Ullrich nie pójdzie w ślady Pevenage

Niemiec nie zamierza wracać do ścigania

Drukuj

Jan Ullrich nie zamierza ani jaki kolarz, ani jako jeden z dyrektorów sportowych drużyny wiązać się z ekipą Rock Racing.

Jan Ullrich nie zamierza ani jaki kolarz, ani jako jeden z dyrektorów sportowych drużyny wiązać się z ekipą Rock Racing.Michael Ball, właściciel zespołu powiedział, że Niemiec nie jest zainteresowany współpracą z amerykańską drużyną. Z kolei dwa dni temu do drużyny, na stanowisko dyrektora sportowego, dołączył Rudy Pevenage, były „opiekun” Ullricha.

Wraz z nawiązaniem przez Pevenage współpracy z Rock Racing, pojawiły się pogłoski, że w ślad za nim pójdzie jego wieloletni podopieczny, Jan Ullrich. Dodatkowo, wcześniejsze informacje mówiące o tym, że Ullrich zastanawia się nad powrotem, czyniły tę możliwość jeszcze bardziej prawdopodobną.

Michael Ball przyznał, że rozmawiał w tej sprawie ze zwycięzcą Tour de France z 1997 roku, jednak ten nie wyraził zainteresowania jego propozycją – „Jan nie jest zainteresowany współpracą, ani jako kolarz, ani jako dyrektor ekipy” – powiedział amerykański milioner, właściciel Rock Racing.

Zdaje się on nie przejmować także przeszłością Pevenage, który był zamieszany w aferę Puerto – „uważam, że należy mu się szansa. W przeszłości popełniał błędy, jednak wierzę, że teraz chce to naprawić i cieszę się, że mogę mu w tym pomóc. Co więcej, uważam, że jego doświadczenie będzie bardzo pomocne w przyszłym sezonie” – stwierdził Ball, dodając, że według niego jest on "najbardziej skutecznym dyrektorem sportowym w przeciągu ostatnich 20 lat”.

Także Pevenage uważa, że praca w Rock Racing do dla niego duża szansa na powrót do peletonu i odbudowanie swojego wizerunku. „Uważam, że już zapłaciłem wystarczającą cenę za swoje błędy z przeszłości” – przyznał 54-letni Belg, który za kontakty z Fuentesem w 2006 roku został wyrzucony z ekipy T-Mobile.