Zapobiec upadkowi na szosie

Poradnik na temat unikania kraks i upadków podczas jazdy na rowerze

Drukuj

Większości z nas co jakiś czas przydarzają się upadki z roweru. Są one spowodowane zawahaniem, niewłaściwą techniką jazdy czy niefrasobliwością rywali na wyścigu. Jak ustrzec się przed upadkiem?<br />

Większości z nas co jakiś czas przydarzają się upadki z roweru. Są one spowodowane zawahaniem, niewłaściwą techniką jazdy czy niefrasobliwością rywali na wyścigu. Jak ustrzec się przed upadkiem?
Na wstępie od razu trzeba zaznaczyć, że nie istnieje jedna rutyna czy też zestaw instrukcji, które na pewno pomogą nam ustrzec się przed nieprzyjemnym upadkiem. Oprócz faktu, że każdy z nich odznacza się innymi cechami i występuje w rozmaitych sytuacjach, to przede wszystkim w ferworze walki nie będziemy zwyczajnie pamiętać o przeczytanych poniżej radach. Jedynym remedium jest próba zastosowania się do nich na co dzień, a już taki podstawowy trening zapobiegawczy może zapobiec niebezpiecznej sytuacji na żywo.

Poniżej przedstawiamy kilka sytuacji oraz przydatnych w ich trakcie rozwiązań, które skutecznie mogą zapobiec lub przynajmniej w dużym stopniu ograniczyć ryzyko upadku.

"Liźnięcie" koła
Określeniem tym nazywa się sytuację w której, podczas jazdy za poprzedzającym nas zawodnikiem, nasze przednie koło dotknie powierzchni tylnego koła rywala. Jest to jedna z najczęstszych przyczyn kraks, szczególnie występujących w dużym peletonie szosowym lub też w ciasnych miejscach podczas rywalizcji w maratonie MTB. Technicznie wygląda to w ten sposób, że wprawione w dużą rotację koło nagle napotyka na swej drodze przeszkodę, która powoduje wstrzymanie obrotów, a dodatkowo gwałtowne odbicie w bok. Utrzymanie równowagi w niektórych sytuacjach nie jest możliwe, a w innych zależy przede wszystkim od naszych umiejętności technicznych. Podczas jazdy w dużym peletonie możliwe jest również oparcie się na innym rywalu w celu zapobiegnięcia upadkowi, ale nie jest to poczytywane za dobre zachowanie sportowe.

Jedną z bezpośrednich przyczyn wjechania w poprzedzającego nas rywala jest jego gwałtowne hamowanie na skutek nieoczekiwanych zdarzeń. Sposobem na uniknięcie takiej sytuacji jest nieustanne obserwowanie sytuacji na przedzie peletonu lub też jazda w samym jego czubie. Ta ostatnia strategia jest szczególnie przydatna, ponieważ nie tylko chroni nas od kraks, ale również pozwala na kontrolowanie ataków pozostałych rywali. Peleton składa się jednak z wielu części i nie zawsze będziemy znajdowali się na jego przedzie.
 


Inną przyczyną "liźnięcia" koła jest jazda bezpośrednio za zawodnikiem, który nagle wstaje z siodełka w celu przyspieszenia bądź rozprostowania nóg. Niedoświadczonemu kolarzowi rower w takiej sytuacji często odjeżdża do tyłu na jakieś 15-25cm, które wystarczą, aby kolarz za nim liznął koło i upadł.

W praktyce można również trenować takie sytuacje, aby nie ulec niebezpiecznemu upadkowi i w dalszym ciągu móc brać udział w rywalizacji. Jednym z dobrych sposobów jest wyjazd do parku na rowerze MTB (najlepiej z pedałami platformowymi), dzięki któremu możemy ćwiczyć absorbowanie uderzeń np. na drzewie, słupkach itp. Kolarze torowi trenują zapobieganie upadkowi poprzez jazdę obok kolegi, który lekko trąca nasze biodro próbując wyprowadzić nas z równowagi. Do wyprowadzania roweru na odpowiedni kurs próbujemy korygować pozycję bioder, a nie kierownicy. Dzięki temu ryzyko upadnięcia będzie mniejsze.

Brak koncentracji
Czasami, szczególnie będąc już na dobre obytym z peletonem, może nas zgubić rutyna. Pomimo zyskiwania coraz większej pewności siebie, należy w dalszym ciągu zwracać baczną uwagę na niespodziewane sytuacje, które w każdej chwili mogą mieć miejsce. Oprócz rutyny częstą przyczyną utraty skupienia jest zmęczenie czy też zbytnie skupianie się na pozostałych elementach wyścigu. W dalszym ciągu trzeba jednak pamiętać o elementach mogących stwarzać zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa, np. skomplikowanych skrzyżowaniach, rondach, wąskich uliczkach czy też mogących wtargnąć na jezdnię kibiców lub zwierząt.

 

 


Głównym rozwiązaniem problemu jest ciągłe pozostawanie w czujności, nawet jeśli jesteśmy bardzo dobrze zaznajomieni z trasą wyścigu. W ferworze walki jest to często utrudnione zadanie, ale ostatecznie na pierwszym miejscu jest nasze bezpieczeństwo, a dopiero potem satysfakcja z uzyskanych rezultatów czy przejechanego wyścigu. Czasami odsunięcie na jakiś czas zmęczenia można stymulować sztucznie, m.in. poprzez spożywanie odżywek zawierających kofeinę (np. specjalne napoje, żele, batony czy Coca-Cola).

