Jest to miejsce atrakcyjne z tego względu na bliskość Bielska Białej a także Szczyrku, Wisły i ogólnie mówiąc Beskidu Śląskiego. Podczas tego pobytu odbywaliśmy wycieczki rowerowe po całym Beskidzie, objeżdżając go wzdłuż i wszerz. Chciałbym opisać dziś jedną z moich ulubionych tras a mianowicie drogę z Ustronia przez Czantorię Wielką, Stożek, do Szczyrku.
Naszą wyprawę rozpoczęliśmy w Ustroniu Poniwcu pod hotelem „Bielenda”, za którego plecami znajduje się wyciąg orczykowy i stok narciarski. Do górnej stacji wyciągu prowadzi droga z wysypanym kamieniem o frakcji skutecznie uniemożliwiającej podjazd w związku z czym musieliśmy wyprowadzać rowery. Na szczęście, podejście to jest ocienione, co jest dużym plusem podczas pogody takiej, jaka wówczas mieliśmy (temp. 330 C). Po pokonaniu tej różnicy wysokość okazuje się, że jesteśmy już na tyle wysoko (górna stacja wyciągu),że możemy podziwiać panoramę Ustronia. Dalej, już pedałując kierujemy się czarnym szlakiem w kierunku Wielkiej Czantorii, rozkoszując się cudownymi krajobrazami, jakimi raczy nas Beskid Śląski zarówno po stronie polskiej jak i Czeskiej, ponieważ szlak ten biegnie wzdłuż granicy. Nie daleko pod szczytem Czantorii znajduje się nie duży barek „Rancho”, w którym postanowiliśmy zrobić popas. Niestety natrafiliśmy na spora grupę młodzieży kolonijnej, która skutecznie okupowała to miejsce. W związku z tym, że na jakikolwiek posiłek musielibyśmy czekać ok.. godziny (!!!) postanowiliśmy ruszyć dalej. Po chwili dotarliśmy na szczyt 995m. n.p.m. Nie zabawiliśmy tu zbyt długo, ponieważ dowiedzieliśmy się, że na Przełęczy Beskidek oddalonej raptem 3 km od nas znajduje się stacja turystyczna „Światowid” gdzie można bardzo smacznie zjeść. Skuszeni ta informacją pomknęliśmy czerwonym i niebieskim szlakiem (idą razem), przekonać się czy informacja ta się potwierdzi:).
Stacja „Światowid” znajduje się tuż za bardzo stromym, technicznym, miejscami wręcz karkołomnym zjeździe. (Na tym krótkim odcinku traci się ponad 300 metrów wysokości). Po niedługim odpoczynku i objedzie, który rzeczywiście okazał się bardzo smaczny, kontynuowaliśmy naszą wycieczkę wzdłuż granicy ciągle tym samym szlakiem, wznosząc się w kierunku Soszowa. Drogę tą
pokonuje się szybko, a co za tym idzie szczyt Soszowa Wielkiego (885m.n.p.m.) zdobywa się sprawnie. Jest tu spore schronisko. Jako, że naszą wyprawę rozpoczęliśmy stosunkowo późno, bo ok.. 13:00, nie zabawiliśmy tu długo i pedałowaliśmy dalej śledząc szlak czerwony z niebieskim i granicę, wspinając się najpierw na Stożek Mały (843m.n.p.m.) a dalej Stożek Wielki (978m.n.p.m.). W schronisku PTTK Stożek uzupełniliśmy płyny i pilnując już tylko czerwonego szlaku udaliśmy się w kierunku Przełęczy Kubalonka. Ty należało zachować czujność, aby nie pomylić szlaku, w tym miejscu również dobiegamy od granicy i kierujemy się niejako „w głąb” terytorium Rzeczpospolitej. Ten odcinek trasy, czyli od Stożka do Przełęczy Kubalonka jest bardzo malowniczy i przyjemny ze względu na interwałowy charakter. Z tym, że różnice poziomów na tym odcinku nie przekraczają stu metrów, więc można bez większego wysiłku pokonać go dość żwawo, lub też spokojniej ciesząc oczy urokiem krajobrazów:) Dodatkowo mamy tu niemalże każdy rodzaj nawierzchni od kamieni po ubitą ziemię, co moim zdaniem dodatkowo wpływa na atrakcyjność tego szlaku.
Po dotarciu do Przełęczy Kubalonka, rozpoczęliśmy kolejny etap naszej wycieczki, czyli już asfaltowa drogę do Szczyrku. Mijając „Zameczek” letnią rezydencję Prezydenta RP, zjeżdżaliśmy do Wisły Malinki. To kilkukilometrowej długości zjazd dający możliwość rozpędzenia się do znacznych prędkości bez n
admiernego wysiłku. Będąc już w Wiśle mogliśmy podziwiać postępujące prace przy budowie skoczni narciarskiej, która dosłownie wchodzi na drogę. Kilka kilometrów za skocznią rozpoczyna się długi asfaltowy podjazd na Biały Krzyż i przełęcz Salmopolską, jedyna, najszybsza drogę do Szczyrku. Podczas tego podjazdu ma się okazje przekonać o sile własnej woli, zwłaszcza mając na uwadze przejechane już kilometry po go górskich szlakach. Warto jednak pokonać ta przeszkodę a może i samego siebie, ponieważ na górze czeka nie lada nagroda!!! Zjazd, do samego Szczyrku gdzie (wstyd się przyznać) nie można się oprzeć pokusie wyprzedzania samochodów.
Ten zjazd to świetny punkt na zakończenie równie świetnej trasy.
Gorąco polecam Beskid Śląski a szczególnie opisaną wyżej trasę. Cudowne widoki, podjazdy, karkołomne zjazdy, mnogość rodzajów nawierzchni to nie wszystkie zalety. Aby odkryć je wszystkie najlepiej samemu spróbować jazdy w przedstawionym ternie.





