Artykuły (17)


22-06-2013

Ullrich, w wywiadzie dla magazynu Focus, który ukaże się w poniedziałek, przyznał, że był klientem doktora Eufemiano Fuentesa, u którego przetaczał krew. Czynił to jednak wyłącznie po to, by wyrównać swoje szanse. Korzystałem z usług Fuentesa. Niemalże każdy w tamtych czasach brał doping, więc chciałem tylko być na równi z innymi. Nie brałem nic, do czego nie mieliby dostępu inni tłumaczył Niemiec, dodając, że do transfuzji używał wyłącznie swojej krwi, głównie po to by zwalczyć zalegający w mięśniach kwas mlekowy. Oszustwem można nazwać sytuację, w której zyskujesz coś nad innymi. A ja tylko wyrównywałem swoje szanse dodał.

Sam Fuentes został niedawno ukarany rocznym więzieniem za działanie na szkodę zdrowia publicznego. Proces toczony w Madrycie wykazał, że Fuentes przepisywał sportowcom, nie tylko kolarzom, doping i instruował, jak przetaczać krew. Torebki z krwią, znalezione w jego gabinecie, nie zostały jednak jak dotąd przebadane i nie można wskazać ich właścicieli.

Ullrich,, z kolei, zwycięzca Tour de France z 1997 roku, nie został dopuszczony do startu w Wielkiej Pętli w 2006 roku po tym, jak na jaw wyszły informacje o jego kontaktach z Fuentesem. Niemiec potem nie wrócił już do ścigania, a werdykt CAS z lutego ubiegłego roku podtrzymał wcześniejszą decyzję o dwuletniej dyskwalifikacji i odebraniu wyników, które Ullrich uzyskał od maja 2005 roku.

Niemiec zastanawiał się też, w jaki sposób Lance Armstrong, niedawno dożywotnio zdyskwalifikowany, tak długo mógł ukrywać swój doping. Zawsze wiedziałem, że Armstrongowi się nie upiecze, nawet jeśli przez lata był kryty przez międzynarodowe federacje powiedział.

Były kolarz T-Mobile był praktycznie jedynym kolarzem, który przez wiele lat mógł pokonać Armstronga w drodze po kolejne tytuły zwycięzcy Tour de France. Niemiec trzykrotnie był jednak drugi, na mecie w Paryżu meldując się za Amerykaninem.

Fot.: Sirotti
więcej