Ugnij się by zwyciężyć
Taktyka Bjarne Riisa okazała się skuteczna. Mając w swojej drużynie lidera oraz dysponując najsilniejszym i najbardziej zdyscyplinowanym składem, rozegrał etap na Alpe d'Huez po mistrzowsku. Nie atakował we wczesnej fazie etapu, nawet na Croix de Fer nie kazał kolarzom dokonać selekcji. Voigt, Cancellara i Arvesen doprowadzili peleton do podnóża finałowego podjazdu. Co działo się dalej, wszyscy widzieliśmy. Atak Sastre zaszachował rywali. Menchov sam osłabł po próbach kontrataków, a kolejni rywale byli pilnowani przez braci Schlecków. Ponad dwie minuty przewagi nad głównymi rywalami dało Carlosowi Sastre teoretycznie bezpieczną przewagę przed kluczową dla losów wyścigu czasówką.
Czy aby na pewno? W pierwszej fazie wyścigu Riis wspominał o konieczności posiadania trzech minut przewagi nad Evansem i Menchovem. Sastre nie jest jednak wcale złym czasowcem a z kolei Rosjanin i Australijczyk nie są zawodnikami, którzy niszczyliby rywali podczas prób indywidualnych. Ekipa CSC postanowiła poświęcić Franka Schlecka dla dobra całej drużyny. Wydaje się, że Luksemburczyk w samotnym starciu z rywalami byłby faktycznie bez szans. Przyjrzyjmy się możliwościom czołówki tegorocznego Tour de France w jeździe indywidualnej na czas.
Tour de France 2008
W tym roku mieliśmy tylko jedną czasówkę. Rozegrana została została we wczesnej fazie wyścigu i jak na razie nie miała znaczącego wpływu na przebieg rywalizacji. Carlos Sastre do etapu z metą na Alpe d'Huez przystępował z 41sek. stratą do Evansa. Na mecie zamienił ją na 1'34” przewagi. Podczas 29,5km czasówki w Cholet Hiszpan stracił do Australijczyka 1'16” z kolei do Menchova 1'09”. Mało, ale trzeba wziąć pod uwagę, że podczas tego etapu różnice w ogóle były niewielkie a trasa stosunkowo krótka. Największe starty poniósł tego dnia Frank Schleck, który z Evansem przegrał o 1'47”, z Menchovem o 1'40 a z Vande Velde o 1'37”. Biorąc pod uwagę długość finałowej próby, Luksemburczyk może nawet stracić miejsce w pierwszej trójce! Wielką niewiadomą pozostaje cały czas postać Bernharda Kohla. Pierwszą czasówkę pojechał na poziomie Sastre, jest w dobrej formie, więc tak naprawdę trudno powiedzieć, jak zaprezentuje się podczas ostatniego „etapu prawdy”.
Dauphine Libere 2008
Pewną miarą możliwości Austriaka z ekipy Gerolsteiner mogą być wyniki czasówki w tegorocznym Dauphine Libere. Niespodziewanie wygrana przez Alejandro Valverde próba o długości 30km zakończyła się dla niego porażką. 3 minuty starty do zwycięzcy i 2'40” do trzeciego na mecie Evansa to wystarczająco dużo, by również Kohl mógł powoli godzić się ze stratą pozycji medalowej. Jeżdżący dobrze w alpejskiej etapówce zawodnik również w latach ubiegłych nie błyszczał w jeździe indywidualnej (straty 2,5-3 minut), można więc śmiało liczyć, że jego strata podczas długiej, 53km próby wymagającej dobrego rytmu i olbrzymiej mocy sięgnie nawet pięciu minut.
