Degenkolb po raz kolejny okazał się najlepszy w pojedynku sprinterskim, walcząc ramię w ramię z czołowymi kolarzami z peletonu. Na mecie w Logrono kolarz Argos-Shimano pokonał Daniele Bennatiego z Radioshack Nissan i Gianni Meersmana z Lotto-Belisol.
"Ostatni kilometr był piekielnie szybki" - mówił po etapie Degenkolb, "moja ekipa znakomicie rozprowadziła mnie w końcówce, a mi pozostało tylko walczyć na ostatnich 200 metrach. To było niesamowite, brak mi słów, to moje drugie zwycięstwo w przeciągu pięciu dni" - stwierdził 23-letni Niemiec, dwukrotny medalista Mistrzostw Świata do lat 23.
Etap miał też innego bohatera. Javier Chacon (Andalucia) odjechał już na pierwszym kilometrze i szybko zdobył prawie 12 minut nad zasadniczą grupą. Hiszpan uciekał bardzo długo i dopiero na 28 kilometrów przed metą, gdy ekipy sprinterów powoli szykowały się do finału.
Nie ustaje też dyskusja nad jazdą ekipy Sky na 4. etapie wyścigu. Głos zabrał też były zwycięzca Tour de France, Jan Ullrich. Niemiec stwierdził, że Froome i koledzy powinni byli zaczekać na lidera, który leżał w kraksie. "Myślę, że nie powinni atakować. Zrobili wachlarz, potem była kraksa, ale gdy tylko się o tym dowiedzieli, powinni zwolnić" - mówił Ullrich. Kibice pamiętają sytuację z Tour de France, kiedy to lider wyścigu, Lance Armstrong, leżał w kraksie, a kolarze w czołówce, razem z Ullrichem, czekali na lidera. Podobnie Armstrong czekał na Niemca gdy ten w 2001 roku wyleciał z zakrętu. "Osobiście bym zaczekał, bo to była sytuacja, w której ciężko było cokolwiek zyskać" - stwierdził.
Choć Joaquin Rodriguez (Katiusza) jedzie w koszulce lidera, to jego ekipa nie ukrywa, że łatwiej byłoby pozbyć się na chwile prowadzenia w wyścigu. "Lepiej byłoby, gdyby inne ekipy wzięły na siebie ciężar pogoni. "Byłoby lepiej mieć koszulkę dopiero w trzecim tygodniu" - mówił dyrektor sportowy rosyjskiej drużyny, Dimitri Konychev. Rodriguez ma zaledwie sekundę przewagi nad Chrisem Froomem (Team Sky) i 5 nad Alberto Contadorem (Saxo Bank-Tinkoff Bank).
Fot.: Sirotti