Drugi z kolarskich monumentów tego sezonu – Ronde Van Vlaanderen, Wyścig Dookoła Flandrii, rozgrywany na brukach północnej Belgii, to dla belgijskich kibiców najważniejsze wydarzenie sezonu, do którego szykują się już od końca sezonu przełajowego. Emocje podnoszą rozgrywane w międzyczasie takie wyścigi, jak Omloop Het Nieuwsblad, Kuurne-Bruksela-Kuurne, E3 Harelbeke, Gandawa-Wevelgem, jednak to Ronde Van Vlaanderen jest tym najważniejszym, najpiękniejszym, najtrudniejszym i najbardziej prestiżowym. A przez kolarzy najbardziej pożądanym.
Trasa
Trasa, mimo iż ulega niewielkim modyfikacjom, wciąż opiera się na tym samym – krótkich, ale piekielnie sztywnych podjazdach po bruku, które rozrywają stawkę, wyciskają z kolarzy resztki sił, ale oddzielają zwycięzców od przegranych. Brukowane podjazdy pod Koppenberg, Paterberg, Taaienberg, Oude Kwaremont czy Kruisberg znane są każdemu kibicowi, a jeszcze bardziej, każdemu kolarzowi, który choć raz stanął na trasie Ronde Van Vlaanderen.
Tegoroczny wyścig, rozgrywany na trasie z Brugii do Oudenaarde, liczy 264 kilometry, podzielone na sztywne podjazdy, których łącznie jest 18 – w tym 12 brukowanych, oraz odcinki bruku, których jest 4. Pierwsze 80 kilometrów zarezerwowane będzie dla uciekinierów, a peleton z pewnością ożywi się na 103. kilometrze, gdy po raz pierwszy kolarze pokonywać będą Oude Kwaremont. Jednak dopiero na 50 kilometrów przed metą, przy drugim podjeździe pod kościół w Kwaremont, rozpocznie się wojna – faworyci ruszą do przodu, rozpoczną się pierwsze ataki i uformują się grupy, które potem będą walczyć o utrzymanie minimalnej choćby przewagi nad rywalami. Od tego momentu, aż do mety, ani przez chwilę faworyci nie będą mogli stracić koncentracji i spuścić rywali z oczu. Trzeci podjazd pod Oude Kwaremont i finałowa wspinaczka pod Paterberg kończą się na 13 kilometrów przed metą – faworyci, którzy nie będą chcieli finiszu z większej grupy, będą musieli wykorzystać te dwa podjazdy, by rozstrzygnąć ten pojedynek na swoją korzyść.
Faworyci
A lista faworytów jak zawsze jest długa i jak zawsze brak jednego, murowanego kandydata do zwycięstwa. Ale każdy z nich ma swoje atuty, które pozwalają myśleć o najwyższym stopniu podium. Należy też wziąć pod uwagę, że wcześniejsze wyniki mają niewielkie znaczenie, a o zwycięstwie decyduje obecna forma i dyspozycja dnia – czysta siła i znakomita taktyka, która pozwala kontrolować poczynania rywali i ruszyć do ataku w odpowiednim momencie.
W notowaniach bukmacherów najwyżej stoi Peter Sagan (Tinkoff). Mistrz Świata po wielu drugich miejscach, w ubiegłym tygodniu w końcu się przełamał i odniósł swój pierwszy triumf z tęczową koszulką na plecach. Sagan w ostatniej edycji De Ronde był tuż za podium, ale w 2013 roku był drugi. To, że kolarz Tinkoff ma wszelkie predyspozycje, by wygrywać na brukach – i nie tylko – nie ulega wątpliwości, wiadomo też, że jest jednym z najbardziej regularnych kolarzy w peletonie. I choć przeważnie na mecie brakowało mu tych kilkunastu centymetrów, to wygrana w Gandawa-Wevelgem sprawiła, że poczuł się pewniej i teraz tym bardziej nie można go lekceważyć. Sagan to kolarz, który zawsze jest tam, gdzie być powinien, gdy dochodzi do decydujących akcji, a niedzielne zwycięstwo dodało mu jeszcze więcej pewności siebie i zdjęło presję ciążącą na barkach Mistrza Świata. Jak zwykle będzie go wspierał Maciej Bodnar, który też będzie niesiony entuzjazmem ostatnio wygranej czasówki na Driedaagse de Panne-Koksijde.