Vuelta Espana 2007
Tak się składa, że główni bohaterowie tegorocznego Touru znają się bardzo dobrze i rywalizowali ze sobą wielokrotnie. Ostatnim polem poważnej konfrontacji między Menchovem, Sastre i Evansem była ubiegłoroczna, hiszpańska Vuelta. W pierwszej fazie wyścigu rozegrano 52km czasówkę. Miała ona jednak nietypowy profil – większość trasy prowadziła bowiem lekko w dół. W tych warunkach najlepiej z bohaterów tegorocznego Touru zaprezentował się Menchov, który zyskał 1'02” przewagi nad Evansem i aż 2'45” nad Sastre! Ciekawie prezentują się również wyniki finałowej czasówki Vuelty 2007. Tam krańcowo wyczerpany Evans przegrał podium z atakującym w ostatnim tygodniu wyścigu Samuelem Sanchezem. Na zaledwie 20km, płaskiej jak stół próbie, która jak najbardziej powinna pasować Australijczykowi, zawodnik Silence – Lotto przegrał niewiele, ale jednak przegrał. Denis Menchov był od niego lepszy o 7 sekund. Z kolei Sastre do Menchova stracił 29 a do Evansa 22 sekundy. W wyścigu tym brał również udział Christian Vande Velde (jeszcze w barwach CSC). Jechał tam raczej zachowawczo i jako pomocnik Sastre mocno oszczędzał się w próbach jazdy na czas.
Tour de France 2007
Jeszcze ciekawiej prezentują się wyniki z zeszłorocznego Tour de France. Sytuacja była mocno zbliżona do obecnej. Prowadzący z niewielką przewagą nad czasowcami (Evans, Leipheimer) góral (Contador) bronił swojej pozycji podczas „etapu prawdy”. O czwartą lokatę walczył z kolei obecny lider, Carlos Sastre.
Pierwsza, mocno górzysta i długa (54km) próba przyniosła zwycięstwo niesławnego Vinokourowa. Przewagę nad rywalami zyskał tam Evans, który na mecie był drugi (po dyskwalifikacji Kazacha oficjalnie wygrał tę czasówkę). Menchova pokonał tam aż o 2'16” a Carlosa Sastre o 2'47”. Finałowa rozgrywka, licząca 55,5km była niemal „walką na noże”. Sprawa zwycięstwa, tak jak w tym roku pozostawała otwarta do ostatnich kilometrów czasówki. Evans wzniósł się tam na wyżyny swoich możliwości, zajął drugie miejsce tuż za Leipheimerem i niewiele brakło, by „dopadł” Contadora. Po aferze Rasmussena w wyścigu nie jechał już Mecnhov, który wraz z całą ekipą Rabobanku wycofał się z Touru.
Sastre pojechał przyzwoicie, stracił do Evansa 2'33”
. Trzeba jednak pamiętać, że o ile Australijczyk walczył o zwycięstwo, Hiszpan co najwyżej bronił czwartego miejsca. Ich motywacja była więc zupełnie inna.Trasa finałowej czasówki, choć pozornie płaska, jest bardzo wymagająca. Na dystansie 53km szosa wielokrotnie lekko wznosi się i opada, co z jednej strony powinno dawać mocnym zawodnikom okazję do nabierania tempa, z drugie zaś obnaży każdą słabość i nawet chwilową niedyspozycję. Wątli górale tacy jak Schleck czy Kohl mogą skończyć tak, jak Michael Rasmussen w 2006r.
Wygląda więc na to, że
walka o żółtą koszulkę rozegra się między Sastre, Evansem i Menchovem
, czyli między zawodnikami, których typowano do roli faworytów już po pierwszym górskim etapie, gdy zawiedli Cunego i Valverde. W teorii rywalizacja ta powinna się zakończyć zwycięstwem Evansa przed Menchovem i Sastre. Tak dyktuje logika, analogia i „prawo serii”. Różnice między tymi zawodnikami wskazują na takie właśnie rozwiązanie. Z drugiej strony zawodnicy, pierwszy raz od wielu lat, wyglądają na autentycznie wykończonych. Wyrównany poziom i ciągła kontrola, ataki i rywalizacja mogą poważnie odbić się na formie tak czasowców, którzy przeżywali ciężkie chwile w Alpach jak i górali, którzy będą bronili się podczas sobotniej próby. Trzeba również pamiętać o dodatkowej sile i wsparciu, jaką daje zawodnikowi wiezienie na plecach żółtej koszulki lidera. To może być atut Carlosa Sastre. Inne atuty Hiszpana... może trzymać w zanadrzu Bjarne Riis.Na koniec warto przypomnieć jeszcze jedną sytuację, która przypomina tę, którą obserwujemy w tegorocznym Tourze.