Wytrwać

Drukuj

Patrzymy w okno, znowu to samo. I tak już od dwóch dni. Pogoda nie zachęca do wyjścia z domu. Bynajmniej. Znowu się nie chce. Rower w przedpokoju przypomina, że czas na codzienny trening. A może by tak dziś odpuścić?

Nic się przecież nie stanie. Nagle roi się w naszych myślach od sensownych usprawiedliwień. Chyba rzeczywiście nie warto, bo pogoda, bo zmęczenie, bo forma nie spadnie, kiedy raz na jakiś czas, zamiast wsiąść na rower, rozsiądziemy się wygodnie w fotelu i obejrzymy film. Niby nic, a jednak. Czy tylko o te zniechęcające do wysiłku fizycznego czynniki tu chodzi? A może jest coś więcej? Skąd myśl, żeby dziś nie forsować się dodatkowo, bo być może jutro zaświeci słońce, a wówczas chęci na trening wrócą jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki? Gdzie jest granica między chwilową niedyspozycją, a postępującą demobilizacją? I czy rzeczywiście ten jeden trening, z którego rezygnujemy bywa początkiem czegoś znacznie trudniejszego: walki z samym sobą przed każdym kolejnym ,,wyjściem na rower’’? Bywa i tak, ale być tak nie musi.

Motywacja...
...bo o niej tu mowa, jest bardzo istotnym elementem wszelkiej działalności człowieka. To dzięki niej rozpoczynamy pewne zadania, potrafimy nadać im odpowiedni kierunek i formę oraz ukończyć z sukcesem. Odpowiedź na pytanie, skąd bierze się motywacja tkwi w jej definicji i jest niezwykle prosta: to potrzeba jest podstawą motywacji. Fakt ten ma kluczowe znaczenie, bowiem łatwo wysnuć wniosek, że brak potrzeby oznacza brak motywacji. Jeśli zatem nie mamy ochoty danego dnia na trening, nie mamy tym samym motywacji do tego, by wyjść z domu, wsiąść na rower i pognać przed siebie, czy to dla przyjemności, poprawy zdrowia czy też w celach treningowych przed ważnymi zawodami. Jakikolwiek jest powód naszej aktywności ruchowej, nie jest on teraz dostatecznie ważny, by przełamać się, przezwyciężyć zniechęcenie i zrobić coś dla siebie. Niektórym się to udaje, jednak czy w sporcie, który ze swojego założenia ma być czymś przyjemnym, chodzi o to by się zmuszać? Wciąż niewielu sportowców, a także trenerów, zdaje sobie sprawę z wagi motywacji w procesie treningowym. Poziom umiejętności, odpowiednie przygotowanie techniczne i ogólna sprawność mają ogromne znaczenie, jednak nawet one nie są w stanie przynieść wysokich wyników, jeśli nie jesteśmy zmotywowani do ich osiągania. Gdyby jedynie od fizycznego wytrenowania zależał sukces w sporcie, niemal każdy mógłby być mistrzem. To nasze myśli o tym, że bardzo chcemy przejechać jakąś bardzo trudną dla nas trasę lub stanąć na podium przy okazji kolejnych zawodów są napędem naszych działań w kierunku wyznaczonego celu. Marzenia posiadają niezwykle motywującą moc. Wyzwalają one pozytywne emocje oraz ogromne pokłady energii witalnej potrzebnej do dużego wysiłku. Pozwalają patrzeć dalej, mierzyć wyżej i wierzyć we własne siły.



Just do it!
Spadek motywacji może mieć wiele przyczyn. Trochę inaczej sprawa ma się u sportowców wyczynowych, aniżeli u amatorów, którzy zajmują się sportem, bo jest on dla nich czymś w rodzaju hobby. Dla ,,zawodowców’’ element zaprawy sportowej jest naturalnym składnikiem każdego dnia. Trening staje się dla nich nawykiem tak, jak mycie zębów. Stąd można mnożyć przykłady zawodników, którzy bez względu na porę dnia czy pogodę, np. o 5 rano, zimą wkładają wygodny strój i wychodzą trenować. Nie ma tu miejsca na zastanawianie się, na wątpliwości, czy chcę dziś trenować czy nie. Nie oznacza to jednak, że w sporcie wyczynowym problem spadku motywacji nie istnieje. Samo przetrenowanie, czyli przesycenie liczbą i intensywnością treningów, a do tego brak widocznych efektów może powodować znaczne obniżenie poziomu motywacji. Często na samą myśl o treningu robi się niedobrze, wtedy zmuszanie się przynosi dokładnie odwrotny skutek w postaci wypalenia, zniechęcenia i rezygnacji. Potocznie mówi się o chorobie zwanej cyklozą, której objawy świadczą o całkowitym skoncentrowaniu się na kolarstwie, bez możliwości rozwoju w innej dziedzinie życia. Dlatego tak wiele uwagi poświęca się temu, by poza treningami i profesjonalnym podejściem do swoich sportowych priorytetów znaleźć miejsce na inne zajęcia czy pasje.

