
Luksemburg, to państwo, w którym życie toczy się leniwie. Przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Zresztą nie tylko ja, ale również moi goście z Polski. Wygląda to tak, jakby ludzie nigdzie się nie spieszyli, są uśmiechnięci, pogodni i serdeczni. Chętnie uprawiają sport. Biegają, spacerują, pływają, jeżdżą też na rowerze. Bardzo polubiłem ten kraj i jego mieszkańców, z których wielu zna świetnie cztery języki: luksemburski, francuski, niemiecki i angielski (trzy pierwsze to języki urzędowe w Luksemburgu).
W poprzednim artykule przedstawiłem najpiękniejszą trasę rowerową, którą przejechałem w Luksemburgu, łączącą stolicę z Echternach, miasteczkiem położonym na granicy luksembursko-niemieckiej. Włączyłem ją do mojej 150-kilometrowej pętli po Luksemburgu, którą pokonałem pewnego wiosennego dnia. Miałem wielką ochotę korzystać jedynie z dróg rowerowych. Wcześniej już wielokrotnie podróżowałem na rowerze po tym uroczym państewku, ale na ogół podążałem zwykłymi drogami, starannie je jednak wybierając.



Oprócz autostrad, których w Luksemburgu zbyt wiele kilometrów nie ma (powstają nowe), są tam trzy rodzaje dróg. Drogi lokalne (tablice kierunkowe pokazują tylko nazwę miejscowości oraz odległość w kilometrach, napisy są na żółtym tle), drogi krajowe (na tablicach dodatkowo oznaczone numerem na czerwonym tle) oraz drogi międzynarodowe (na tablicach oznaczone dodatkowo numerem na zielonym tle). Wybierałem drogi lokalne (oznaczone żółtymi tablicami), na których w weekendy natężenie ruchu było znikome. Kilka razy pojechałem nieopatrznie drogami międzynarodowymi, co nie było przyjemne, ponieważ w większości przypadków nie miały one pobocza, a na jezdni dopuszczalna prędkość wynosiła miejscami 110 km/h. Nie polecam również dróg krajowych, choć w weekendy natężenie ruchu nie jest na nich zbyt duże. Ważne jest jednak to, że kultura jazdy jest bardzo wysoka, tu Luksemburg wyróżnia się zdecydowanie pozytywnie, dużo gorzej jest już w sąsiedniej Francji czy Belgii.



Z Luksemburga wyjeżdżamy po jego północno-zachodniej stronie i kierujemy się drogą rowerową w kierunku Mamer. To droga rowerowa PC 13 (Piste Cyclable). Przed Mamer trzeba przejechać fragment trasy po drodze lokalnej. Z Mamer jedziemy do Garnich. Wkrótce dojeżdżamy do drogi rowerowej PC 12. To Piste Cyclable de l’Attert. Ścieżka została poprowadzona po dawnej linii kolejowej. Tym razem nie była to kolej wąskotorowa, ale zwykła, zbudowana głównie w celu transportu towarów dla przemysłu. Odcinek z Petange do Steinfort o długości 18,36 km, oraz linię z Kleinbettingen do Hagen o długości 1,11 km otworzono 01.08.1873 roku. Główny odcinek, liczący 33,83 km oddano do użytku 20.04.1880. Możemy skierować się na południowy-zachód, w stronę Kahler (fragment trasy za Kahler trzeba będzie pokonać szosą), później przez Clemency i Linger dojedziemy do Petange. My jednak wybieramy trasę w kierunku północnym. Północna część Luksemburga jest dużo bardziej interesująca turystycznie i rowerowo. Na południu dominuje przemysł i pola uprawne, na północy zaś piękne tereny, lasy, pagórki. Mała Szwajcaria luksemburska jest również na północy.



W okolicy Kleinbettingen przecinamy linię kolejową, prowadzącą z Luksemburga do Belgii. Tutaj też musimy pokonać krótki odcinek zwykłą drogą, zaraz jednak wjeżdżamy ponownie na ścieżkę, która przeznaczona jest tylko dla rowerów i pieszych. Dojeżdżamy do tunelu Hobscheid. Przy wjeździe do środka znajduje się tabliczka, informująca, że przekraczanie tunelu odbywa się na własną odpowiedzialność. W Luksemburgu, podobnie jak w Niemczech, bardzo często zabezpieczają się w ten sposób przed ewentualną odpowiedzialnością karną i wypłatą odszkodowań. Jeżeli droga lub chodnik nie podlega utrzymaniu zimowemu, jest to zwykle napisane na tabliczce. Nie przejmując się zbytnio tymi napisami (w końcu mamy kaski na głowach przejeżdżamy przez liczący 690 m tunel. Tunel jest szeroki i oświetlony. W środku jest chłodno i bardzo wilgotno. Po ścianach i asfalcie sączy się woda. Podczas mojej wycieczki spotkałem za tunelem grupę rowerzystów, jadących na rowerach szosowych, ubranych w jednakowe stroje klubowe. W otoczeniu pięknej przyrody udajemy się w dalszą drogę. W Noerdange możemy skręcić na szlak rowerowy PC 17, my jednak pozostajemy na drodze rowerowej PC 12 i przejeżdżamy kolejno przez Useldange i Boenvange. W Useldange możemy się zatrzymać i obejrzeć zamek, wyjątkowo piękny w swej surowej formie. Przed Bissen czeka nas jeszcze króciutki odcinek po szosie. Bardzo ważnym miasteczkiem na trasie jest Colmar-Berg. To tam właśnie mieszka Gross Herzog, starszy książę Luksemburga. Jego posiadłość mieści się w zamku otoczonym parkiem, za wysokim murem, przylegającym do ścieżki rowerowej. Jadąc tamtędy, zatrzymałem się przy bocznej bramie i chciałem zajrzeć do środka, ale w bramie nie było żadnej szpary i nic nie zobaczyłem. Pojechałem więc dalej. Zrobiłem sobie chwilę później krótki postój, po czym ruszyłem w dalszą drogę.



