Rynek rowerowy w Niemczech

Drukuj

Początek roku to dobra okazja do analiz i podsumowań. Przyjrzyjmy się biznesowi rowerowemu u naszego zachodniego sąsiada.

To nie tylko największy producent Starego Kontynentu, ale również kreator trendów i nowych rozwiązań technologicznych. Przekonajmy się również, na ile informacje o kryzysie przekładają się na branżę rowerową.

Produkcja
Pod lupę bierzemy trzy ostatnie lata, czyli zaczniemy od roku 2009, kiedy to Europa Zachodnia weszła w pierwszą falę kryzysu. Analizując dane statystyczne na temat naszej branży okazuje się jednak, że Niemcy zanotowali wzrost produkcji. W 2009 roku wytworzyli 1,55 miliona sztuk bicykli, rok później 1,68 mln, a w minionym 1,73 mln. (dane za miesiące styczeń – czerwiec w poszczególnych latach) Widać więc, że regularnie produkcja rośnie, o ponad 10% w ciągu ostatnich 3 lat. I to mimo rosnącej konkurencji ze strony krajów Europy Środkowo-wschodniej oraz Dalekiego Wschodu.

Import
Trochę inaczej rzecz ma się z importem. O ile w 2009 r. Niemcy sprowadzili 1,79 mln sztuk rowerów, to rok później było ich o 30 tys. mniej. Jednak w ubiegłym liczba skoczyła ponownie do 1,83 mln.

A skąd nasi zachodni sąsiedzi sprowadzają rowery?
Jeśli chodzi o pierwszą połowę roku 2011 to prawie połowa importu pochodzi z Unii Europejskiej, druga połowa to Daleki Wschód. Stany Zjednoczone praktycznie się nie liczą. Ciekawe, że największy udział w imporcie z krajów członkowskich UE ma... taa daa. Polska! Aż 10% jednośladów jeżdżących po równych niemieckich ścieżkach, drogach i ulicach wyprodukowano nad Wisłą. Przegoniliśmy nawet Holendrów, którzy tradycyjnie zaopatrują Niemców w klasyczne rowery miejskie i którzy notują 9% udziałów na tym rynku. Zastanawiające jest bardzo wysokie miejsce Litwy z 8% udziałów. Zapewne zasługa w tym wielkich montowni, w której powstają rowery marki Panther.

Mimo świetnego wyniku, Polacy zanotowali mniejszy eksport rowerów do Niemiec. O ile w okresie styczeń – czerwiec 2011 sprzedano 189 tys. sztuk rowerów to w analogicznym czasie roku 2010 było ich 10 tys. więcej. Równocześnie wspomniani Litwini podwoili (!) swoją sprzedaż i wydaja się być „rowerowym tygrysem” ze swoimi nowoczesnymi montowniami na rowerowym rynku.

Eksport
Mimo przenosin producentów europejskich na Daleki Wschód, produkcja i eksport rowerów utrzymuje się na stabilnym poziomie, choć jest on znacznie niższy od importu. W okresie styczeń-czerwiec 2011 roku nasi zachodni sąsiedzi sprzedali na zewnątrz 660 tysięcy rowerów, co stanowi wzrost o 60 tys w porównaniu do tego samego przedziału czasowego rok wcześniej. Kto najchętniej kupuje rowery wytwarzane w kraju cieszącym się od dziesiątków lat opinią solidnego i zaawansowanego technologicznie? Tradycyjnie są to kolejno: Holandia (18%), Austria (14%) oraz Francja (13%). Tuż za podium znalazła się Polska z 8% wynikiem przebijając tradycyjne rynki Danii, Szwajcarii, Belgii i Włoch. Polacy kupili 51 tysięcy rowerów produkcji niemieckiej o wartości 5,5 miliona USD. A zatem średnia wartość jednego roweru wyniosła 127 USD, czyli znacznie mniej od zamożniejszych klientów z Zachodniej Europy i jest to najniższa wartość spośród wszystkich krajów. Dla porównania za niemiecki rower Brytyjczyk zapłacił nieco ponad 600 USD, a sytuowany podobnie do Polaka Czech ponad 390 USD! Oznacza to, że jesteśmy rynkiem zbytu produktów wytwarzanych masowo i o niskiej wartości.

Nowe trendy
W raporcie ujęty został również trend na rowery elektryczne, którego dynamiczny wzrost może dać wiele do myślenia osobom zajmującym się nowymi technologiami również w naszym kraju. W 2008 po niemieckiej stronie jeździło 50 tysięcy rowerów wspomaganych silnikiem elektrycznym, ale już rok później 150 tysięcy. Kolejne dwa lata to prawdziwe szaleństwo! W połowie minionego roku sprzedano, aż dwa razy tyle, bo 300 tysięcy e-rowerów. Tak dobrej koniunktury i wzrostów nie notowano już dawno w żadnej dziedzinie związanej z cyklistyką. Eksperci uważają, że rozwój tego trendu przyczynił się do utrzymania słupków z danymi makroekonomicznymi na odpowiednio wysokim poziomie i tendencją wzrostową nie tylko w Niemczech. W Europie sprzedano aż 900 tysięcy rowerów elektrycznych w połowie ubiegłego roku. Nie posiadamy danych mówiących o podziale na konkretne kraje, możemy się jednak domyślać, że chodzi przede wszystkim Europę Zachodnią z Niemcami, Holandią i Danią na czele. Zainteresowanie pojazdami tego typu na Starym Kontynencie w ciągu ostatnich czterech lat wzrosło aż trzykrotnie. Możemy się spodziewać, że wraz z rosnącymi cenami paliw, usprawnieniem napędów elektrycznych, starzeniem się społeczeństwa oraz poprawą infrastruktury rowerowej, zainteresowanie e-rowerami nie tylko będzie rosnąć, ale również pojawi się w krajach Europy Południowej i Środkowej, również Polsce.

Podsumowanie
Najludniejszy i najbogatszy kraj europejski notuje nieznaczne, ale jednak wzrosty jeśli chodzi o produkcję, eksport oraz import rowerów. Wymiana handlowa Niemiec z Polską w tym obszarze stoi na wysokim poziomie. Niemcy zarówno kupują od nas dużo rowerów, jak i sprzedają bicykle do Polski, choć są to głównie produkty tańsze w porównaniu do odbiorców z pozostałych państw. W ostatnim czasie zauważyć można spadek sprzedaży między obu krajami. Polakom depczą po piętach konkurencyjne montownie z krajów Bałtyckich, głównie Litwy. W produkcji rowerów specjalizują się również coraz bardziej Bułgarzy i Rumuni.

Źródło: Statistic-Information ZIV, German Two-Wheeler Industry Association