Zgodnie z przewidywaniami, na Bola del Mundo rozgrywane były dwa wyścigi - o zwycięstwo etapowe i o klasyfikację generalną. O ile pierwsza walka rozstrzygnęła się na korzyść kolarza Katiuszy, o tyle ta druga już nie. Po zwycięstwo etapowe z ucieczki sięgnął Denis Mienszow, ale jego koledze z ekipy, Joaquinowi Rodriguezowi, nie udało się odzyskać koszulki lidera wyścigu.
"To dla mnie spora ulga" - powiedział po zwycięstwie Mienszow, który do tej pory miał słaby sezon, a ostatnie zwycięstwo na Vuelcie odnotował w 2007 roku, "ostatnio niewiele miałem okazji, by się cieszyć, dlatego to zwycięstwo jest dla mnie bardzo ważne, bo cały czas ciężko pracowałem" - dodał.
Zadowolony z jazdy swojego kolarza był Valerio Piva, dyrektor sportowy Katiuszy. "Po słabym Tourze, Denis zapytał mnie, czy mógłby pojechać Vueltę. Powiedziałem, że musiałby wtedy pracować na Rodrigueza. A on codziennie harował dla niego, to prawdziwy mistrz, dlatego cieszę się, że w takim stylu kończy wyścig" - powiedział Piva.
Zadowolony, choć i nieco zawiedziony, może być, z kolei, inny kolarz Katiuszy, Joaquin Rodriguez, który przez dwa tygodnie przewodził klasyfikacji generalnej, jednak ostatecznie do Madrytu wjedzie na trzecim miejscu. Hiszpan stracił koszulkę lidera po śmiałym ataku swojego rodaka, Contadora, na 17. etapie wyścigu. Na Bola del Mundo przetrzymał ataki Rodrigueza i Alejandro Valverde (Movistar). "To był trudny etap. Katiusza i Movistar za wszelką cenę chciały mieć kolarzy w ucieczce i rozegrać wyścig na Bola del Mundo. Potem ekipa Euskaltel Euskadi narzuciła mocne tempo. Na szczęście cały czas miałem przy sobie moich kolegów z ekipy, którzy wykonali znakomitą pracę" - stwierdził Contador po etapie.
Zabierając się w ucieczkę i punktując na trzech premiach, zwycięstwo w klasyfikacji górskiej zapewnił sobie Simon Clarke (Orica GreenEdge). Australijczyk, który karierę kolarską zaczynał na torze, przyznał, że nie należy do wybitnych górali, ale szukał okazji do zdobycia punktów, gdzie tylko było to możliwe. "Potrzebowałem bardzo dużo szczęścia i szczęście się do mnie uśmiechnęło" - mówił po etapie zwycięzca klasyfikacji górskiej, a zarazem najagresywniejszy kolarz 20. etapu, "początkowo byłem bardzo nerwowy, bo chciałem zabrać się w ucieczkę, a wiem, jak ciężkie to było w poprzednich dniach. Szukałem okazji, gdzie tylko mogłem, nie jestem góralem" - dodał Clarke, który na Vuelcie sięgnął także po zwycięstwo etapowe.
Kolarze w niedzielę wjadą do Madrytu, gdzie zakończy się 67. edycja Vuelta a Espana. Praktycznie wszelkie klasyfikacje są już rozstrzygnięte, a kolarze walczyć będą jedynie o prestiżowe zwycięstwo na zakończenie wyścigu.
Fot.: Sirotti