LBL bez zdecydowanego faworyta

99. Liege-Bastogne-Liege (21.04.2013, World Tour, Belgia)

Drukuj

Przed startem 99. edycji Liege-Bastogne-Liege w peletonie nie ma zdecydowanego faworyta. Spore szanse na zwycięstwo ma jednak Vincenzo Nibali (Astana), zwycięzca zakończonego w piątek Giro del Trentino.<br />

Przed startem 99. edycji Liege-Bastogne-Liege w peletonie nie ma zdecydowanego faworyta. Spore szanse na zwycięstwo ma jednak Vincenzo Nibali (Astana), zwycięzca zakończonego w piątek Giro del Trentino.

Nibali w Trentino zaprezentował znakomitą formę, kadąc bardzo aktywnie często atakując. Jego akcje mocno uszczuplały grupkę faworytów, a on sam, mając do pomocy równie mocnych kolegów z ekipy, kontrolował w pełni przebieg najważniejszych etapów. Włoch stanie na starcie Liege-Bastogne-Liege jako jeden z głównych faworytów, jednak trudno nazwać go murowanym faworytem do zwycięstwa, gdyż w kolejce na podium czeka jeszcze kilku innych kolarzy. Alejandro Valverde (Movistar) po miejscu na podium w Amstel Gold Race i niezadowalającym go siódmym miejscu we Fleche Wallonne, będzie zmotywowany, by dobrze zakończyć kampanię wiosennych klasyków, wygrywając LBL po raz trzeci w karierze. Również jego rodak, Joaquin Rodriguez (Katiusza), mimo upadku na AGR, zdołał szybko się pozbierać i walczył w czołówce Walońskiej strzały, będzie bardzo groźnym rywalem w walce o zwycięstwo. Podobnie jak Philippe Gilbert (BMC Racing), specjalista od tego typu wyścigów, który w tym sezonie jeszcze nie uzyskał satysfakcjonującego go wyniku.

Nie można też zapominać o Michale Kwiatkowskim, który po znakomitych dwóch poprzednich wyścigach teraz będzie jedynym liderem ekipy Omega Pharma-Quick Step i będzie mógł liczyć w pełni na pomoc kolegów z drużyny. Kwiatkowski to jak na razie najrówniej jeżdżący w Ardenach kolarz – był 4. w Amstel Gold Race i 5. we Fleche Wallonne.

W walkę o zwycięstwo mogą się włączyć także zwycięzca AGR, Roman Kreuziger (Saxo-Tinkoff), Daniel Martin (Garmin-Sharp), czy Daniel Moreno (Katiusza), który dość niespodziewanie, ale zasłużenie, wygrał Fleche Wallonne.

W tym roku trasa wyścigu uległa pewnym modyfikacjom i brak podjazdu Roche-aux-Faucons, do tej pory usytuowanego na 20 kilometrów przed metą, sprawi, że do ostatecznej rozgrywki przystąpi więcej kolarzy, niż dotychczas. Wyeliminowany przez roboty drogowe podjazd został zastąpiony Côte de Colonste, usytuowanym na 15 kilometrów przed metą, ale mimo wszystko kolarze przewidują, że do ostatniego, decydującego wzniesienia – Cote de Saint Nicolas – dojedzie spora grupa. O losach wyścigu powinien zadecydować właśnie ostatni podjazd, po którym do mety pozostanie już tylko niespełna pięć kilometrów.
 

Fot.: Sirotti
Mapka: ASO