Nie bać się zmian i dobrze się bawić
Istnieje grupa czynników, tzw. demotywatorów, które mają niekorzystny wpływ na naszą motywację treningową. Warto wiedzieć, co najczęściej powoduje, że nam się nie chce, by móc uniknąć tego nieprzyjemnego stanu. Kluczową sprawą jest cel, który wyznaczyliśmy sobie do osiągnięcia. Bez celi nie potrafilibyśmy się motywować do działania. Jeśli ustalony cel jest nieosiągalny, bądź niesatysfakcjonujący, nic dziwnego, że nie będziemy widzieli sensu w dążeniu do jego realizacji. Sama myśl o celu, musi sprawiać nam ogromną satysfakcję i przypominać o tym, dokąd zmierzamy i po co to robimy. Dobrze by był on w miarę realny, a więc ,,szyty na miarę’’ naszych możliwości. Wówczas porażki, które są nieuniknionym i koniecznym elementem wszelkich przygotowań treningowych, będą stanowiły dodatkową motywację w kierunku samorozwoju, zamiast powodować spadek pewności siebie i obniżenie wiary we własne możliwości. Cele zbyt wygórowane rodzą frustrację, a ta z kolei blokuje potencjał zawodnika, który zamiast na treningu i przygotowaniach bardziej koncentruje się na swoich negatywnych emocjach, z którymi często nie potrafi sobie poradzić. Tym, co może utrudniać mobilizowanie się do wysiłku fizycznego jest źle ułożony plan treningowy lub brak wiary w to, że jego realizacja przyniesie oczekiwany skutek w postaci dobrego przygotowania. Jeśli pewne elementy procesu treningowego nie wydają nam się przydatne, czy też nie pozwalają uzyskać zakładanych rezultatów, warto zastanowić się nad wprowadzeniem zmian, które poprawiłyby jego jakość. Tak bardzo oczywistym demotywatorem wydaje się być negatywny stosunek do treningu, że często o nim zapominamy. Jednak kiedy zastanowimy się nad tym, czy treningi sprawiają nam radość, są przyjemne i dają poczucie spełnienia okazuje się, że tak nie jest. Negatywne nastawienie i traktowanie codziennej zaprawy jak przymusu nie sprzyja naszemu psychicznemu dobrostanowi, a przez to nie może wpływać korzystnie na poziom motywacji. Istotne jest także otoczenie, w którym trenujemy. To, czy odpowiada nam trasa, którą pokonujemy na treningu, na ile jest ona dla nas wymagająca, na ile zbyt łatwa, i w końcu, na ile pozwala realizować cele treningowe. Znużeni przemierzaniem ciągle tego samego szlaku jesteśmy mniej zainteresowani treningiem, obniżają się właściwości naszej uwagi, a także trafność i szybkość postrzegania. Nie trudno domyślić się, jakie ma to przełożenie na naszą mobilizację do działania, a w konsekwencji także na efekty naszej pracy.

 


 

 

W konfrontacji strumienia ze skałą, strumień zawsze wygrywa – nie przez swoją siłę, ale przez wytrwałość.
Budda


Istnieje cała gama metod pozwalających podnieść naszą motywację. Te najskuteczniejsze i najtrudniejsze jednocześnie, bo wymagające dużej dozy samozaparcia i konsekwencji w działaniu, polegają na zmianie sposobu naszego myślenia o sytuacji treningowej. Kluczową sprawą jest, by jazda na rowerze była naszą pasją, wówczas trening będzie przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem. Często trudno zauważyć ten moment, w którym zaczynamy traktować trening jak pewną powinność, zamiast trenować przede wszystkim dla własnego dobrego samopoczucia. Budowanie odpowiednich celów i ciągłe przypominanie sobie o nich pozwala widzieć sens naszych starań, a przez to dostarcza nam napędu do działania. Ważne, by mieć świadomość, że nie ma drogi do celu, na której nie pojawiałyby się przeszkody. Szczególnie trudne chwile procesu przygotowań łatwo wówczas przezwyciężyć i nie stracić chęci do dalszej walki, nie rezygnować przedwcześnie. Dobrze jest zrozumieć, że trening ściśle związany jest z systematycznością, ponieważ tylko regularna aktywność fizyczna umożliwia osiągnięcie podium czy pokonanie bardzo trudnej trasy. Bez ciężkiej pracy i zdeterminowania sukces staje się niemal niemożliwy. Należy zmieniać bodźce treningowe, miejsca przejazdów, szukać kompanów, którzy towarzyszyli by nam podczas treningu, a przez to mobilizowali do wysiłku, ale także nie wolno nam zapominać o odpoczynku, by uniknąć przetrenowania. Niektórzy sportowcy niezwykle motywującą moc przypisują muzyce. Inni oglądają filmy z udziałem światowej sławy kolarzy, czytają ich biografie, chcą poznać ich sposoby na mistrzostwo, zgodnie z zasadą: jeśli chcesz gdzieś dojść, najlepiej znajdź kogoś, kto już tam doszedł. Naprawdę dużo może dać kontakt z osobą, która ma już pewne doświadczenie w naszej dyscyplinie. Wtedy, w chwilach zwątpienia i rezygnacji, możemy się do niej zwrócić i odbudować w sobie chęć do walki oraz dalszych starań. Człowiek ten poprzez swoje osiągnięcia sam w sobie jest motywatorem i zachętą do kontynuowania wysiłku. Wizualizacja jest także propozycją ujawniającą właściwości motywacyjne. Wyobrażanie sobie siebie na mecie jako pierwszego może dodać skrzydeł i sprawić, że nasz upragniony cel wydaje się być w zasięgu ręki.

 

 

 

Musimy żeglować czasem z wiatrem, czasem pod wiatr, ale żeglować, nie dryfować, ani stawać na kotwicy.
Oliver Wendell Holmes


Niezależnie od tego, który ze sposobów automotywacji wyda nam się najskuteczniejszy, najistotniejsze jest zrozumienie, że tak wiele możemy zrobić, by nie poddać się zniechęceniu i wytrwać w realizacji wyznaczonego celu. To od nas samych zależy, czy wytrwamy, czy też zrezygnujemy napotykając na byle przeszkodę. W ten sposób kształtujemy całe swoje życie.

Foto: Krzysztof Jot