Ullrich przyznał się do dopingu

Były zwycięzca Tour de France przyznał się do przetaczania krwi

Drukuj

Ullrich, w wywiadzie dla magazynu Focus, który ukaże się w poniedziałek, przyznał, że był klientem doktora Eufemiano Fuentesa, u którego przetaczał krew. Czynił to jednak wyłącznie po to, by wyrównać swoje szanse. Korzystałem z usług Fuentesa. Niemalże każdy w tamtych czasach brał doping, więc chciałem tylko być na równi z innymi. Nie brałem nic, do czego nie mieliby dostępu inni tłumaczył Niemiec, dodając, że do transfuzji używał wyłącznie swojej krwi, głównie po to by zwalczyć zalegający w mięśniach kwas mlekowy. Oszustwem można nazwać sytuację, w której zyskujesz coś nad innymi. A ja tylko wyrównywałem swoje szanse dodał.<br /> <br /> Sam Fuentes został niedawno ukarany rocznym więzieniem za działanie na szkodę zdrowia publicznego. Proces toczony w Madrycie wykazał, że Fuentes przepisywał sportowcom, nie tylko kolarzom, doping i instruował, jak przetaczać krew. Torebki z krwią, znalezione w jego gabinecie, nie zostały jednak jak dotąd przebadane i nie można wskazać ich właścicieli.<br /> <br /> Ullrich,, z kolei, zwycięzca Tour de France z 1997 roku, nie został dopuszczony do startu w Wielkiej Pętli w 2006 roku po tym, jak na jaw wyszły informacje o jego kontaktach z Fuentesem. Niemiec potem nie wrócił już do ścigania, a werdykt CAS z lutego ubiegłego roku podtrzymał wcześniejszą decyzję o dwuletniej dyskwalifikacji i odebraniu wyników, które Ullrich uzyskał od maja 2005 roku.<br /> <br /> Niemiec zastanawiał się też, w jaki sposób Lance Armstrong, niedawno dożywotnio zdyskwalifikowany, tak długo mógł ukrywać swój doping. Zawsze wiedziałem, że Armstrongowi się nie upiecze, nawet jeśli przez lata był kryty przez międzynarodowe federacje powiedział.<br /> <br /> Były kolarz T-Mobile był praktycznie jedynym kolarzem, który przez wiele lat mógł pokonać Armstronga w drodze po kolejne tytuły zwycięzcy Tour de France. Niemiec trzykrotnie był jednak drugi, na mecie w Paryżu meldując się za Amerykaninem.<br /> <br /> Fot.: Sirotti<br />

Ullrich, w wywiadzie dla magazynu Focus, który ukaże się w poniedziałek, przyznał, że był klientem doktora Eufemiano Fuentesa, u którego przetaczał krew. Czynił to jednak wyłącznie po to, by wyrównać swoje szanse. „Korzystałem z usług Fuentesa. Niemalże każdy w tamtych czasach brał doping, więc chciałem tylko być na równi z innymi. Nie brałem nic, do czego nie mieliby dostępu inni” – tłumaczył Niemiec, dodając, że do transfuzji używał wyłącznie swojej krwi, głównie po to by zwalczyć zalegający w mięśniach kwas mlekowy. „Oszustwem można nazwać sytuację, w której zyskujesz coś nad innymi. A ja tylko wyrównywałem swoje szanse” – dodał.

Sam Fuentes został niedawno ukarany rocznym więzieniem za działanie na szkodę zdrowia publicznego. Proces toczony w Madrycie wykazał, że Fuentes przepisywał sportowcom, nie tylko kolarzom, doping i instruował, jak przetaczać krew. Torebki z krwią, znalezione w jego gabinecie, nie zostały jednak jak dotąd przebadane i nie można wskazać ich właścicieli.

Ullrich,, z kolei, zwycięzca Tour de France z 1997 roku, nie został dopuszczony do startu w Wielkiej Pętli w 2006 roku po tym, jak na jaw wyszły informacje o jego kontaktach z Fuentesem. Niemiec potem nie wrócił już do ścigania, a werdykt CAS z lutego ubiegłego roku podtrzymał wcześniejszą decyzję o dwuletniej dyskwalifikacji i odebraniu wyników, które Ullrich uzyskał od maja 2005 roku.

Niemiec zastanawiał się też, w jaki sposób Lance Armstrong, niedawno dożywotnio zdyskwalifikowany, tak długo mógł ukrywać swój doping. „Zawsze wiedziałem, że Armstrongowi się nie upiecze, nawet jeśli przez lata był kryty przez międzynarodowe federacje” – powiedział.

Były kolarz T-Mobile był praktycznie jedynym kolarzem, który przez wiele lat mógł pokonać Armstronga w drodze po kolejne tytuły zwycięzcy Tour de France. Niemiec trzykrotnie był jednak drugi, na mecie w Paryżu meldując się za Amerykaninem.

Fot.: Sirotti
Ullrich, w wywiadzie dla magazynu Focus, który ukaże się w poniedziałek, przyznał, że był klientem doktora Eufemiano Fuentesa, u którego przetaczał krew. Czynił to jednak wyłącznie po to, by wyrównać swoje szanse. „Korzystałem z usług Fuentesa. Niemalże każdy w tamtych czasach brał doping, więc chciałem tylko być na równi z innymi. Nie brałem nic, do czego nie mieliby dostępu inni” – tłumaczył Niemiec, dodając, że do transfuzji używał wyłącznie swojej krwi, głównie po to by zwalczyć zalegający w mięśniach kwas mlekowy. „Oszustwem można nazwać sytuację, w której zyskujesz coś nad innymi. A ja tylko wyrównywałem swoje szanse” – dodał.

Sam Fuentes został niedawno ukarany rocznym więzieniem za działanie na szkodę zdrowia publicznego. Proces toczony w Madrycie wykazał, że Fuentes przepisywał sportowcom, nie tylko kolarzom, doping i instruował, jak przetaczać krew. Torebki z krwią, znalezione w jego gabinecie, nie zostały jednak jak dotąd przebadane i nie można wskazać ich właścicieli.

Ullrich,, z kolei, zwycięzca Tour de France z 1997 roku, nie został dopuszczony do startu w Wielkiej Pętli w 2006 roku po tym, jak na jaw wyszły informacje o jego kontaktach z Fuentesem. Niemiec potem nie wrócił już do ścigania, a werdykt CAS z lutego ubiegłego roku podtrzymał wcześniejszą decyzję o dwuletniej dyskwalifikacji i odebraniu wyników, które Ullrich uzyskał od maja 2005 roku.

Niemiec zastanawiał się też, w jaki sposób Lance Armstrong, niedawno dożywotnio zdyskwalifikowany, tak długo mógł ukrywać swój doping. „Zawsze wiedziałem, że Armstrongowi się nie upiecze, nawet jeśli przez lata był kryty przez międzynarodowe federacje” – powiedział.

Były kolarz T-Mobile był praktycznie jedynym kolarzem, który przez wiele lat mógł pokonać Armstronga w drodze po kolejne tytuły zwycięzcy Tour de France. Niemiec trzykrotnie był jednak drugi, na mecie w Paryżu meldując się za Amerykaninem.

Fot.: Sirotti