"Minął mniej więcej rok od mojego ostatniego zwycięstwa" - mówił na mecie szczęśliwy Belg, "to był najtrudniejszy okres w mojej karierze. Dlatego jestem bardzo szczęśliwy, że w końcu mi się udało. Na szczęście przez cały ten czas wspierała mnie rodzina, koledzy z ekipy. Cały czas wierzyłem, że w końcu wygram, nigdy nie zwątpiłem" - dodał zwycięzca etapowy. W dwójkowym pojedynku na ostatnich 200 metrach wzniesienia prowadzącego na metę Gilbert walczył z Joaquinem Rodriguezem (Katiusza). "Wiedziałem, że czołówka będzie walczyć o bonifikaty czasowe. Dlatego, gdy Purito zaatakował, ruszyłem za nim, to najlepszy kolarz na świecie w takich końcówkach" - tłumaczył Gilbert, "nie oglądaliśmy się, pracowaliśmy wspólnie, by odjechać" - stwierdził kolarz BMC Racing, dla którego zwycięstwo jest bardzo ważne w świetle nadchodzących Mistrzostw Świata w Valkenburgu, "Cauberg jest trochę inne niż Montjuich, ale teraz jestem dużo bardziej pewien swoich możliwości" - uważa.
A Rodriguez dzięki atakowi powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej nad najgroźniejszymi rywalami, co może okazać się kluczowe wobec nadchodzącej czasówki. Nad Chrisem Froomem (Team Sky) Hiszpan ma 53 sekundy przewagi, a nad Alberto Contadorem (Saxo Bank-Tinkoff Bank), minutę. "Szkoda, że nie udało się wygrać etapu, ale jestem zadowolony, bo znów udało mi się nadrobić kilka sekund nad rywalami" - mówił Purito, "znałem tę trasę dobrze, jeździłem tu, gdy byłem mały. Co więcej, wiele osób kibicowało mi na trasie, co było dodatkową motywacją" - stwierdził zadowolony kolarz Katiuszy. Dzięki drugiemu miejscu Rodriguez awansował też na prowadzenie w klasyfikacji punktowej. Zieloną koszulkę odebrał zwycięzcy trzech etapów, Johnowi Degenkolbowi (Argos-Ahimano).
Znakomicie zaprezentował się także Tomasz Marczyński (Vacansoleil DCM), który w końcówce odjechał nieco od peletonu i finiszował na czwartym miejscu. Polak niestety nie zdobył bonifikaty czasowej, ani nie nadrobił sekund nad rywalami, ale zasygnalizował coraz lepszą formę przed nadchodzącymi górskimi etapami.
Fot.: Sirotti