Vuelta po 11. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 11 etapie Vuelta a Espana

Drukuj

11. etap Vuelta a Espana miał przynieść spore zmiany w klasyfikacji generalnej, jednak dzięki znakomitej jeździe Rodrigueza i Valverde oraz słabszej postawie Froome'a, sytuacja na czele wyścigu niewiele się zmieniła.

Największym wygranym, oczywiście oprócz zwycięzcy etapowego, jest Alberto Contador (Saxo Bank-Tinkoff Bank), który odrobił niemal całą stratę do prowadzącego Joaquina Rodrigueza (Katiusza). Contador może jednak mówić też o pechu, gdyż do założenia koszulki lidera zabrakło mu zaledwie sekundy. "Bardzo chciałem wygrać ten etap" - mówił po jego zakończeniu Contador. Hiszpan bardzo dobrze przygotował się do tej próby, wielokrotnie przed wyścigiem przejeżdżając trasę czasówki, "mimo wszystko jestem zadowolony. Zawsze dobrze jest mieć przewagę nad bezpośrednimi rywalami, jak Froome" - uważa Hiszpan. "Najważniejsze jednak, że moja forma idzie w górę, a Vuelta tak naprawdę dopiero się zaczyna i dopiero teraz wjeżdżamy w góry, w mój teren" - powiedział wicelider wyścigu.


Pozycję lidera zachował natomiast Joaquin Rodriguez, który z jednej strony zapowiadał, że pojedzie czasówkę życia, z drugiej zaś, że straci do najgroźniejszych rywali nawet trzy minuty. Do Contadora na mecie stracił 59 sekund, co oznaczało, że zachował prowadzenie w wyścigu, z zaledwie sekundową przewagą nad rodakiem. "To bardzo duży krok w kierunku podium" - mówił Rodriguez, "mimo iż Contador jest tuż za mną, jestem w dobrej sytuacji. Przede wszystkim jestem szczęśliwy, że po czasówce udało mi się obronić prowadzenie. To kosztowało mnie bardzo dużo pracy" - stwierdził lider wyścigu.

Po czasówce Rodriguez ma sekundę przewagi nad Contadorem i 16 nad Froomem. Czwarty jest Alejandro Valverde (Movistar), który także zaskoczył wszystkich, jadąc bardzo dobrze na czas. "Nie spodziewałem się, że pójdzie mi tak dobrze i że wciąż będę się liczył w walce o podium. Jeszcze się nie poddałem" - powiedział Valverde, który na 4. etapie, będąc liderem wyścigu, stracił minutę po kraksie, "nie ma już sensu patrzeć w przeszłość" - uważa, "teraz patrzę w przód i jestem dobrej myśli".

Zwycięstwo etapowe odniósł Fredrik Kessiakoff (Astana), dla którego było to największe zwycięstwo w karierze. Szwed, który zaczynał od kolarstwa górskiego, w tym roku wygrał już czasówkę na Tour de Suisse, czym potwierdził swoje umiejętności w tej specjalności. "To spora ulga. Zarówno dla mnie, jak i dla drużyny" - powiedział, "teraz będziemy spokojniejsi i może kolejne zwycięstwa łatwiej nam przyjdą. Przede wszystkim cieszyłem się jazdą, wiedziałem, że muszę znaleźć swój rytm, jak na Tour de Suisse, i wtedy będzie dobrze" - dodał. "Może teraz wystartuje w Mistrzostwach Świata" - powiedział, pytany o analogię do Tony Martina, który po zwycięstwie w czasówce na Vuelcie, sięgnął po tęczową koszulkę.

Fot.: Sirotti