VaE: Kraksa Valverde, Rodriguez liderem

Drukuj

Simon Clarke (Orica GreenEdge) wygrał czwarty etap Vuelta a Espana z metą na Estación de Valdezcaray, w bezpośrednim pojedynku pokonując Tonego Martina (Omega Pharma-Quick Step). Nowym liderem wyścigu został Joaquin Rodriguez (Katiusza).

Galeria
Fotogaleria z 4. etapu Vuelta a Espana Zobacz pełną galerię

Clarke i Martin stoczyli między sobą walkę o zwycięstwo etapowe na szczycie stacji narciarskiej Valdezcaray. Ta dwójka wcześniej oderwała się od uciekającej grupki i razem pokonywała ostatnie kilometry podjazdu, skutecznie broniąc się przed pościgiem ze strony faworytów.


Nowym liderem wyścigu został Rodriguez, który na metę przyjechał w dużej grupie kolarzy. Wobec straty dotychczasowego lidera, Alejandro Valverde (Movistar), kolarz Katiuszy objął prowadzenie, jednak etap ten był etapem bardzo kontrowersyjnym, właśnie za sprawą sposobu, w jaki Valverde stracił koszulkę lidera. Hiszpan bowiem uczestniczył w kraksie na 30 kilometrów przed metą, a właśnie wtedy kolarze Team Sky zdecydowanie przyspieszyli, rozrywając peleton i pozbawiając Hiszpana szans na dołączenie do czołówki. Valverde wraz z kolegami długo gonił uciekających mu rywali, a na finałowym podjeździe zbliżył się do nich na 20 sekund, jednak ostatecznie zabrakło mu sił, by zniwelować straty i na mecie zameldował się na 39. miejscu, 1.59 za zwycięzcą i 55 sekund za najgroźniejszymi rywalami.

***

Czwarty etap Vuelta a Espana miał być kontynuacją walki faworytów, rozpoczętej na wczorajszym etapie i podjeździe pod Alto de Arreta. Ostatni podjazd i ponad 13 kilometrów wspinaczki mogło bez wątpienia przynieść różnice czasowe w czołówce.



Podobnie jak wczoraj, do walki ruszyli też harcownicy. Już po trzech kilometrach na czele utworzyła się grupka, w której ostatecznie znaleźli się Jesus Rosendo Prado (Andalucia), Simon Clarke (Orica GreenEdge), Tony Martin (Omega Pharma-Quick Step), Luis Angel Mate Mardones (Cofidis) i Assan Bazayev (Astana). Szybko zdobyli znaczącą przewagę nad peletonem, która sięgnęła maksymalnie 13 minut po przejechaniu 125 kilometrów. Wtedy wydawało się, że o zwycięstwo walczyć będzie któryś z uciekinierów, a koszulkę lidera założy Mate, który miał przed etapem 3.36 straty do lidera. Jednak na 30 kilometrów przed metą w peletonie doszło do kraksy, co przy silnym bocznym wietrze, podzieliło peleton na cztery grupy. W kraksie leżał lider wyścigu, Valverde, jednak nie zważając na to kolarze Team Sky podkręcili tempo. Valverde szybko się podniósł i miał czterech kolegów do pomocy, jednak wysiłki kolarzy Movistar nie przynosiły efektów. Kolarze Team Sky, wspomagani przez BMC Racing, mocno naciskali na pedały, chcąc zyskać jak najwięcej czasu dla Froome'a, a to z kolei szybko zniwelowało straty do uciekinierów. W czołowej grupie byli też dwaj inni faworyci - Alberto Contador (Saxo Bank-Tinkoff Bank) i Joaquin Rodriguez (Katiusza).

Wysiłki Valverde trwały przez dobre kilkanaście kilometrów, zanim zaczął się finałowy podjazd. Uciekinierzy rozpoczynali go z przewagą nieco ponad 6 minut nad pierwszą grupą. Szybko z czołówki odpadł wirtualny lider, Mate, a po ataku Martina na czele został już tylko Niemiec i Clarke. Za ich plecami natomiast trwała walka o sekundy - Valverde, wraz z Nairo Quintianą, a także Rafałem Majką (Saxo Bank-Tinkoff Bank) na kole, próbował odrobić straty, ale bezskutecznie. Hiszpan po długiej pogoni opadł z sił i mógł już tylko ograniczać straty. Przed nim, z kolei zaatakował Contador, zabierając ze sobą Froome'a i Nicolasa Roche (Ag2R La Mondiale), ale ich akcja nie przyniosła zmian na czele, bo po kilku kilometrach zostali doścignięci.

A Clarke i Martin utrzymywali przewagę, choć coraz mniejszą, i na ostatnim kilometrze rozpoczęli już walkę o zwycięstwo etapowe. Prowadził Martin, który jednak za wszelką cenę chciał oddać pole rywalowi. Clarke, doświadczony torowiec, nie dał się jednak nabrać i gdy tylko Martin rozpoczął finisz na 200 metrów przed metą, wyskoczył z jego koła i finiszował do mety niezagrożony. Trzecie miejsce, ze stratą 21 sekund zajął Bazayev.
 

Znów bardzo dobrze zaprezentowali się Polacy. Oprócz Majki, którego zatrzymała kraksa, ale który później skutecznie odrabiał straty, w czołówce znów przyjechali Przemysław Niemiec (Lampre ISD) i Tomasz Marczyński (Vacansoleil DCM). Obaj zameldowali się na mecie w grupie faworytów, odpowiednio na 11. i 12. miejscu.

Wyniki wkrótce. 

Fot.: Sirotti