Rasmus Daamsgard, ekspert antydopingowy, twierdzi, że Lance Armstrong faktycznie mógł nie stosować dopingu po swoim powrocie do peletonu w 2009 roku. Amerykanin w wywiadzie dla Oprah Winfrey Show zarzekał się, że dopingu nie stosował, czemu wciąż stanowczo zaprzecza USADA i inny ekspert, Michael Ashenden.
USADA oraz Ashenden twierdzą jednak, że wyniki z paszportu biologicznego Armstronga po 2009 roku jednoznacznie wskazują na doping krwią i że jest szansa jedna na milion, żeby kolarz nie stosował dopingu w tym czasie. USADA przedstawiła na to dowody w swoim raporcie, opublikowanym w październiku, natomiast Ashenden, który pracował w UCI przy programie paszportów biologicznych, wielokrotnie podkreślał, że jego doping był sprawą oczywistą.
Ale w wywiadzie dla sporten.dk Rasmus Damsgaard, który w 2009 roku przeprowadzał wewnętrzne testy antydopingowe w Astanie, w której ścigał się Armstrong, powiedział, że Amerykanin wcale nie musiał stosować dopingu, a wyniki z paszportu biologicznego mogły nie oddawać w pełni rzeczywistych wartości krwi Armstronga. „Nie można wykluczyć, że faktycznie przetaczał krew, ale trzeba wiedzieć kiedy i w jakich okolicznościach te testy zostały zrobione” – mówił, „a oni takiej wiedzy nie mają. Przykładowo, próbka, która dała podejrzany wynik została zrobiona 15 minut po etapie na Ventoux, gdzie kolarze cierpieli przez sześć godzin w 40-stopniowym upale. To nie jest wiarygodny test” – stwierdził.
Fot.: Sirotti