Alfabet 2009

Podsumowanie sezonu 2009

Drukuj

Dziewięć miesięcy rywalizacji. Kilkadziesiąt zespołów. Jeszcze więcej wyścigów. Kilkuset zawodników w samym tylko Pro Tourze. Sezon 2009 praktycznie za nami. Prezentujemy listę wyróżniających się postaci w formule od A do Z.<br />

Dziewięć miesięcy rywalizacji. Kilkadziesiąt zespołów. Jeszcze więcej wyścigów. Kilkuset zawodników w samym tylko Pro Tourze. Sezon 2009 praktycznie za nami. Prezentujemy listę wyróżniających się postaci w formule od A do Z.
A jak Armstrong – Autor najgłośniejszego comebacku z dziejach kolarstwa. Raz jeszcze udowodnił, iż wymyka się wszelkim regułom. Pomimo „podeszłego” wieku 38 lat, trzy i pół letniej przerwy w ściganiu oraz marcowej kontuzji obojczyka zdołał wrócić do światowej czołówki. Zajął dwunaste miejsce w Giro d’Italia i trzecie w Tour de France. Światu nie grozi już wprawdzie dominacja „Bossa”, lecz wciąż każdy musi się z nim liczyć.
 

B jak Boasson Hagen i Basso – Zaledwie 22-letni Norweg to talent czystej wody. Radzi sobie niemal w każdym terenie: od sprinterskich finiszów przez czasówki po jazdę w średnich górach. W tym roku wygrał Gandawa – Wevelgem i Eneco Tour of Benelux. Poza tym m.in. Tour of Britain, etap Giro i dwa odcinki Tour de Pologne. Z kolei doświadczony Włoch występował w roli powracającego syna marnotrawnego. Wygrał Giro del Trentino, lecz na Wielkich Tourach brakowało mu błysku. Niemniej jako jedyny kolarz w peletonie przejechał dwie wieloetapówki na wysokim poziomie, będąc piąty w Giro i czwarty na Vuelcie.


C jak Contador, Cavendish i Cancellara – C jak czempioni. Po pierwsze niespełna 27-letni Hiszpan, który w lipcu na „Wielkiej Pętli” potwierdził, że nie ma sobie równych wśród specjalistów od wyścigów etapowych. Zwalczył wewnętrzną opozycją w postaci Armstronga i jego stronników. Wcześniej wygrał też Volta ao Algarve i Vuelta al Pais Vasco. 24-letni kolarz z wyspy Man umocnił się na tronie króla sprintu. Odniósł aż 23 zwycięstwa, wygrywając m.in. klasyk Mediolan – San Remo, trzy etapy Giro i aż sześć odcinków Touru. Najstarszy w tym gronie 28-letni Szwajcar to z kolei niezrównany czasowiec. Po nieudanej wiośnie odnalazł formę na początku lata. Wygrał Tour de Suisse, liderował przez kilka dni w Tourze i Vuelcie oraz zmiażdżył wszystkich rywali na trasie mistrzowskiej czasówki w Mendrisio, po raz trzeci sięgając po tęczową koszulkę.

D jak Di Luca i inni dopingowicze – Podejrzenia dopingowe od lat chodziły za widowiskowo jeżdżącym Włochem z Abruzji. W tym roku błyszczał na Giro minimalnie przegrywając batalię o pierwszą pozycję. Kilka tygodni później okazało się, iż arsenał „Killera” był nielegalny. Poza nim w minionym roku na „ławkę kar” zostali odesłani też jego rodacy Davide Rebellin i Gabriele Bosisio, Austriak Christian Pfannberger, Hiszpan Antonio Colom, Holender Thomas Dekker, Bask Mikel Astarloza czy liderzy niesławnej ekipy Liberty Seguros: Hector Guerra, Isidro Nozal i Nuno Ribeiro.

E jak Evans – „Wiecznie drugi“ Australijczyk w końcu ustrzelił „grubego zwierza“. Zaczęło się jak zwykle tzn. drugie lokaty w Settimana Coppi i Bartali oraz Criterium du Dauphine Libere. Potem kompletnie nieudany Tour. Lepiej było na Vuelcie, lecz pechowy defekt pozbawił go szans na zwycięstwo. Do Madrytu dojechał na trzeciej pozycji. Szczęście znalazł dopiero na własnym podwórku w Ticino. Miał swój dzień na trudnej trasie wokół Mendrisio i w końcówce mistrzowskiego wyścigu pewnie pokonał kilku wyżej „notowanych“ rywali, w tym tercet groźnych Hiszpanów.

F jak Farrar – Amerykanin z ekipy Garmin wyrósł na najgroźniejszego rywala asów z Team Colombia. Ograł Cavendisha na trasie Tirreno - Adriatico. Podczas Giro był dwa razy drugi i raz trzeci, zaś na Tourze znów dwa razy drugi i dwa razy trzeci. Do niego należał sierpień okraszony zwycięstwami w Vattenfall Cyclassic i na trzech odcinkach Eneco Tour. W końcu dopiął swego na Vuelcie i wygrał swój pierwszy etap w imprezie tej rangi na mecie w Caravaca de la Cruz.