Pojedynek Słowaka z Fabianem Cancellarą (Trek-Segafredo) zapowiada się na najciekawszą bitwę niedzielnego popołudnia – dla kolarza Trek-Segafredo, który w przeszłości trzykrotnie wygrywał Ronde Van Vlaanderen – będzie to ostatni występ w tym wyścigu, gdyż po sezonie kończy karierę. Jednak jak na razie Szwajcar nie zamierza poddawać się bez walki – jego zwycięstwo w Strade Bianche, a potem wygrana czasówka na Tirreno-Adriatico i dwa czwarte miejsca w brukowanych klasykach tydzień temu – wydają się jasno komunikować zarówno motywację, jak i formę Spartakusa. Swoją siłę pokazał w E3 Harelbeke, gdy jadąc w grupce faworytów miał defekt i notował dwuminutową stratę, a potem zdołał wrócić do czołówki. Swoim doświadczeniem z bruków Szwajcar mógłby obdarować połowę peletonu, tutaj czuje się jak ryba w wodzie i jest to poniekąd jego teren. Dlatego, choć musi mierzyć się z młodszymi rywalami, być może fizycznie silniejszymi, to właśnie doświadczenie może być tym, co pozwoli mu wygrać tegoroczną, setną edycję Flandryjskiej Piękności.
Obecność Michała Kwiatkowskiego (Team Sky) wśród faworytów Ronde Van Vlaanderen nie może nikogo dziwić – zwycięstwo byłego Mistrza Świata w E3 Harelbeke stawia go w pierwszej linii kandydatów do podium we Flandrii, choć tym razem czeka go cięższe zadanie. Polak po triumfie w ubiegłym tygodniu udał się do Hiszpanii, gdzie w spokoju przygotowywał się do niedzielnego wyścigu. Będzie więc wypoczęty, a z obecną formą i wsparciem ekipy – będzie mógł liczyć m.in. na Michała Gołasia, czy Gerainta Thomasa i Luka Rowe – a także sprytem i doświadczeniem – jest poważnym kandydatem do podium i należy się spodziewać jego obecności na czele wyścigu w najważniejszych momentach.
Apetyt na zwycięstwo – i tylko zwycięstwo – ma, z kolei, Greg Van Avermaet (BMC Racing Team). Belg w De Ronde ma już zbyt wiele miejsc w pierwszej dziesiątce na swoim koncie, by zadowolić się kolejnym. W tym sezonie triumfował w Omloop Het Nieuwslbad, był 6. na Strade Bianche i 9. w Gandawa-Wevelgem. Jak sam przyznał, w niedzielę interesuje go tylko zwycięstwo. Ale nie tylko jego – Alexander Kristoff (Katiusza) to ubiegłoroczny zwycięzca i choć nie błyszczał formą we wcześniejszych brukowanych klasykach – był 53. w E3 i nie ukończył Gandawa-Wevelgem – to wygrany etap na Driedagse de Panne-Koksijde pokazał, że Norweg powoli wraca do formy. Mimo to, w starciu z tak liczną grupą mocnych rywali będzie mu bardzo ciężko powtórzyć ubiegłoroczny sukces.
Nie można też niedoceniać Tiesja Benoota (Lotto Soudal), zaledwie 22-letniego kolarza z Belgii, który coraz śmielej radzi sobie na brukach i który ma szansę zastąpić Toma Boonena jako faworyta i ulubieńca gospodarzy – w ubiegłym roku we Flandrii był piąty, w tym roku w Strade Bianche ósmy, w E3 Harelbeke siódmy i w Gandawa-Wevelgem 15. Potencjał w kolarzu Lotto Soudal drzemie ogromny, ale to może być za mało, by już teraz włączyć się w walkę o podium. Na pewno każdy kolejny wyścig będzie dla niego cennym doświadczeniem, które zaprocentuje w przyszłości.
Inny z Belgów, Sep Vanmarcke (LottoNL-Jumbo), także przypomniał o sobie kibicom drugim miejscem w Gandawa-Wevelgem, a przecież Vanmarcke ma na swoim koncie już miejsca na podium Ronde Van Vlaanderen i Paryż-Roubaix. Edvald Boasson Hagen (Dimension Data), Lars Boom (Astana), Heinrich Haussler (IAM Cycling), Arnaud Demare (FDJ.fr) i Filippo Pozzato (Southeast Venezuela) to kolarze, którzy mogą z dużym powodzeniem walczyć o pierwszą dziesiątkę wyścigu, a przy odrobinie szczęścia, także o podium.
Najsilniejszą ekipą wydaje się być znów zespół Etixx-Quick Step, mający w składzie takie gwiazdy jak Tom Boonen – trzykrotny zwycięzca De Ronde, czy Nikki Terpstra, Zdenek Stybar i Stijn Vandenbergh, z których każdy ma na swoim koncie podium na brukach, a także Tony Martin czy Iljo Keisse, będący w stanie przez wiele kilometrów pracować na swoich liderów. I choć belgijska ekipa na papierze jest najsilniejsza, to w ostatnich wyścigach na brukach nie potrafiła wykorzystać przewagi liczebnej i kończyła z pustymi rękami.
W wyścigu wystartuje także ekipa CCC Sprandi Polkowice, w składzie Simone Ponzi, Tomasz Kiendyś, Jarosław Marycz, Bartłomiej Matysiak, Adrian Kurek, Michał Paluta, Patryk Stosz i Josef Cerny.