Po przejechaniu około 3 kilometrów zostałem wyprzedzony przez radiowóz, który zatrzymał się nieco dalej. Wysiedli z niego policjanci i zatrzymali mnie. Kazali mi się wylegitymować, podać adres, cel pobytu, itd. Najwyraźniej zostali zaalarmowani moim postojem przy bramie. Po moich wyjaśnieniach, uspokojeni wsiedli do radiowozu i odjechali. Podobna historia przydarzyła się bratu kolegi. Szukając drogi na najwyższy szczyt w Luksemburgu (w celu skompletowania Korony Europy), chodzili od domu do domu, żeby zapytać, gdzie się on znajduje. Nie mogli niestety nikogo zastać. Chwilę później zjawiła się na miejscu policja, zaalarmowana przez któregoś z mieszkańców, zaniepokojonego nietypowym zachowaniem turystów. Policja w Luksemburgu działa, jak widać, bardzo sprawnie i reaguje natychmiast.



Z Colmar-Berg do Ettelbruck trzeba przejechać drogą, nie jest to na szczęście długi odcinek. W Ettelbruck łączą się dwie rzeki, Alzette, która płynie przez miasto Luksemburg, wpada do rzeki Sure. Z Ettelbruck jedziemy dalej wzdłuż Sure. To droga rowerowa PC 16 (Piste cyclable de la Sure Moyenne). To przepiękna trasa, dla mnie druga najpiękniejsza w Luksemburgu (po PC 2 Piste Cyclable d’Echternach). Po drodze przejeżdżamy przez Diekirch, Bettendorf. Od Reisdorf jedziemy wzdłuż niemieckiej granicy. Jeżeli ktoś miałby ochotę, może przejechać do Niemiec i wrócić następnym mostem do Luksemburga. Ścieżka rowerowa jest jednak po luksemburskiej stronie. Po obu stronach rzeki spotykamy duże campingi. Ta okolica, ze względu na swą wyjątkową urodę, spokój i możliwości aktywnego wypoczynku jest bardzo lubiana przez Niemców i Luksemburczyków. Szlak prowadzi nas do Echternach, tym razem wjeżdżamy do miasteczka z drugiej strony, od północnego zachodu. Na liczniku pojawia się około 100 km, najwyższa więc pora wracać. Skręcając w prawo wjeżdżamy na drogę PC 2 (Luksemburg – Echternach, którą opisałem w poprzednim artykule). Jeżeli ktoś miałby ochotę zrobić około 200 km, jest to jak najbardziej możliwe. Wystarczy pojechać dalej drogą rowerową PC 3, wzdłuż Sure, później Moselle, aż do Schengen. Niestety, stamtąd do Luksemburga trzeba będzie wrócić szosą. Muszę jednak przyznać, że podczas weekendu jedzie się nią zupełnie dobrze. Jeżeli komuś chodzi po głowie jeszcze dłuższy dystans, można w Wasserbillig skręcić na drogę rowerową prowadzącą do Trier (Trewiru). To wyjątkowo pięknie położone miasto, najstarsze w Niemczech, zachwyca swoimi zabytkami, do których należą między innymi Dom (katedra), Porta Nigra oraz Amfiteatr.
W planach jest wiele kilometrów nowych dróg rowerowych, które stworzą jeszcze większe możliwości niezakłóconego podróżowania po Luksemburgu, część z nich jest już w trakcie budowy. Ukończona sieć dróg rowerowych będzie się składać z 23 szlaków i będzie miała długość 900 km. Obecnie do użytku oddanych zostało 570 km dróg rowerowych (stan na wrzesień 2005 roku).



Jeżeli będziecie mieli kiedyś okazję, gorąco zachęcam do odwiedzenia tego uroczego państewka, koniecznie z rowerem, na kilka dni. Wiosna przychodzi tam prawie miesiąc wcześniej niż do Polski. Pewną przeszkodą w miłym zwiedzaniu mogą być dosyć częste opady deszczu, ale taki już urok tych stron. Pogoda stabilizuje się zwykle w maju. O tej porze roku jest tam wyjątkowo pięknie, wszędzie wokół zielono i ten niesamowity spokój.
Jeżeli chcielibyście zapytać o coś związanego z Luksemburgiem, niekoniecznie widzianym jedynie spod rowerowego kasku, piszcie do mnie!
Ciekawe linki:
Kolej w Luksemburgu:
https://www.rail.lu
Dla rowerzystów:
https://www.velo.lu/
Zobacz też:
Luksemburg – Echternach (Piste Cyclable 2, PC2)