G jak Gesink, Gilbert i Greipel – Holender pomimo 23 lat w górach jest groźny dla najlepszych. W tym roku prześladowały go jednak groźne upadki. Pierwszy wykluczył go z Touru, drugi pozbawił miejsca na podium Vuelty, którą ukończył na szóstym miejscu. Błyszczał za to w górzystych klasykach: wygrał Giro dell’Emilia i był trzeci w Amstel Gold Race. Z kolei Belg to jeden z najdynamiczniejszych zawodników w światowym peletonie. W październiku był niedościgniony wygrywając kolejno: Coppa Sabatini, Paryż – Tours, Giro del Piemonte i Giro di Lombardia. Wiosną wygrał etap Giro, był trzeci w Dookoła Flandrii i czwarty w Liege – Bastogne – Liege. Natomiast Niemiec z Team Colombia choć ścigał się w cieniu Cavendisha wygrał aż 20 razy, w tym cztery etapy Vuelty. Ponadto triumfował m.in. na krakowskim etapie TdP oraz w semi-klasykach Philadelphia International Championships i Paryż – Bourges.

H jak Haussler i Hushovd – Dwaj panowie „H“ z ekipy Cervelo. Obaj bardzo szybcy na finiszowych metrach, a przy tym groźni dla każdego na trasach północnych klasyków. Niemiec o australijskim rodowodzie był o włos od zwycięstwa w San Remo. Niemniej podobnie jak dwa tygodnie później we Flandrii musiał zadowolić się „tylko“ drugą lokatą. O jego wszechstronności świadczą też zwycięstwa w wiodącym przez Wogezy etapie TdF oraz rodzimej jednodniówce GP Triberg-Schwarzwald. Bardziej doświadczony Norweg był z kolei trzeci we wspomnianym San Remo oraz dramatycznym Paryż – Roubaix. Później wygrał dwa etapy Volta a Catalunya oraz kataloński odcinek Touru z metą w Barcelonie. Mimo, że szybkością wyraźnie ustępował Cavendishovi sprytem i sposobem sięgnął po zwycięstwo w klasyfikacji punktowej „Wielkiej Pętli“.

I jak Iwanow – Etatowy mistrz Rosji, bowiem sięgnął po ten tytuł już po raz szósty! Przede wszystkim jednak po raz pierwszy wygrał coś naprawdę wielkiego na scenie międzynarodowej. Nie chodzi tu bynajmniej o etap TdF z metą w Besancon, bowiem na „Wielkiej Pętli“ zwyciężył już w 2001 roku po ucieczce do Aix-les-Bains. Swój największy triumf odniósł wygrywając Amstel Gold Race tzn. klasyk, który mógł wygrać już przed siedmiu laty. Niemniej we włoskiej ekipie Fassa Bortolo musiał „harować“ na Michele Bartoliego. Obecnie w rosyjskiej Katiuszy gra w końcu pierwsze skrzypce.

K jak Kołobniew i Kreuziger – Rosjanin z Saxo Banku świetnie czuje się w górzystych klasykach. Niemniej w towarzystwie braci Schlecków ciężko coś ugrać dla siebie na tym polu. Więcej swobody dają mu ojczyste barwy i na imprezach rangi mistrzowskiej jest bardzo skuteczny. W tym roku do srebra ze Stuttgartu i brązu z Pekinu dorzucił kolejny srebrny krążek z czempionatu w Mendrisio. Sezon zakończył trzecim miejscem w Giro di Lombardia. Młodemu Czechowi znów świetnie wiodło się na szwajcarskich szosach. Tym razem wygrał Tour de Romandie i był trzeci w Tour de Suisse. „Wielką Pętlę“ przejechał nieco w cieniu Nibaliego, lecz dziewiąte miejsce też zasługuje na uznanie.

L jak Leipheimer – Amerykanin zaczął miniony sezon z najwyższego pułapu. Po raz trzeci z rzędu wygrał rodzimy Tour of California, zaś następnie ograł Contadora na jego podwórku w Vuelta Castilla y Leon. Był jednym z głównych faworytów Giro, lecz osłabł w trzecim tygodniu zmagań i spadł na szóste miejsce. Touru nie ukończył na skutek kontuzji. Miał szanse wybić się na niepodległość, a tymczasem przyjdzie mu pełnić rolę pierwszego asystenta u Armstronga.

M jak Mienszow – „Orzeł z Nawarry“ za drugim podejściem wygrał Giro d’Italia. Przez trzy tygodnie od Dolomitów po śliskie ulice Rzymu toczył zaciętą walkę z faworytem gospodarzy Di Luką. Po drodze wygrał w Alpe di Siusi i morderczą czasówkę w rejonie Cinque Terre, która przyniosła mu różową koszulkę. Włoska batalia wykończyła go na tyle, iż Tour był dlań pasmem niepowodzeń, począwszy od czasówki otwarcia na której dogonił go Cancellara.

