w dół. W tych warunkach najlepiej z bohaterów tegorocznego Touru zaprezentował się Menchov, który zyskał 1'02” przewagi nad Evansem i aż 2'45” nad Sastre! Ciekawie prezentują się również wyniki finałowej czasówki Vuelty 2007. Tam krańcowo wyczerpany Evans przegrał podium z atakującym w ostatnim tygodniu wyścigu Samuelem Sanchezem. Na zaledwie 20km, płaskiej jak stół próbie, która jak najbardziej powinna pasować Australijczykowi, zawodnik Silence – Lotto przegrał niewiele, ale jednak przegrał. Denis Menchov był od niego lepszy o 7 sekund. Z kolei Sastre do Menchova stracił 29 a do Evansa 22 sekundy. W wyścigu tym brał również udział Christian Vande Velde (jeszcze w barwach CSC). Jechał tam raczej zachowawczo i jako pomocnik Sastre mocno oszczędzał się w próbach jazdy na czas.


Tour de France 2007


Jeszcze ciekawiej prezentują się wyniki z zeszłorocznego Tour de France. Sytuacja była mocno zbliżona do obecnej. Prowadzący z niewielką przewagą nad czasowcami (Evans, Leipheimer) góral (Contador) bronił swojej pozycji podczas „etapu prawdy”. O czwartą lokatę walczył z kolei obecny lider, Carlos Sastre.
Pierwsza, mocno górzysta i długa (54km) próba przyniosła zwycięstwo niesławnego Vinokourowa. Przewagę nad rywalami zyskał tam Evans, który na mecie był drugi (po dyskwalifikacji Kazacha oficjalnie wygrał tę czasówkę). Menchova pokonał tam aż o 2'16” a Carlosa Sastre o 2'47”. Finałowa rozgrywka, licząca 55,5km była niemal „walką na noże”. Sprawa zwycięstwa, tak jak w tym roku pozostawała otwarta do ostatnich kilometrów czasówki. Evans wzniósł się tam na wyżyny swoich możliwości, zajął drugie miejsce tuż za Leipheimerem i niewiele brakło, by „dopadł” Contadora. Po aferze Rasmussena w wyścigu nie jechał już Mecnhov, który wraz z całą ekipą Rabobanku wycofał się z Touru.

Sastre pojechał przyzwoicie, stracił do Evansa 2'33”

. Trzeba jednak pamiętać, że o ile Australijczyk walczył o zwycięstwo, Hiszpan co najwyżej bronił czwartego miejsca. Ich motywacja była więc zupełnie inna.

Trasa finałowej czasówki, choć pozornie płaska, jest bardzo wymagająca. Na dystansie 53km szosa wielokrotnie lekko wznosi się i opada, co z jednej strony powinno dawać mocnym zawodnikom okazję do nabierania tempa, z drugie zaś obnaży każdą słabość i nawet chwilową niedyspozycję. Wątli górale tacy jak Schleck czy Kohl mogą skończyć tak, jak Michael Rasmussen w 2006r.
Wygląda więc na to, że

walka o żółtą koszulkę rozegra się między Sastre, Evansem i Menchovem

, czyli między zawodnikami, których typowano do roli faworytów już po pierwszym górskim etapie, gdy zawiedli Cunego i Valverde. W teorii rywalizacja ta powinna się zakończyć zwycięstwem Evansa przed Menchovem i Sastre. Tak dyktuje logika, analogia i „prawo serii”. Różnice między tymi zawodnikami wskazują na takie właśnie rozwiązanie. Z drugiej strony zawodnicy, pierwszy raz od wielu lat, wyglądają na autentycznie wykończonych. Wyrównany poziom i ciągła kontrola, ataki i rywalizacja mogą poważnie odbić się na formie tak czasowców, którzy przeżywali ciężkie chwile w Alpach jak i górali, którzy będą bronili się podczas sobotniej próby. Trzeba również pamiętać o dodatkowej sile i wsparciu, jaką daje zawodnikowi wiezienie na plecach żółtej koszulki lidera. To może być atut Carlosa Sastre. Inne atuty Hiszpana... może trzymać w zanadrzu Bjarne Riis.
Na koniec warto przypomnieć jeszcze jedną sytuację, która przypomina tę, którą obserwujemy w tegorocznym Tourze.

Finał Vuelta Espana 2002

. Pojedynek Roberto Herasa z Aitorem Gonzalesem Wybitny góral, który zdobył koszulkę lidera po śmiałym ataku na „kultowym” podjeździe (Angliru) musiał bronić prowadzenia podczas finałowej czasówki. Próba ta miała niespełna 42km i, tak jak sobotnia najbliższa, była lekko pagórkowata. Heras miał 1'09” przewagi nad Gonzalesem, 1'45” nad kolejnym góralem, Oscarem Sevillą i 2'09” nad nieźle jeżdżącym na czas Josebą Belokim. Na mecie górą byli czasowcy: Gonzales zdeklasował Herasa i wygrał wyścig a Beloki pokonał mającego problemy techniczne Sevillę. Dzięki temu Bask wspiął się na trzeci stopień podium. Czy tak będzie w sobotę na trasie z Cérilly do Saint Amand Montrond?