Tour po 18. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 18. etapie Tour de France

Drukuj
Pierre Rolland (Europcar) próbował, ale był zaledwie drugi Sirotti

Po wielu nieudanych próbach Romain Bardet (Ag2R La Mondiale) wreszcie sięgnął po zwycięstwo etapowe. Francuz po ataku na Col du Glandon zameldował się samotnie na mecie w Saint-Jean-de-Maurienne.

Bardet już wiele razy w tegorocznym wyścigu jechał w ucieczce, a najbliżej zwycięstwa był w Mende, na 14. etapie. Wtedy to jeszcze na kilometr przed metą prowadził, razem z Thibautem Pinot (FDJ.fr), ale obaj Francuzi zostali pokonani przez Stephena Cummingsa (MTN-Qhubeka). Tym razem Bardet nie powtórzył już tego błędu i po swoim ataku na Glandon nie oglądał się za siebie. Jadąc z przewagą nieco ponad pół minuty ostatnich 40 kilometrów pokonał broniąc swojej przewagi i na mecie mógł świętować pierwsze w karierze zwycięstwo w Wielkiej Pętlil.

Na dzisiejszym etapie Francuz zabrał się w ucieczkę już chwilę po starcie, ale przyznał, że nie było łatwo. „To był bardzo trudy początek. Chyba wszyscy byli zmęczeni wczorajszym etapem i ciężko było od razu wejść w rytm ścigania. Zabranie się w ucieczkę było bardzo trudne. Tempo było wysokie, ale zależało mi, żeby się w ten odjazd zabrać” – mówił o początku rywalizacji i zawiązaniu się ucieczki, w której znalazł się razem z dwoma kolegami z ekipy. Po długiej jeździe w ucieczce, Bardet zaatakował przed szczytem Col du Glandon, a potem na zjeździe powiększał swoją przewagę  - „jestem dobrym zjazdowcem i miałem jestem dobrym zjazdowcem i miałem w sobie jeszcze tyle energii, żeby dojechać do mety przed pogonią. Znałem dobrze końcówkę tego etapu, podobna była na Criterium du Dauphine, choć ostatnich 10 kilometrów bardzo się ciągnęło. Ale doping kibiców był niesamowity” – przyznał Bardet, który odniósł drugie zwycięstwo dla ekipy Ag2R La Mondiale w tegorocznym wyścigu.

Pierre Rolland (Europcar), który zapoczątkował ucieczkę dnia, a na mecie zameldował się jako drugi, nie krył rozczarowania. „Jestem bardziej niż rozczarowany, ale taki jest sport” – przyznał Rolland, „szczerze mówiąc chciałem skorzystać na tym, że Romain jedzie z przodu, żeby inni pracowali, mówiąc, że nie będę gonił przyjaciela” – dodał. „Gdy na Glandon Romain zaatakował, postanowiłem odpuścić ten atak i to był błąd. Cieszę się, że to on wygrał, ale wolałbym to być ja” – stwierdził.

Faworyci, choć na metę przyjechali w jednej grupie, to na etapie nie byli tacy zgodni. Alberto Contador (Tinkoff-Saxo), zaatakował na Glandon, próbując odrobić stracony po wczorajszej kraksie czas, ale choć Hiszpan oderwał się od grupy faworytów, to na zjeździe został doścignięty – „to był bardzo ciężki etap, chyba jeden z najcięższych, bardzo cierpiałem. Ale po to tu jesteśmy i dopóki możemy, trzeba próbować coś zmienić w wyścigu” – stwierdził Hiszpan, ale dodał, że ma coraz mniejsze nadzieje na podium w Paryżu – „jeszcze będę próbował, ale Valverde ma sporą przewagę nade mną. Jeśli nie zdarzy się nic niezapowiedzianego, myślę, że to Valverde stanie na podium wyścigu” – powiedział zwycięzca tegorocznego Giro d’Italia.

Spory krok w stronę koszulki najlepszego górala poczynił dziś Joaquin Rodriguez (Katiusza) który wygrał pięć premii górskich na dzisiejszym etapie. „Jestem zadowolony, ale czuję niedosyt. Czułem się dobrze, ale trudno mi było kontrolować rywali w ucieczce, bo było ich wielu. Chciałem jako pierwszy minąć szczyt Glandon i zgarnąć 25 punktów, ale się nie udało. Nie zdołałem dobrze się pożywić przed wspinaczką i potem za to zapłaciłem. Szkoda, bo to był bardzo dobry dzień na podreperowanie swojego konta w klasyfikacji górskiej. Teraz muszę zrobić wszystko, by do Paryża zgarnąć jak najwięcej punktów” – powiedział Purito, który w klasyfikacji górskiej ma 68 punktów, tyle samo, co Bardet.