Nadchodzący sezon szosowy może być przełomowym. Kolarstwo, pod rządami Briana Cooksona, przechodzi wiele reform i zmian, których efekty mogą być widoczne już w tym sezonie. Najważniejszym zadaniem, jakie postawił przed sobą przewodniczący UCI, jest walka z dopingiem i powoli widać jej efekty pod postacią mniejszej liczby pozytywnych testów. A samych badań wciąż przeprowadzanych jest bardzo dużo, jeśli nie coraz więcej. Oczywiście, w tak dużej grupie, jaką jest peleton składający się z kilkuset kolarzy, zawsze znajdzie się ktoś, kto nie podporządkuje się regułom gry i sięgnie po doping, jednak zarówno w działaniach UCI, jak i samych kolarzy – głównie tych młodego pokolenia – widać chęć zmiany wizerunku kolarstwa, które od wielu lat wielu kojarzy się głównie z dopingiem. Na pomoc przyszła też Światowa Agencja Antydopingowa WADA, która zaproponowała czteroletnią dyskwalifikację za pierwsze przewinienie, a UCI dodatkowo doprecyzowała swoje przepisy, sprawiając, że zasady są jasne, a doping będzie surowo karany. Oby tylko kolarze także dostosowali się do panującej w środowisku mody na czystą jazdę, bo to przede wszystkim oni odpowiedzialni są za zmianę wizerunku naszego sportu.
Jednak w przypadku wizerunku, śmiało można powiedzieć, że zarówno w mediach, jak i wśród kibiców, a także potencjalnych sponsorów, postrzeganie kolarstwa uległo znacznej poprawie. Po tąpnięciu, jakie miało miejsce dwa lata temu, gdy na jaw wyszła sprawa Lance’a Armstronga i ekipy US Postal, dziś kolarstwo powoli odbudowuje swój nadszarpnięty wizerunek. Najlepiej widać to na przykładzie właśnie sponsorów – jeszcze kilka lat temu ekipy miały problemy ze znalezieniem finansowania, przez co zmuszone były kończyć swoją działalność, co przede wszystkim spowodowane było dopingiem i negatywnymi opiniami o sporcie. W tym roku, choć kilka ekip nie miało stuprocentowej pewności, co do swojej przyszłości, znaleźli się sponsorzy, którzy chętnie przejęli zobowiązania i ciężar utrzymania grupy. Ekipy LottoNL-Jumbo, Lotto Soudal, Ettix-Quick Step, Giant-Alpecin, wszystkie przystępują do sezonu z nowymi sponsorami, a pozostałe zespoły World Tour – i nie tylko – mają zapewniony byt na kilka kolejnych lat. I oby tendencja ta się utrzymała, bo to, co kolarstwu – i przede wszystkim kibicom – jest potrzebne, to drużyny z wieloletnią historią, do których można się przywiązywać i kibicować im przez wiele lat, tak, jak ma to miejsce choćby w piłce nożnej, czy koszykówce w USA. By jednak tak się stało, kolarstwo musi stać sie sportem bardziej komercyjnym i właśnie do tego dąży Brian Cookson.
Brytyjczyk zamierza także zrewolucjonizować kalendarz i cały cykl World Tour, choć ta kwestia budzi wiele wątpliwości i kontrowersji. Choć docelowo zmiany mają zostać wprowadzone dopiero za dwa lata, to jednak już teraz czynione są przymiarki. Wyścigi mają zostać skrócone, bądź przesunięte, aby ich terminy się nie pokrywały, a niektóre z nich na stałe usunięte z kalendarza World Tour. Zespoły mają liczyć maksymalnie 22 kolarzy, a ekipy podzielone będą na dwie dywizje – 16 i 8 zespołów, z których można spaść lub awansować na podstawie wyników sportowych. Choć są to dopiero propozycje, Cookson jest zdeterminowany, by reformę przeprowadzić, a ten sezon może okazać się ostatnim w kształcie, jaki do tej pory znaliśmy. Trudno będzie mu jednak przekonać do tego pomysłu kolarzy i organizatorów wyścigów, którzy bądź boją się o swoje miejsca pracy, bądź też nie chcą skracać swoich wyścigów lub organizować ich poza World Tour. W którymkolwiek kierunku zmiany te by nie poszły, UCI zamierza zmienić kolarstwo, by uczynić je bardziej widowiskowym, a działania w tym celu z pewnością zostaną poczynione już w tym sezonie.
Ze sportowego punktu widzenia ten rok zapowiada się bardzo ciekawie. Poziom czołówki się podniósł, ale też wyrównał, jest coraz więcej mocnych kolarzy, którzy z powodzeniem rywalizują z bardziej doświadczonymi rywalami. Żaden wyścig nie ma murowanego faworyta do zwycięstwa. Podniósł się poziom zarówno światowej czołówki, jak i Polaków, choć akurat ci z całą pewnością zaliczani są do tej pierwszej grupy. Rafał Majka (Tinkoff-Saxo), Michał Kwiatkowski (Etixx-Quick Step), Przemysław Niemiec (Lampre-Merida) to kolarze, którzy w ubiegłym sezonie byli na ustach wszystkich, a teraz mają duże szanse – i predyspozycje – by swoje wyniki powtórzyć. Gdy któryś z nich stanie na starcie jakiegokolwiek wyścigu, zawsze będzie zaliczany do grona faworytów, a rywale będą musieli się z nimi liczyć. Pozostaje jednak pytanie, czy poradzą sobie z presją, jaką sami na siebie nałożyli, dzięki swoim zwycięstwom w ubiegłym sezonie, które tworzyły historię polskiego kolarstwa. Bo ubiegły sezon był bezsprzecznie najlepszym sezonem w historii, a powtórzyć go będzie niezwykle ciężko.
