TdF po 17. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 17. etapie

Drukuj

Ostatni górski etap 99. Tour de France padł łupem doświadczonego Alejandro Valverde (Movistar). Koszulkę najlepszego górala obronił Thomas Voeckler (Europcar). Liderem po stoczonej wspólnie z Chrisem Froomem batalii pozostał Bradley Wiggins (Sky).

Dla Valverde 17. etap wyścigu był ostatnią szansą na odniesienie zwycięstwa na odcinku Wielkiej Pętli w tegorocznej edycji: "Od początku wyścigu miałem dużo pecha - uczestniczyłem w kraksach, które zaprzepaściły moją szansę na dobre miejsce w klasyfikacji generalnej. Upadłem aż trzykrotnie w przeciągu dwóch dni. Od tego czasu skupiłem się na poszukiwaniu swojej szansy na wygranie jednego z etapów. Do dzisiaj to wszystko nie wychodziło, ale w końcu udało mi się wykorzystać moją szansę. Kiedy dowiedziałem się, że niedaleko za mną są już Wiggins i Froome jechałem ze wszystkich sił, dosłownie siłą woli. Dopiero na 500m przed metą zrozumiałem, że wygrana należy do mnie. Najbardziej cieszy mnie to, że po dwuletniej przerwie znowu potrafię wygrywać jak wcześniej. To już piąte zwycięstwo w tym sezonie."

Dla Bradleya Wigginsa trzecie miejsce na 17. etapie jeszcze bardziej powiększyło przewagę nad Vincenzo Nibalim (Liquigas Cannondale). W końcówce etapu lider nie mógł jednak nadążyć za Chrisem Froomem. O co dokładnie chodziło duetowi ze Sky? "Podczas ostatnich kilometrów wspinaczki pod Peyragudes rozmawialiśmy z Chrisem o Nibalim, który nie mógł utrzymać naszego tempa. Nie byłem pewny jaka dokładnie jest różnica, ale na 1,5km do mety pozwoliłem sobie na dopuszczenie myśli, że już wygrałem Tour. Cała moja koncentracja uleciała wówczas i naprawdę mogę powiedzieć, że znalazłem się w innym świecie. Nie reagowałem na gestykulację i słowa Chrisa. Aby wygrać Tour musisz być dobry od początku do końca. Co ważne, nie możesz mieć jednak super-mocnych dni ani super-słabych. Nibali wczoraj był niezwykle silny, ale dzisiaj już nie prezentował takiego poziomu. Jeśli chodzi o Chrisa, to jest dla mnie najwspanialszym kompanem w tym Tour de France, o jakim mogłem marzyć. Z pewnością pewnego dnia wygra Tour i może być pewny, że będę tam wówczas aby mu w tym pomóc."
 


W cieniu walki o zwycięstwo etapowe i w klasyfikacji generalnej toczyła się batalia o koszulkę w czerwone grochy. Ostatecznie trykot najlepszego górala utrzymał Thomas Voeckler (Europcar): "Dzisiaj rano powiedziałem swoim kolegom, że zaczynam 17. etap z kalkulatorem w głowie. Mam wielki szacunek dla Frederika Kessiakoffa, który był drugi w klasyfikacji górskiej i walczył aż do końca o przejęcie prowadzenie. Tym razem to ja okazałem się lepszy. Na innych wyścigach koszulka najlepszego wspinacza nie ma aż takiego znaczenia. Ale polka-dot na Tour de France... Jest bezcenna. Odzwierciedla wszystko to, co kocham w kolarstwie: odwagę, poświęcenie i entuzjazm do walki. Z pewnością nie oznacza, że jestem najlepszym góralem w tym wyścigu. Oznacza, że byłem najbardziej aktywnym z nich. Dowiezienie koszulki do Paryża to moje zadanie na ostatnie dni wyścigu. Będę bardzo dumno mogąc stanąć w niej na podium na Polach Elizejskich".

Fot.: Sirotti