Na około 30 kilometrów przed metą, gdy kolarze Team Sky rozpoczynali pracę na czele peletonu, w czubie doszło do kraksy, w której uczestniczył miedzy innymi lider wyścigu, Alejandro Valverde (Movistar). Choć niepisana zasada mówi, że peleton czeka na lidera, który leżał w kraksie, kolarze Sky przyspieszyli, rozrywając peleton przy bocznym wietrze. Zasadnicza grupa podzieliła sie na cztery mniejsze grupki, przy czym z tyłu został Valverde. Hiszpan, choć miał do pomocy kilku kolegów z drużyny, nie był w stanie odrobić strat i mimo zaciekłego pościgu na Estación de Valdezcaray, stracił ostatecznie 54 sekundy do najgroźniejszych rywali.
Po etapie wściekły Hiszpan oskarżał kolarzy Team Sky o niesportowe zachowanie. "To antysport" - mówił w hiszpańskim radio Valverde, "kolarze Sky wyszli na czoło, żeby nadawać tempo, ale nie można nagle w środku peletonu robić wachlarza. To oni doprowadzili do tej kraksy, a potem nie mieli jaj, żeby zwolnić" - mówił rozżalony Valverde.
Kolarze Sky tłumaczyli, że nie wiedzieli o kraksie i o tym, że ucierpiał w niej lider wyścigu, Valverde. "Kraksa nie zdarzyła się przed naszym pociągnięciem. A czy dobrze zrobiliśmy, że ciągnęliśmy dalej? Nikt mi nie mówił, że Valverde leży, dowiedziałem się o tym dopiero później" - powiedział jeden z kolarzy Brytyjskiej ekipy, Juan Antonio Flecha.
Jazda kolegów Chira Froome'a wywołała burzę w mediach, ale większość osób wypowiadała się w obronie kolarzy Sky. "Dlaczego mieliby zwalniać?" - pytał były kolarz Euskaltel Euskadi, Roberto Laiseka, "zrobili wachlarz i robili swoje" - powiedział. Inny z byłych hiszpańskich kolarzy także twierdzi, że nie było nic niesportowego w zachowaniu kolarzy Sky - "zrobili wachlarz jeszcze przed kraksą" - mówił David Etxebarría.
Liderem wyścigu, wobec kraksy i straty Valverde, został Joaquin Rodriguez (Katiusza). "Nie spodziewałem się, że dziś założę koszulkę lidera" - mówił lider Katiuszy, "oczywiście cieszę się, ale wolałbym zdobyć ją wczoraj" - mówił, odnosząc się do przegranego pojedynku z Valverde na mecie 3. etapu. Rodriguez zaznaczył, że jego ekipa nie pracowała, by powiększyć przewagę nad Valverde. "Gdy dojechał do mnie Benat Intxausti i powiedział, że lider wyścigu leżał w kraksie, powiedziałem moim kolegom, by nie atakowali" - dodał.
W całym zamieszaniu bardzo dobrze spisał się Rafał Majka (Saxo Bank-Tinkoff Bank), który choć także uczestniczył w kraksie, to potem bardzo długo jechał razem z Valverde, bez większych problemów trzymając koło lidera wyścigu. Dwaj inni nasi kolarze, Tomasz Marczyński (Vacansoleil DCM) i Przemysław Niemiec (Lampre ISD), znów przyjechali na metę w czołowej grupce.
Fot.: Sirotti