Sagan popisał się bardzo odważnym i widowiskowym atakiem jeszcze na 55 kilometrów przed metą i doganiał kolejnych uciekinierów, z których jedynie Dillier był w stanie utrzymać tempo Mistrza Świata na brukowanych odcinkach prowadzących do Roubaix. Głównie Słowak dyktował tempo w ucieczce, ale jadący za jego plecami rywale, choć współpracowali, nie byli w stanie zmniejszyć strat do prowadzącej dwójki i na metę wjechali z minutową stratą.
Losy zwycięstwa, z kolei, rozstrzygnęły się już na welodromie w Roubaix, gdzie Sagan i Dillier dojechali razem. Szwajcar prowadził na ostatnich metrach, ale to Sagan, który ruszył na metę na 100 metrów przed metą, odniósł pewne zwycięstwo, swoje pierwsze w karierze w Piekle Północy.
116. edycja Paryż-Roubaix była kolejną w ostatnich latach, gdy kolarze rywalizowali w słońcu i przy suchych drogach choć niektóre, zacienione odcinki bruku stanowiły wyjątek. Bardzo szybkie tempo na początku wyścigu uniemożliwiło harcownikom oderwanie się od peletonu, a kolarze Bora-hansgrohe i Quick-Step Floors pilnowali wtedy każdej ucieczki. Dopiero po 50 kilometrach grupce kolarzy udało się odjechać. Zwycięzca Paryż-Nicea, Marc Soler (Movistar), Jimmy Duquennoy i Ludovic Robeet (WB Aqua Protect Veranclassic), Silvan Dillier (AG2R La Mondiale), Sven Erik Bystoøm (UAE Team Emirates) i Jelle Wallays (Lotto Soudal) odjechali na kilkadziesiąt sekund, a kilka kilometrów dalej dojechali do nich Gatis Smukulis (Delko Marseille Provence KTM),Geoffrey Soupe (Cofidis, Solutions Credits) i Jay Robert Thomson (Dimension Data). Stworzyli dziewięcioosobową grupę, która teraz miała wiele czasu, by cieszyć się prowadzeniem, a ich przewaga sięgnęła ośmiu minut.
Pierwsze odcinki bruku nie były wymagające, ale tuż przed nimi w peletonie doszło do kraksy, która podzieliła grupę na kilka mniejszych, a gonić musieli między innymi Oliver Neassen (Ag2R La Mondiale), czy Arnaud Demare (Groupama-FDJ). Jeden z decydujących odcinków bruku, Lasek Arenberg, na 90 kilometrów przed metą, nie przyniósł jeszcze decydujących rozstrzygnięć, choć po nim odjechał Philippe Gilbert (Quick-Step Floors), utrzymując się kilka kilometrów przed grupą. Podobną akcję przeprowadzi jego kolega z ekipy, Zdenek Stybar, ale także nie był skuteczny.
Ucieczka, z kolei, rwała się, a za ich plecami faworyci przesuwali się do przodu. Na 55 kilometrów, między odcinkami bruku, po kilku wcześniejszych skokach rywali, na akcję zdecydował się Sagan. Słowak wykorzystał wcześniejszą dobrą pracę swoich kolegów, którzy teraz spowalniali pogoń, i Mistrz Świata zdołał wypracować pół minuty przewagi. Po kolei doganiał rywali z ucieczki i długo jechał z Wallaysem i Dillierem, natomiast za jego plecami kontratakował Wout Van Aert (Vérandas Willems-Crelan). Nie był jednak w stanie samotnie odjechać i wkrótce razem z nim jechali Jasper Stuyven (Trek-Segafredo), Taylor Phinney i Sep Vanmarcke (Team EF Education First-Drapac p/b Cannondale), Greg Van Avermaet (BMC Racing Team) i Niki Terpstra (Quick-Step Floors). Przewaga Sagana nad tą grupą wynosiła minutę i pokonując kolejne sektory - Mons-en-Pevele, Camphin-en-Pevele, aż w końcu Carrefour de l'Arbre - jadąc razem z Dillierem, zbliżał się do mety. Dillier, który do tej pory rzadziej pokazywał się na czele, na kilkanaście kilometrów przed metą zaczął mocniej pracować, gdyż szanse na dojechanie do mety były już bardzo duże.
Dwójka na 10 kilometrów przed metą miała 45 sekund przewagi i już powoli myśleli o torze w Roubaix. Tam obaj jechali bardzo czujnie, ale zdecydowanym faworytem był Sagan. Słowak, jadąc za plecami Dilliera, ruszył do przodu na 100 metrów przed metą i pewnie sięgnął po zwycięstwo. Dillier, Mistrz Szwajcarii, był drugi, a po trzecie miejsce zaatakował w końcówce Terpstra.