Od startu w ucieczce jechał bowiem Bartosz Huzarski (Bora-Argon 18), a w drugiej części wyścigu także Michał Gołaś i Michał Kwiatkowski (Etixx-Quick Step) zabrali się w odjazd. Ostatecznie w ucieczce, która została doścignięta na 10 kilometrów przed metą jechali Huzarski i Gołaś, a ten pierwszy został przez organizatorów uznany za najagresywniejszego kolarza etapu i uhonorowany czerwonym numerem startowym, z którym wyruszy na trasę drużynowej czasówki w niedzielę.
„Pierwszy odjazd był stosunkowo spokojny, ale gdy doszła do nas spora grupa, sprawy wyglądały zupełnie inaczej. To było ciężkie ściganie i walka, żeby utrzymać się na czele. Miałem już niewiele sił, ale cały czas walczyliśmy o utrzymanie przewagi” – mówił po etapie Huzarski, który jechał bardzo aktywnie w obu ucieczkach, ale odpadł od czołówki chwilę przed tym, jak peleton skasował akcję Gołasia i Larsa Baka (Lotto Soudal) na 10 kilometrów przed metą. „Przyjechałem na Tour po to, by moje dzieci mogły oglądać mnie w telewizji. Ale gdy zabrałem się w ucieczkę, moim jedynym celem było wygranie etapu” – przyznał Polak, który w przeszłości jechał już w ucieczkach na Wielkich Tourach.
Także Francuzi mieli powody do radości po sobotnim etapie. Alexis Vuillermoz (Ag2R La Mondiale) odniósł pierwsze w tegorocznym wyścigu francuskie zwycięstwo, finiszując najszybciej na szczycie Mur de Bretagne. Vuillermoz już wcześniej zasygnalizował wysoką formę, plasując się na trzecim miejscu na Mur de Huy.
„Celowałem w etap na Mur de Huy i Mur de Bretagne. Na Huy byłem trzeci, więc to niezły wynik. Dzisiaj byłem gotów zaryzykować porażkę, byle zaatakować po zwycięstwo” – mówił szczęśliwy kolarz Ag2R La Mondiale. „Atakowałem dwukrotnie, najpierw na najbardziej stromym odcinku, a potem, gdy Froome przyspieszył. Taki podjazd mi bardzo pasuje, bo jestem kolarzem wybuchowym i wiedziałem, że mogę odjechać. Ale utrzymanie tej przewagi było bardzo wyczerpujące, dopiero po kilku minutach od minięcia linii mety doszedłem do siebie” – mówił Vuillermoz.
Zadowolony, choć umiarkowanie, był także Peter Sagan (Tinkoff-Saxo), który dzięki czwartej lokacie na mecie założył zieloną koszulkę dla najlepszego sprintera. Słowak dorzucił tym samym prowadzenie w klasyfikacji punktowej do przewodzenia klasyfikacji młodzieżowej. „Miałem nadzieję na zwycięstwo. Końcówka bardzo mi pasowała, ale gdy widziałem Vuillermoza i Frooma, musiałem odpuścić. Tempo było bardzo mocne już od minięcia lotnej premii [na 60 kilometrów przed metą] i nie było szans, żeby trochę odpocząć. Dlatego na mecie byłem ugotowany i wyprzedził mnie też Valverde” – powiedział Sagan, który w klasyfikacji punktowej ma teraz 3 punkty przewagi nad Andre Greipelem (Lotto Soudal). „Będą chciał ją utrzymać, ale Andre też jej chce i jest bardzo mocny. Musze pomyśleć nad taktyką, jak mogę powiększyć swoją przewagę” – dodał.
Niespodziewanie, kłopoty na ostatnim podjeździe miał Vincenzo Nibali (Astana), który stracił do najgroźniejszych rywali 10 sekund. Obrońca tytułu przyznał po etapie, że to nie był jego najlepszy dzień, „na początku etapu czułem się dobrze, ale gdy w końcówce zaczęły się ataki, nie byłem w stanie utrzymać tempa. To był ciężki dzień” – powiedział Włoch, który w klasyfikacji generalnej jest 13. i do Chrisa Frooma (Team Sky) traci już 1.48.