Jeśli już zdarzy się nam nieoczekiwana sytuacja i musimy szybko zareagować, to przede wszystkim musimy pamiętać o sposobie hamowania - nie może być on ani zbyt gwałtowny, ani nazbyt delikatny. Ważne jest również utrzymywanie w pionie naszego roweru, który zbyt pochylony może przyczynić się do upadku, szczególnie przy mocnym zaciskaniu dźwigni hamulcowych. Może w tym pomóc przesunięcie się na siodełku do tyłu, dzięki czemu środek ciężkości również zostanie zmieniony i pozwoli utrzymać rower w pionie i tor jazdy w pożądanym kierunku. Jeśli już upadniemy, to starajmy się uderzyć najpierw biodro - znajduje się on najbliżej punktu ciężkości ludzkiego ciała i pozwoli na utrzymanie względnie bezpiecznej pozycji.

Ryzykowne zakręty
Ostro nachylony zakręt czy wąskie skrzyżowanie często zachęcają do zyskania kilku metrów nad przeciwnikami poprzez próbę jazdy po jak najszybszym torze. W tym wypadku najszybszy nie oznacza jednak najbardziej bezpieczny. Warto pamiętać, że w zakamarkach ulic czy na krawędzi zakrętu często znajduje się delikatny żwir czy piasek, który zgubił już niejednego ryzykanta. Balansowanie na krawędzi upadku poprzez wchodzenie w zakręt w pozycji mocno pochylonej na pewno skończy się poślizgiem koła przy najechaniu na delikatny nawet piasek. Podobnie dzieje się w przypadku jazdy na mokrej szosie, gdzie rolę powierzchni ślizgowej odgrywa wilgotny asfalt. Należy również uważać na białe pasy na drogach, które podczas deszczu również zmieniają się w miejsce na drodze, którego na pewno warto unikać. Pożyteczną radą jest również upuszczenie nieco powietrza z opon (np. o 10 psi), które będzie skutkowało lepszym przyleganiem powierzchni gumy do asfaltu.

 

 

 

 


Najważniejsze w przypadku techniki pokonywania zakrętów jest doświadczenie, które pozwoli na instynktowne reagowanie w nagłych sytuacjach. Pomocne jest także jechanie i uczenie się techniki podczas treningu z bardziej wyszkolonym zawodnikiem, którego sposób jazdy może nas wiele nauczyć. Praktyczne wskazówki można ująć w kilku punktach: odpowiednio wyhamować przed zakrętem, a nie w trakcie jego pokonywania; nie skręcać gwałtownie kierownicą, ale podążać rękoma za torem konstrukcji zakrętu; utrzymywać głowę wysoko i spoglądać tak daleko jak jest to możliwe, aby odpowiednio wcześnie zareagować.

Jeśli na naszej drodze znajdzie się już piasek lub żwir i nie będziemy mogli go wyminąć, to po prostu przejedźmy przez niego, ale nie wykonujmy skrętu. Można nas nawet wynieść poza jezdnię, ale jest to o wiele lepsze niż upadek na asfalt (chyba, że jesteśmy na górskim zjeździe, gdzie krawędź jezdni oznacza równocześnie początek przepaści).

Bezpieczny upadek
Czasami nawet najlepszym zdarzają się upadki i kraksy. Dobrym przykładem są kolarze zawodowi, wśród których przytrafiają się one nader często. Przyczyną nie jest oczywiście brak doświadczenia czy złej techniki jazdy, ale przede wszystkim zmęczenie, chęć podjęcia ryzyka czy też wina osób trzecich.

Najważniejsze jest, aby nie bać się upadków i nie myśleć o nich. Jeśli skoncentrujemy się na samej jeździe (przy odpowiednim zachowaniu instynktu bezpieczeństwa), to reagowanie podczas niebezpiecznych sytuacji będzie nam wychodziło łatwiej. Praktyczne rady?

W trakcie upadku trzymaj się mocno roweru i nie staraj się z nim walczyć. Brzmi to dziwnie, ale chodzi o zwyczajne poddanie się upadkowi, które spowoduje mniejsze straty niż szamotanie się i próby jego uniknięcia.

Zawsze lepiej jest sunąć po asfalcie i mocno się poszlifować niż uderzyć mocno jedną częścią ciała. To pierwsze rozwiązanie skutkuje co prawda nieprzyjemnymi szlifami, ale powoduje rozłożenie energii upadku na większa powierzchnię ciała i w efekcie nie staje się przyczyną złamania lub innego niebezpiecznego urazu.

Przed upadkiem warto także napiąć mięśnie ciała, co zazwyczaj dzieje się instynktownie. Im silniejszy jest nasz układ mięśniowy, szczególnie obszerne partie brzucha, pleców, rąk i nóg, tym ryzyko odniesienia poważnych obrażeń jest mniejsze. Znane są przypadki, gdzie wytrenowani sportowcy wychodzili z dużo mniejszymi stratami fizycznymi z wypadków samochodowych niż ludzie nie uprawiający aktywności.

 

 

 

 


Podsumowanie
Upadki i kraksy są jednymi z części kolarstwa. Przydarzają się one szczególnie w trakcie rywalizacji na wyścigach, ale podczas treningów również nie są rzadkością. Najważniejsze wydaje się zachowanie chłodnej głowy i zdrowego rozsądku, które pomogą nam wyjść z wielu opresji, a po przykrym zajściu staną się przyczyną szybkiego powrotu do zdrowia.

Fot.: Sirotti