Wspomniana trójka będzie jednak miała kilku kolegów, którzy mogą ich wyręczyć w zapewnieniu sukcesów polskiemu kolarstwu. W tym sezonie w World Tour ścigać się będzie siedmiu – oprócz wymienionych wyżej będą to Michał Gołaś i Łukasz Wiśniowski (Etixx-Quick Step) oraz Maciej Bodnar i Paweł Poljański (Tinkoff-Saxo), których głównym zadaniem będzie pomagać swoim liderom, to jednak mogą śmiało pokusić się o zwycięstwo w wyścigach niższej rangi lub na etapach.
W tym sezonie na ustach kibiców będą przede wszystkim czterej kolarze – Vincenzo Nibali (Astana), Nairo Quintana (Movistar), Alberto Contador (Tinkoff-Saxo) i Chris Froome (Team Sky). Na Tour de France mają oni stoczyć niespotykany w ostatnich latach pojedynek w Wielkich Tourach i miejmy nadzieję, że tym razem każdy z nich będzie zdrowy i o zwycięstwie zadecyduje forma, a nie kontuzje. Ale oprócz nich o podium walczyć będzie kilku innych kolarzy, którzy w ubiegłym sezonie pokazali, że stać ich na wysokie miejsce w trzytygodniowym wyścigu. Podobna sytuacja ma miejsce w wyścigach jednodniowych – do doświadczonych kolarzy dołączają młodzi, którzy w ostatnich latach już nie raz pokazali, że potrafią nawiązać walkę, a teraz gotowi są na zwycięstwo. Fabian Cancellara (Trek Factory Racing), Tom Boonen i Niki Terpstra (Etixx-Quick Step), Philippe Gilbert i Greg Van Avermaet (BMC Racing Team) będą musieli mieć się na baczności, gdy atakować będą Peter Sagan (Tinkoff-Saxo), Sep Vanmarcke (LottoNL-Jumbo), czy John Degenkolb (Giant-Alpecin). I tylko wśród sprinterów sytuacja wydaje się być w miarę stabilna, a gwiazdy sprzed roku także i w tym sezonie powinny odgrywać kluczowe role w sprinterskich pojedynkach.
Każda z ekip World Tour ma kolarzy, którzy są w stanie wygrywać wyścigi. Podobnie z resztą, jak ekipy Pro Continental, które coraz śmielej pukają do drzwi World Tour i jedynie skromniejszy budżet lub też krótszy okres działalności sprawia, że jeszcze nie ścigają się z licencją World Tour. Poziom zaplecza elity jest w tym roku bardzo wysoki, dlatego obecność ekipy CCC Sprandi Polkowice w tym gronie powinna tym bardziej cieszyć, choć na razie pomarańczowi mogą pochwalić się nazwiskami które zagwarantują zaproszenia na wyścigi, lecz z osiągnięciem podium może być już ciężej. I tu jest spore pole do popisu, choć wiadomo, że o wszystkim zawsze decyduje budżet ekipy.
Od kilku lat ściganie na najwyższym poziomie rozpoczyna się dużo wcześniej, niż jeszcze w ubiegłej dekadzie – Tour Down Under i Tour de San Luis to wyścigi, które już w styczniu przyciągają na start najlepszych kolarzy z peletonu, zwycięzców Wielkich Tour’ów, wyścigów klasycznych, Mistrzów Świata. Tour Down Under już od 8 lat rozpoczyna ściganie w World Tour, a do Australii przyjeżdżają najlepsze ekipy i najlepsi kolarze świata. Podobnie z resztą, jak na Tour de San Luis. Choć wyścig w Argentynie ma kategorię 2.1, to jednak klimat i profil trasy sprawia, że jest to bardzo ciekawa propozycja na początek sezonu i od kilku lat cieszy się dużą popularnością. Zmiany w kalendarzu i w samych przygotowaniach kolarzy do sezonu i ich głównych celów sprawiają, że teraz kibice mogą praktycznie przez dziewięć miesięcy śledzić zmagania najlepszych. A to także ma wpływ na popularność sportu, do którego coraz chętniej wkraczają bogaci sponsorzy, choćby za sprawą wyścigów Dubai Tour, Tour of Oman, które cieszą się coraz większą popularnością wśród kolarzy, a także debiutującego w tym sezonie czy Abu Dhabi Tour, który wypełni lukę po Tour of Beijing. Napływ bogatych sponsorów, przede wszystkim spoza Europy, powinien cieszyć każdego kibica kolarstwa.
Ten sezon ma wszelkie podstawy, by dać kibicom niezapomniane emocje i stworzyć widowiska, jakich do tej pory rzadko mogliśmy doświadczyć, choć polscy kolarze w ubiegłym roku zawiesili poprzeczkę najwyżej, jak tylko mogli. Sportowo i organizacyjnie kolarstwo cały czas idzie naprzód, a w tym sezonie może poczynić spory krok w kierunku zmian, jakie pozytywnie wpłyną na jego rozwój. Kolarstwo zmienia się na lepsze, a ten sezon może być tego bardzo dobrym potwierdzeniem.