Cavendish po raz kolejny okazał się najszybszy w pojedynku sprinterów i na mecie w Tournai pokonał Andre Greipela (Lotto-Belisol) i Matta Gossa (Orica GreenEdge). Brytyjczyk tym razem musiał radzić sobie bez swojego pociągu, jednak znakomicie wykorzystał pracę rywali, atakując w odpowiednim momencie i odpierając atak Greipela w samej końcówce.
"Na kilometr przed metą zostałem sam" - mówił Cavendish. "Powiedziałem Hagenowi, żeby jechał swoje, bo było zbyt nerwowo. Wcześniej nie jeździliśmy w takich warunkach razem. A z przodu było wielu kolarzy, nawet ci, którzy walczą o klasyfikację generalną. Dlatego nie chcieliśmy ryzykować upadku w takich warunkach" - stwierdził lider Team Sky, który odniósł już 21. zwycięstwo etapowe w Tour de France.
Kolejny mały sukces na swoje konto zapisał Peter Sagan (Liquigas-Cannondale). Słowa po zwycięstwie na pierwszym etapie wyścigu objął prowadzenie w klasyfikacji punktowej, a dziś, dzięki szóstej pozycji na mecie, obronił swoją pozycję. Drugi jest Cavendish, który dzięki punktom na lotnej premii i na mecie awansował i traci 15 punktów do Słowaka, lecz przewaga ta może szybko stopnieć. Dzięki wprowadzeniom sporej liczby punktów do zdobycia na lotnych premiach, sprinterzy już nie tylko na mecie walczą o pozycję, ale także w trakcie wyścigu kibice mogą oglądać w akcji najszybszych kolarzy w peletonie.
Drugi dzień w żółtej koszulce spędził Fabian Cancellara (Radioshack Nissan), który dziś obronił prowadzenie i do kolejnego etapu także wystartuje w maillot jaune. Szwajcar jednak nie koncentruje się tylko na obronie prowadzenia i już na 1. etapie pokazał, że walczy, gdzie tylko może. "Dziś wiedziałem, że jeśli będzie silny wiatr w twarz, to mogę spróbować długim atakiem zaskoczyć rywali" - mówił po etapie lider. Cancellara jednak musiał ustąpić miejsca sprinterom, jednak bez kłopotu zachował prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
Przed startem Tour de France wiele mówiło się o Team Sky, że to najmocniejsza ekipa w peletonie. Brytyjczycy potwierdzają te słowa i po raz trzeci już wygrali klasyfikację drużynową na etapie. Wcześniej okazali się najlepsi zarówno na prologu jak i pagórkowatym finiszu pierwszego etapu. Dzięki temu Bradley Wiggins i koledzy wciąż mogą jeździć w żółtych kaskach i wyróżniać się z tłumu.
Fot.: Sirotti