TdF po 1. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 1. etapie Tour de France

Drukuj

Peter Sagan wygrał 1. etap Tour de France. Słowak z Liquigas-Cannondale po raz kolejny pokazał, że jest jednym z najlepszych kolarzy na świecie.

Sagan wygrał po trójkowej akcji wraz z Fabianem Cancellarą (Radioshack Nissan) i Edvaldem Boassonem Hagenem (Team Sky). Słowak pokazał, że znakomicie radzi sobie zarówno na płaskim, jak i na pagórkach, co czyni go jednym z faworytów na kolejne etapy.


"Moim celem jest jedno zwycięstwo etapowe" - mówił jeszcze przed startem wyścigu kolarz Liquigas-Cannondale. Swój cel osiągnął w znakomitym stylu atakując na ostatnim podjeździe etapu do Seraing. "Ludzie mówili mi, że jestem faworytem. Wiedziałem, że mogę coś osiągnąć, ale tylko, gdy zaatakuje na najtrudniejszym odcinku. Dla mnie to było idealne, że Cancellara znalazł się też w tej ucieczce i choć wiedziałem, że jest bardzo mocny, to starałem się utrzymywać na jego kole i odpoczywać" - relacjonował kolarz Liquigas-Cannondale, który zaatakował na 150 metrów przed metą i nie dał się wyprzedzić rywalom.

Fabian Cancellara (Radioshack Nissan), lider wyścigu, jechał nie tylko, by bronić swojej koszulki, ale atakował po zwycięstwo etapowe. Mimo porażki etapowej Szwajcar był zadowolony ze swojej jazdy - "teraz mogę powiedzieć, że dałem z siebie 100%" - mówił lider wyścigu, "nie jestem kolarzem, który najpierw pracuje, a na 500 metrów przed metą mówi stop. Cały czas jadę po zwycięstwo" - mówił o bezpośredniej walce na finiszu, gdzie pokonał go Sagan. Cancellara utrzymał prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Kolarz Radioshack Nissan wciąż ma 7 sekund przewagi nad Bradleyem Wigginsem (Team Sky) i nadzieję, że uda mu się dojechać w żółtej koszulce do Francji, czyli przetrwać drugi etap.

Na 1. etapie po raz pierwszy kolarze walczyli o punkty na premiach górskich. Michael Morkov (Saxo Bank Tinkoff), jadący w uciecze, wygrał trzy z pięciu premii górskich i to on do kolejnego etapu przystąpi w koszulce w grochy.

Kolarze Team Sky wystąpili na dzisiejszym etapie w żółtych kaskach. Taki przywilej od tego roku ma drużyna, która prowadzi w klasyfikacji drużynowej. Dzięki temu kibice mogli bez trudnu rozpoznać Marka Cavendisha i Bradleya Wigginsa w peletonie.

Fot.: Sirotti