N jak Nibali – W tym roku postawił wszystko na Tour de France. Poprawił jazdę w górach co zaowocowało siódmym miejscem, choć i do podium niewiele mu brakowało. Potem wygrał Giro dell’Appenino i GP Citta di Camaiore. Szykował się na Mistrzostwa Świata i Lombardię, lecz sezon musiał zakończyć po groźnym upadku na Eneco Tour.

P jak Pellizotti – Na trasie jubileuszowego Giro dzięki zwycięstwu na Blockhausie wygrał z Basso wewnętrzną walkę o przywództwo w Liquigasie. Wyścig ukończył na trzecim miejscu, do którego przed rokiem zabrakło mu paru sekund. Na Tourze przyjął strategię dostosowaną do zmienionych okoliczności. Próbował wygrać któryś z etapów, lecz ostatecznie upolował koszulkę najlepszego górala.

Q jak Quick Step – Ekipa Patricka Lefevre udanie weszła w sezon. Allan Davis wygrał Tour Down Under, zaś Tom Boonen był najlepszy w Katarze. Do niej należał początek kwietnia. Podobnie jak przed rokiem Stijn Devolder wygrał Flandrię, zaś Boonen Paryż – Roubaix. Potem było już znacznie gorzej. Boonen znów sprawiał kłopoty „wychowawcze“. Wygrał co prawda Mistrzostwa Belgii, lecz w Tourze nie istniał, zaś na Paryż – Tours uległ Gilbertowi.

R jak Rodriguez – Hiszpański „gregario de luxe“ z własnymi ambicjami. Podczas Tirreno – Adriatico znów ubiegł wszystkich na ścianie płaczu w Montelupone. Następnie zajął drugie miejsce w Liege – Bastogne – Liege. Z kolei we wrześniu asystował przy zwycięstwie Valverde w Vuelcie, samemu zajmując siódme miejsce. Tydzień później cieszył się z brązowego medalu Mistrzostw Świata.


 
S jak Schleck brothers i Sanchez – Andy Schleck poszalał w Ardenach gdzie był drugi w Strzale Walońskiej i w pięknym stylu wygrał L-B-L. Na Tourze jako jedyny próbował nawiązać wyrównaną walkę z Contadorem. Skończyło się na drugim miejscu. Przy wynikach młodszego brata bledną osiągnięcia Franka tzn. zwycięstwo w Tour de Luxemburg i piąte miejsce oraz wygrany etap w TdF. Z kolei mistrz olimpijski z Pekinu niejako z obowiązku pojechał wiosną po trzecie miejsce w Vuelta al Pais Vasco, lecz najwyższą formę przygotował na przełom lata i jesieni. Niemniej drugie miejsca w Vuelcie i Lombardii oraz czwarta lokata w Mendrisio pozostawiły uczucie niedosytu.

T jak Team Colombia – Bezsprzecznie najlepsza drużyna. Przy tym młoda i bardzo wyrównana. Jedyny minus to brak wyraźnego lidera na wyścigi wieloetapowe. Od stycznia do października odnieśli aż 85 zwycięstw! Przeszło połowę wywalczyli Cavendish i Greipel. Kilkanaście kolejnych dodał Boasson Hagen. Z bardzo dobrej strony pokazywali się też inni młodzieniaszkowie: Toni Martin czy Thomas Lovkvist. Nie wszystkich członków tej armady da się zatrzymać, lecz Bob „Budowniczy“ Stapleton wie jak skonstruować zgrany kolektyw z dostępnego materiału ludzkiego.

V jak Valverde – Wobec pobłażliwości hiszpańskiego wymiaru sprawiedliwości i nierychliwości jurysdykcji sportowej cały czas chodzi za nim sprawa „Operacion Puerto”. Włoska dyskwalifikacja wykluczyła go z Tour de France. Dojrzał taktycznie. Jeździł mniej efektownie, lecz bardziej efektywnie dzięki czemu wygrał: Volta a Catalunya, Dauphine Libere (tu wyrazy uznania za koleżeński gest względem Sylwestra Szmyda), Vuelta a Burgos i w końcu wielką Vueltę. Więcej kalkulacji, mniej ekspresji przydaje się w etapówkach, lecz szkodzi w klasykach stąd w Mendrisio przespał swoją szansę.

W jak Wiggins – Angielski czasowiec był niewątpliwie największym objawieniem tegorocznego Tour de France. Zadziwiał jazdą w górach, choć przebłyski niezłej dyspozycji w tym terenie miał już na Giro. Do Paryża dotarł na czwartym miejscu wyrównując brytyjski rekord Roberta Millara. Gdyby nie defekt mógł sięgnąć po brąz na czasówce w Mendrisio. Sezon zakończył wygraną w Herald Sun Tour.

Z jak Zabriskie – Sezon rozpoczął od drugiego miejsca w Tour of California i trzeciej lokaty w Vuelta Castilla y Leon. Potencjalnie ma spore możliwości w dziedzinie krótszych, niezbyt górzystych wyścigów etapowych, więc aż dziw bierze, iż we wrześniu wygrał dopiero swą pierwszą imprezę tego typu – Tour of Missouri.

FOTO: Sirotti