Armstrong: Tak, brałem

Lance Armstrong przyznał się do stosowania dopingu przez lata swojej kariery

Drukuj

Po latach zaprzeczeń Lance Armstrong przyznał się do dopingu. W programie Oprah Winfrey Show Amerykanin powiedział: tak, brałem doping.<br />

Po latach zaprzeczeń Lance Armstrong przyznał się do dopingu. W programie Oprah Winfrey Show Amerykanin powiedział: tak, brałem doping.

Armstrong przyznał się do stosowania dopingu przez wiele lat swojej kariery, począwszy od połowy lat 90’, kiedy to stosował kortyzon, poprzez szczyt swojej sławy, gdy wygrywał Tour de France, wspomagając się EPO, transfuzjami krwi i testosteronem.
 
Winfrey: „Ok, zacznijmy – odpowiadasz tak lub nie. Czy w trakcie swojej kariery stosowałeś doping?”
Armstrong: Tak.
Winfrey: czy było to EPO?
Armstrong: Tak.
Winfrey: czy były to transfuzje krwi?
Armstrong: Tak.
Winfrey: czy był to testosteron?
Armstrong: Tak.
Winfrey: Czy w trakcie swoich siedmiu zwycięstw w Tour de France stosowałeś doping?
Armstrong: Tak
Winfrey: Czy twoim zdaniem można było wygrać Tour de France siedem razy z rzędu bez dopingu?
Armstrong: Moim zdaniem nie.

Armstrong potwierdził, że przez lata swojej kariery stosował niedozwolone środki, czemu wielokrotnie wcześniej zaprzeczał. Na pytanie, dlaczego odrzucał zarzuty o doping, odpowiedział – „to dobre pytanie. Ale teraz jest już za późno. To moja wina. To było jedno wielkie kłamstwo, które powtarzałem” – stwierdził, „cała ta historia była zbyt piękna, żeby była prawdziwa” – dodał. „Cała wina spoczywa na mnie. Po prostu się w tym wszystkim zagubiłem. Kontrolowałem wszystko w moim życiu, a ta sytuacja, te oskarżenia, wymknęła się spod kontroli. To mnie frustrowało”.

Były siedmiokrotny zwycięzca Tour de France, dożywotnio zdyskwalifikowany przez USADA i UCI powiedział też, że w jego czasach kontrole dopingowe nie były takie skuteczne, co umożliwiało stosowanie dopingu przez wiele lat, nie będąc złapanym. „Wszyscy brali w tym czasie. Niemożliwe było wygrywanie bez dopingu. Nie było jednak niczego, do czego inni nie mieli dostępu, a ja miałem. Nie czułem, że oszukiwałem. Po prostu ścigaliśmy się na tym samym poziomie. Nie bałem się, że mnie złapią. Kiedyś nie badali poza wyścigami, można było łatwo unikać kontroli, a na wyścigu byłeś już czysty. Teraz to się zmieniło. Paszport biologiczny i nowe testy bardzo pomogły” – powiedział. Jednocześnie Amerykanin stanowczo zaprzeczył, jakoby po swoim powrocie do kolarstwa w 2009 roku także stosował doping, co sugerował raport USADA, bazując na wynikach z paszportu biologicznego Armstronga. „Po powrocie nie brałem dopingu. Ostatni raz wziąłem w 2005 roku” – powiedział. „Transfuzji też nie było?” – zapytała Winfrey. „Absolutnie nie” – odpowiedział.

W dalszej części wywiadu Armstrong odniósł się do procesów i oskarżeń, jakie kierował pod adresem osób mu nieprzychylnych. „Byłem tyranem. Chciałem kierować tym, co ludzie o mnie mówią, chciałem, żeby byli lojalni. Jeśli nie byli, mówiłem – oni kłamią. To było w mojej naturze, tyranizowałem ludzi. Od zawsze byłem waleczny i bojowy i gdy coś mi nie pasowało, walczyłem z tym. Przed chorobą byłem walecznym zawodnikiem, ale choroba mnie zmieniła. Wtedy chciałem już wygrywać za wszelką cenę. Tak, jak za wszelką cenę postanowiłem pokonać raka. To było dobre. Ale potem przerzuciłem to na sport. A to już źle” – stwierdził. „Chciałem wygrywać za wszelką cenę, byłem zawzięty to mną kierowało. To było nierozsądne, to było złe. Byłem wtedy zarozumiałym kutasem [tłum. dosłowne]” – dodał. Odniósł się też do wielu procesów sądowych i oskarżeń, które kierował pod adresem zarzucających mu doping – „Wiem, że są ludzie, którzy nie wybaczą mi nigdy. Chc ich przeprosić. Ci ludzie mają prawo czuć się oszukani. I mają rację. Ale przez resztę życia będę starał się to naprawić”.

Kilkakrotnie w trakcie wywiadu Armstrong wydawał się żałować tego, co zrobił. „Sława mnie zmieniła. Byłem kretynem. Zasłużyłem na to, co się teraz dzieje” – powiedział, dodając jednak, „dziś jestem szczęśliwszy niż kiedyś. Niż wczoraj” – odniósł się do swoich wyznań.

Zaprzeczył jednocześnie oskarżeniom swoich byłych kolegów z ekipy, jakoby zmuszał ich do stosowania niedozwolonych środków. „Doping w ekipie US Postal był zorganizowany, to prawda. Ja przewodziłem ekipie, byłem jej liderem, brałem doping, ale nigdy nie kazałem nikomu brać dopingu. Była presja na wynik, na załapanie się na Tour, ale nie było presji na doping. Byliśmy dorosłymi facetami” – powiedział Armstrong. Zaprzeczył też informacjom z raportu USADA, według którego doping w US Postal miał być najlepiej zorganizowanym dopingiem w historii. "Nie można powiedzieć, żeby był bardziej zorganizowany niż doping w NRD w latach 70' i 80'" - stwierdził.

Gdy kilka lat temu na jaw wyszła informacja, że Armstrong w 2002 przelał na konto UCI 100 tysięcy dolarów, pojawiły się pogłoski, że była to łapówka za ukrycie pozytywnego wyniku testu na EPO z Tour de Suisse 2001. „Nie było pozytywnego wyniku. Nie było rozmów z laboratorium. Nie jestem fanem UCI, ale oni nie próbowali niczego ukryć” – powiedział. „Więc dlaczego przelałeś pieniądze na konto UCI?”. Jakkolwiek nieprawdopodobnie to zabrzmi, po prostu mnie poprosili. To nie była zapłata za ukrycie wpadki. Byłem u szczytu sławy, miałem pieniądze, a oni nie. Zapytali, czy mógłbym dać im trochę pieniędzy, powiedziałem, pewnie” - stwierdził.

Po raz kolejny potwierdził też, że nigdy nie miał pozytywnego wyniku kontroli antydopingowej. Przyznał jednak, że próbki pobrane w trakcie Tour de France z 1999 roku zawierały EPO - „retroaktywne testy dały wynik pozytywny. Wtedy nie było na to testów, nie było więc pozytywnego wyniku”. Dodał, że sprawa kortyzonu, wykrytego także w tym samym roku, została zatuszowana receptą z datą wsteczną.

Armstrong przyznał, że jeszcze do niedawna był przekonany, że cała sprawa nigdy nie wyjdzie na jaw. „Mój powrót do peletonu [w 2009 roku] nie spodobał się [Floydowi] Landisowi. Wtedy zagroził mi, że wszystko powie. I powiedział. Żałuję, że wróciłem wtedy do kolarstwa. Gdybym nie wrócił, nie siedzielibyśmy tutaj. Myślę, że szanse na to, żebym nie wpadł, byłyby większe” – stwierdził, „myślałem, że te historie o dopingu będą się jeszcze długo przewijać w prasie. Gdy sąd federalny odrzucił sprawę o korupcję i stosowanie dopingu, myślałem, że już po wszystkim. A gdy USADA rozpoczęła śledztwo, byłem przygotowany na walkę”.

Mistrz Świata z 1993 roku przyznał, że żałuje swojej decyzji o walce z USADA. „Teraz wiem, że to był błąd. Teraz postąpiłbym zupełnie inaczej i dałbym wszystko, żeby wrócić do dnia, w którym do mnie przyszli i powiedzieli, co mają. Powiedziałbym im, dajcie mi trzy dni, zadzwonię do rodziny, do mamy, do przyjaciół, ureguluję sprawy w fundacji, i będę z wami współpracował. Chciałbym móc tak zrobić, ale już nie mogę” – powiedział Armstrong, dodając, że jest gotowy na współpracę z USADA w kwestii zwalczania dopingu. Dodał, że o tym, że jego los jest przesądzony, przekonał się, gdy George Hincapie zeznawał w śledztwie USADA. „Wiedziałem, że gdy George Hincapie zeznawał, wiedzą bardzo dużo. On jak nikt inny znał całą historię. Nie winię go, zrobił to, co musiał. Wciąż jesteśmy kumplami” – powiedział.

Armstrong na koniec pierwszej części wywiadu wyraził gotowość i chęć współpracy z USADA i oczyszczenia kolarstwa z dopingu – „wiem, że to hipokryzja i że jestem ostatnią osobą, która może to mówić, bo nie szanowałem kolarstwa, które tak kocham. Ale jeśli tylko USADA zaprosi mnie – choć to nie ja decyduję i pewnie jestem ostatni w kolejce – by pomóc w oczyszczeniu kolarstwa, pierwszy ustawię się pod ich drzwiami."

Część druga wywiadu będzie transmitowana w nocy z piątku na sobotę

Fot.: Oprah Winfrey Network