Technika, technika i jeszcze raz technika!

Drukuj

Bolączka maratończyków? Panuje powszechna opinia, że maratony wygrywa się na podjazdach. Niewątpliwie jest to prawda, tyle, że warto zrobić przy tym dodatkowe założenie.

Bolączka maratończyków? Panuje powszechna opinia, że maratony wygrywa się na podjazdach. Niewątpliwie jest to prawda, tyle, że warto zrobić przy tym dodatkowe założenie.

Dotyczy ono zawodników o mniej więcej zbliżonych umiejętnościach. Wśród amatorów, gdzie w ogóle różnice są spore, o końcowej lokacie może zadecydować nieumiejętne wjechanie na śliski korzeń lub wywrotka na zjeździe. Marzec, to ostatni dzwonek, by przed sezonem popracować nieco nad techniką jazdy.
 
Próbując patrzeć na trasy maratonów w miarę obiektywnie, należy stwierdzić, że są one technicznie łatwe. Praktycznie każdy wyścig XC jest pod względem umiejętności prowadzenia roweru w terenie bardziej wymagający od większości maratonów. Oczywiście, jak w każdej dyscyplinie zdarzają się wyjątki, jednak maraton to impreza masowa, w której wystartować może każdy. Dodatkowo impreza, która promowana jest nie tylko jako zawody sportowe, ale jako „znakomity sposób spędzania wolnego czasu”. Nic więc dziwnego, że trasy maratonów są układane tak, by uczestnicy, o bardzo zróżnicowanym poziomie umiejętności, po prostu nie zrobili sobie krzywdy! Choć trasy nie są trudne, to w końcu maratony są przygotowywane z myślą o rowerach górskich. Na marginesie trzeba dodać, że trasy bardziej wymagające, jako te, które dają większą satysfakcję po ich pokonaniu, cieszą się większym uznaniem wśród uczestników. Powrót do źródeł.
 
Pokonywanie ciasnych zakrętów, nawrotów, szybkich łuków. Strome zjazdy, zjazdy z elementami takimi jak korzenie, kamienie, niewielkie progi. Piasek, błoto, luźna nawierzchnia. Rowy, schody, przejścia przez strumienie. Szybkie zsiadanie i wsiadanie z roweru. To wszystko to elementy, które nie dość, że mogą spowolnić nas samych, ale także zazwyczaj powodują powstawanie korków w pierwszych częściach trasy. Nie pozostaje więc nic innego jak ćwiczyć. Nie tylko dla własnej satysfakcji i po to, by zwiększyć swoje szanse na lepszy wynik, ale również by zwiększyć bezpieczeństwo swoje i innych. Wykonywanie pewnych i przewidywalnych manewrów jest jednym z elementów, które ograniczają szansę powstania kolizji lub większej kraksy. Nawet jeżeli uważamy, że jesteśmy zaawansowanym rowerzystą, warto czasem wrócić do podstaw. Poprawne i pewne wykonywanie podstawowych elementów, poczynając od przyjęcia właściwej pozycji na rowerze, idąc przez prawidłowy balans ciałem na właściwym pedałowaniu, doborze przełożeń i operowaniu hamulcami kończąc, to klucz do sukcesu. Jak do tego podjeść? W chwili obecnej większość ścieżek w terenie jest jeszcze nieprzejezdna. Zupełnie dobrze można do podstawowych ćwiczeń technicznych wykorzystywać więc zaśnieżone parkowe alejki, schody, krawężniki itd. Z czasem trzeba będzie się przenosić w trudniejszy teren. Dobrym sposobem ćwiczenia techniki jest wytyczenie sobie rundy w terenie, której przejazd będzie zajmował kilka, maksymalnie kilkanaście minut. Rundy, która będzie „wyposażona” w elementy, które są naszą słabością. Zaczynajmy od stosunkowo prostych fragmentów, skupiając się na tym, by wykonywać je możliwie jak najbardziej poprawnie. Gdy uznamy już, że wszystko robimy jak należy, wtedy skupiajmy się na właściwej szybkości przejazdu.
 
Tego typu trening warto przeprowadzać w towarzystwie osoby bardziej doświadczonej, która zaprezentuje właściwe wykonanie ćwiczenia, skoryguje ewentualne błędy i pomoże w ocenie postępów, wraz z którymi będziemy zwiększali stopień trudności i zaawansowania ćwiczeń. By nie popaść w rutynę należy co jakiś czas zmieniać teren, w którym trenujemy. Dobrym pomysłem jest jazda na wszystkim co ma dwa i więcej kół: różnych rodzajach rowerów, od klasycznych górali, przez szosówki, rozklekotane mieszczuchy, downhillowe monstra, rowery poziome, bicykle ale również hulajnogi, gokarty, skutery itd. Wszystko, co sprzyja poprawie wyczucia równowagi, odległości, szybkości jest w tej kwestii pożądane. Dobrze mogą się również sprawdzać ćwiczenia na refleks i równowagę. W wolnych chwilach lub np. podczas treningu na trenażerze warto podglądać, jak jeżdżą najlepsi. Relacje z pucharu świata XC to znakomity materiał szkoleniowy, na którym można podpatrzeć określone wzorce zachowań w danym terenie. Strach, który paraliżuje? Zdarza się również tak, że rowerzysta, kolarz, maratończyk ogólnie dysponuje niezłą techniką, potrafi panować nad rowerem i generalnie rzecz ujmując dobrze radzi sobie w terenie. Jednak, gdy przychodzi do pokonania trudniejszych fragmentów trasy obawa przed upadkiem jest na tyle silna, że paraliżuje jego ruchy, uniemożliwiając pokonanie danego odcinka. Jest to sprawa bardzo skomplikowana, wymagającą wiele wysiłku, pracy nad sobą a w skrajnych przypadkach pomocy psychologa. Trudno jednoznacznie określić, czy lepsze jest stopniowe zwiększanie trudności pokonywanych przeszkód czy może rzucenie na głęboką wodę. W tym drugim przypadku musimy mieć jednak pewność, że sami, lub osoba, która pod naszą opieką trenuje technikę, posiada wystarczające umiejętności do opanowania roweru w trudnej sytuacji.
 
Trenując technikę zawsze ubierajmy kask, oraz pamiętajmy o podstawowych zasadach bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku. Na początek dużo ważniejsze niż szybkość, będzie prawidłowe wykonywanie kolejnych elementów. Wjeżdżając w trudniejszy teren warto mieć przy sobie telefon komórkowy a najlepiej nigdy nie wykonywać tego typu treningu samemu.

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj