Kraków miastem rowerów cz. 1

Drukuj

Zadziwiający jest fakt, że najtrudniej mówi się i pisze o rzeczach i miejscach, które znamy jak przysłowiową własną kieszeń.<br />

Zadziwiający jest fakt, że najtrudniej mówi się i pisze o rzeczach i miejscach, które znamy jak przysłowiową własną kieszeń.
Być może to dlatego, że nie wiadomo od czego zacząć, bo jest tak dużo do opowiedzenia. A może też z takiego powodu, że poruszając się od dziecka tymi samymi ścieżkami widzi się niektóre rzeczy zbyt często i zbyt wiele razy, przez co przestaje się je zauważać. Czasem dobrze jest więc spojrzeć na własne podwórko tak, jakby widziało się je po raz pierwszy w życiu. Dostrzec można wtedy szczegóły, o których nie miało się dotąd pojęcia i na nowo czerpać radość z odkrywania i poznawania miejsc, w których, z pozoru, nikt nie spodziewałby się żadnych nowości.

Lasek Wolski Co prawda większość przewodników dla pieszych turystów zaczyna opis Krakowa od malowniczego Starego Miasta, Rynku – największego placu średniowiecznej Europy, zamku królewskiego na Wawelu oraz zabytkowej dzielnicy żydowskiej – Kazimierza, to jednak z punktu widzenia rowerzysty jest w tym mieście miejsce ważniejsze. Miejsce, w którym swoją przygodę z kolarstwem górskim zaczynało bardzo wielu krakowskich rowerzystów. To tam można spotkać podobnych sobie nawet w najgorszą pogodę i o najdziwniejszych porach. Przez lata Lasek Wolski stał się miejscem wręcz kultowym.

Znajdujący się kilka kilometrów od centrum miasta pagórkowaty obszar leśny jest często odwiedzany nie tylko przez rowerzystów. Główną jego atrakcją jest otworzony w 1929 roku Ogród Zoologiczny. Leży w centralnej części Lasku i prowadzą do niego prawie wszystkie okoliczne szlaki. Do ogrodu można też dotrzeć asfaltowo-brukową drogą prowadzącą ulicami Leśną i Kasy Oszczędnościowej MK. Podjazd ten jest ceniony przez przygotowujących się do zawodów rowerzystów, ponieważ jest jednym z najdłuższych i bardziej wymagających w okolicy. Amatorzy dyscyplin grawitacyjnych mają możliwość wywiezienia tą drogą swoich maszyn pod samo ZOO autobusem linii 134 (rowery można jednak ładować tylko na pierwszym przystanku na ul. Kałuży). Las Wolski poprzecinany jest gęstą siecią oznakowanych i nie oznakowanych ścieżek. Nadają się one idealnie do jazdy na rowerze górskim. Najczęściej wąskie, kręte, po deszczu stają się bardzo śliskie. Ostatnio, obok naturalnych przeszkód pojawiło się wiele stworzonych sztucznie dla urozmaicenia jazdy. Hopy, mostki i kładki pojawiają się jak grzyby po deszczu. Są one, co prawda systematycznie niszczone przez leśników, ale na ich miejsce powstają nowe. (Trudno jest oceniać, kto w tym sporze ma właściwie racje. Dobrze by jednak było gdyby rowerzyści i strażnicy przyrody wypracowali w tej kwestii jakieś wspólne stanowisko po jak wiadomo zgoda buduje, a niezgoda rujnuje…) Ciężko jest ocenić, które miejsca są najciekawsze i najbardziej warte odwiedzenia, bo każdy z krakusów ma swoje ulubione trasy. Jedno jest pewne. Będąc w Krakowie na rowerze koniecznie odwiedź Lasek Wolski, a poczujesz jedyny i niepowtarzalny klimat tego jakże pięknego i urokliwego miejsca. Skałki Twardowskiego i Zakrzówek Kolejnym świetnym miejscem do jazdy w pobliżu centrum są tereny położone na południowym brzegu Wisły u rozwidlenia ulic Ruczaj i Tynieckiej. W przeszłości był tam kamieniołom, gdzie wydobywano wapień. Obecnie jest tam jednak Park Skały Twardowskiego należący do Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego oraz sztuczny zalew powstały po tym jak wody Wisły wypełniły wyrobisko po kamieniołomie. Szczególną zaletą tego miejsca jest twarde, skalne podłoże, które nawet podczas długotrwałych opadów, lub po roztopach nadaje się do jazdy.

Skałki Twardowskiego, choć małe, dostarczają niezapomnianych emocji z jazdy, głównie ze względy na trudności techniczne i piękne widoki czekające tam na rowerzystów. Trzeba jednak pamiętać, żeby szalejąc tam, zdawać sobie również sprawę z niebezpieczeństw. Nie powinno się jeździć wzdłuż stromych ścian kamieniołomu. Kilku śmiałków przypłaciło już to bowiem życiem! W ciepłe letnie dni trzeba również mieć się na baczności, ponieważ tereny te odwiedzane są wtedy przez tłumy spacerowiczów, często z małymi dziećmi. Najlepszą porą roku do jazdy po Skałkach jest jesień. Jest tam wtedy zdecydowanie spokojniej niż w lecie i bardzo pięknie. Opadłe złote liście tworzą jakby miękkie dywany na wszystkich ścieżkach. Rano i wieczorem ścielą się mgły powstające z powodu obecności dużego zbiornika wodnego. To wszystko tworzy tajemniczy i wręcz bajkowy klimat. Smaczku dodaje jeszcze legenda o Panu Twardowskim, który, jak głosi słynna legenda, miał w jednej z tamtejszych grot podpisać cyrograf z samym Lucyferem… Bodzów i Górka Pychowicka Na zachód od Skałek Twardowskiego położone są równie interesujące tereny. Niegdyś należące do kamieniołomu, odwiedzane są dziś głównie przez rowerzystów i motocyklistów. Powstały tam nawet "nieoficjalne" tory motocrossowe. Miejsca do jazdy jest bardzo dużo, a przez to, że tereny te są niezbyt często odwiedzane przez pieszych turystów, można szaleć do woli. To właśnie w Bodzowie i Pychowicach zostały rozegrane pierwsze zawody z serii Bike Cup (bodzowska trasa okazała się tak trudna, że do mety zdołała dojechać nie cała połowa zawodników, natomiast w Pychowicach na starcie stawiła się rekordowa ilość, prawie 100 zawodników).

Dla miłośników historii szczególnie ciekawe są ruiny starego, austriackiego, artyleryjskiego fortu 53 na górze Solnik w Bodzowie. Powstał ok. roku 1887 i należał do VIII obszaru warownego Twierdzy Kraków. Został jednak zniszczony (jak większość krakowskich fortów) po II wojnie światowej, w 1955, ponieważ komunistyczne władze wymyśliły, że rozbiórka fortów to świetny sposób na zdobycie cegły. Góra Solnik była w przeszłości wykorzystywana przez Aeroklub Krakowski, a dziś przez paralotniarzy i modelarzy, ponieważ występują tam znakomite prądy wznoszące. Stare Miasto Pod koniec męczącego dnia najlepszym wyjściem będzie udać się na zwiedzanie centrum. Niestety na Wawel rowerem nie wyjedziemy, ale inne miejsca możemy spokojnie zwiedzić z perspektywy siodełka. Bardzo przyjemnie jest się pokręcić po Rynku i wąskich uliczkach wokół. Warto odwiedzić Kazimierz, który w ostatnich latach staje się coraz piękniejszy i atrakcyjniejszy. Na koniec natomiast można zasiąść w jednym z wielu ogródków (będzie łatwiej przypilnować rower) i trochę "nawodnić" wyczerpany organizm. Z powrotem będziemy musieli się jednak przespacerować obok naszej maszyny, bo Straż Miejska czuwa…

Oczywiście to nie wszystkie atrakcje czekające na rowerzystów w Krakowie. W pierwszym artykule chciałem jednak przedstawić miejsca leżące najbliżej centrum, do których najłatwiej dojechać i są najbardziej znane.

Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić wszystkich do Grodu Kraka! Jeżeli chciałbyś(abyś) podzielić się z innymi rowerzystami informacjami na temat swojego miasta napisz do mnie: ampi@bikeworld.pl. Najciekawsze prace zostaną nagrodzone koszulkami bikeWorld.pl.

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj