Trzy żółte tygodnie

99. Tour de France (30.06-22.07.2012, UCI World Tour, Francja)

Drukuj

Już w sobotę zaczyna się 99. edycja Tour de France, wyścigu, który najbardziej elektryzuje kibiców kolarskich na całym świecie.

Przez trzy tygodnie oczy niemalże całego świata, nie tylko tego kolarskiego, będą skierowane na Francję, gdzie kolarze walczyć będą o wymarzoną żółtą koszulkę zwycięzcy Tour de France.


Pytaniem, które - jak co roku - zadają sobie kibice, eksperci i sami kolarze, jest właśnie to, kto w Paryżu założy maillot jaune. Oby - też jak co roku - potem nie musieli sobie zadawać pytania, czy zwycięzca był "czysty".

W ubiegłym roku Cadel Evans (BMC Racing) pokazał jednak, że można wygrać zaciętością, walką i wiarą do ostatniego etapu wyścigu, a w tym roku to właśnie Australijczyk będzie jednym z głównych faworytów do zwycięstwa. Jego najgroźniejszym faworytem jest Bradley Wiggins (Team Sky) i to właśnie pojedynek tej dwójki zapowiada się najciekawiej podczas najbliższych trzech tygodni Wielkiej Pętli.

Na żółto
Górą, przynajmniej patrząc na dotychczasowe wyniki obu kolarzy w tym sezonie, wydaje się być Wiggins. Brytyjczyk dysponuje w tym roku znakomitą formą, co pokazał wygrywając m.in. Paryż-Nicea i niedawno Criterium du Dauphine. W obu wyścigach był lepszy od Evansa, a w dodatku na Criterium du Dauphine niemalże upokorzył swojego rywala na czasówce, gdy prawie dogonił startującego przed nim kolarza BMC Racing. Wiggins tegoroczne przygotowania i starty w pełni podporządkował Tour de france i wszystko wydaje się iść po jego myśli. A doświadczenie zebrane w ostatnich latach na Wielkiej Pętli pozwala mu bez sztucznej skromności myśleć o zwycięstwie w Tour de France. Właśnie z takim nastawieniem Wiggins jedzie do Francji, a okazję ku temu ma niebywałą - jeszcze nigdy wcześniej nie miał takiej formy, w jego wcześniejszych startach stawka nie była tak mocna, jeszcze nigdy jego ekipa nie była tak mocna i tak podporządkowana jednemu celowi. Wiggins ma więc wszystkie atuty w ręku, a jak je wykorzysta, zależy tylko i wyłącznie od niego. Brytyjczyk może bowiem wygrać wyścig nie oglądając się na swoich rywali - czasowcem jest znakomitym, w górach jeździ nie gorzej od przeciwników, a na płaskich etapach jego zespół jest w stanie kontrolować wyścig.
 

Drugim faworytem jest Evans, zwycięzca sprzed roku, który w trakcie swojego zwycięskiego wyścigu pokazał, że prawdziwi zwycięzcy zawsze walczą do końca. W tym sezonie Australijczyk jednak nie błyszczy, a przynajmniej wydaje się być trochę za Wigginsem. Jednak Evans podchodzi do Touru ze spokojem, jeszcze na Criterium du Dauphine, gdzie przegrał z Brytyjczykiem, mówił, że ma wiele do nadrobienia. Za Evansem przemawia doświadczenie i wola walki i choć lider BMC Racing nie jest kolarzem, który zaciekle atakuje, już raz pokazał, że można tak wygrać wyścig. Problem jednak w tym, że w ubiegłym roku Evans sporo zyskał na czasówce, a tutaj górą jest Wiggins.
 

Za plecami tej dwójki pozostają inni faworyci, wśród nich Vincenzo Nibali (Liquigas-Cannondale), którego wspierać będzie Ivan Basso, a także dwaj Polacy, Sylwester Szmyd i Maciej Paterski. Nibali w tym roku wybrał właśnie Tour, rezygnując ze startu w Giro, i choć w górach jest jednym z najlepszych kolarzy w peletonie, to na czas może sporo stracić do Evansa i Wigginsa. Inaczej zwycięzca Giro, Ryder Hesjedal (Garmin-Sharp), który celuje w dublet i mówi o tym otwarcie. Kanadyjczyk na Giro pokazał znakomitą formę, neutralizując wiele ataków rywali, ale na Tourze może wyjść zmęczenie spowodowane trzema tygodniami zaciętej walki. W czołówce namieszać mogą także Alejandro Valverde (Movistar), powracający na Tour de France po trzech latach przerwy, Jurgen Van den Broeck (Lotto-Belisol), Michele Scarponi (Lampre ISD), Denis Mienszow (Katiusza) czy Robert Gesink (Rabobank).

Wielcy nieobecni
Jest ich dwóch - Alberto Contador i Andy Schleck. Ten pierwszy odbywa karę dwuletniego zawieszenia za doping, właśnie w trakcie Tour de France, drugi natomiast doznał kontuzji wykluczającej go ze startu w Wielkiej Pętli. Z pewnością ich absencja spowoduje, że wyścig nie będzie tak emocjonujący jak w poprzednich latach. Liczne ataki Contadora i obrona Schlecka były ozdobą wyścigu w 2010 roku. W ubiegłym roku Contador, po wygranym wcześniej Giro d'Italia, próbował ustrzelić dublet, i choć sztuka ta mu się nie udała i zakończył wyścig na 5. miejscu, to jednak jego jazda miała spory wpływ na rywalizację i emocje, jakie kolarze zaserwowali kibicom. Jeśli chodzi zaś o Schlecka, to choć jako etatowy bywalec na podium byłby on jednym z głównych faworytów do zwycięstwa, to jednak jego jazda była zbyt mało dynamiczna i trudno w jego przypadku spodziewać się śmiałych ataków, raczej obrony. W dodatku, Luksemburczyk w tym sezonie prezentował się co najmniej przeciętnie, co stawiało pod znakiem zapytania jego walkę o żółtą koszulkę lidera.

Jest jeszcze trzeci nieobecny, trochę mniej ważny, choć mający udział w sukcesach obu kolarzy. Johan Bruyneel, dyrektor sportowy Radioshack Nissan, po zarzutach o postanowił nie przyjeżdżać do Francji i po raz pierwszy od 1998 roku zabraknie go na Wielkiej Pętli.

Gra w zielone
Niemniejsze emocje wzbudza walka o zieloną koszulkę najlepszego sprintera, która w tym rokou wydaje się być bardziej wyrównana niż w poprzednich latach, jednak głównie dlatego, że faworyt do zwycięstwa, Mark Cavendish (Team Sky), za cel stawia sobie Igrzyska Olimpijskie, a Tour jest dla niego jedynie kolejnym etapem przygotowań, na którym jednak - jak sam zaznacza - zamierza walczyć o zwycięstwa etapowe. Nie wiadomo, czy Brytyjczyk do samego końca będzie dawał z siebie 100%, czy będzie się oszczędzał na Igrzyska, ale bez względu na to będzie miał sporą konkurencję.
 

Do walki o zieloną koszulkę na pewno włączy się Peter Sagan (Liquigas-Cannondale), który na dzień dzisiejszy wydaje się być najgroźniejszym rywalem Cavendisha. Słowak pokazał w tym sezonie fenomenalną formę, wygrywając w maju pięć etapów Tour of California, a dwa tygodnie temu czterokrotnie triumfując na etapach Tour de Suisse, wiele razy pokonując przy tym bardziej doświadczonych sprinterów. Szanse sagana w starciu z pozostałymi sprinterami rosną, bo kolarz Liquigas-Cannondale potrafi dobrze finiszować także na trudnych, idących mocno pod górę końcówkach. Może się więc okazać, że to właśnie on w Paryżu odbierze zieloną koszulkę najlepszego sprintera. W walkę na finiszach tradycyjnie włączą się też Mark Renshaw (Rabobank) Alessandro Petacchi (Lampre ISD), Tyler Farrar (Garmin-Sharp), Andre Greipel (Lotto-Belisol), Oscar Freire (Katiusza), Matt Goss (Orica GreenEdge), Jose Joaquin Rojas (Movistar) czy w końcu Marcel Kittel. Wszystkich czeka bardzo trudne zadanie, biorąc pod uwagę doświadczenie Cavendisha i obecną formę Sagana, jednak taki garnitur sprinterów gwarantuje emocje na każdym finiszu.
 

Zagadkowe grochy
Ze wszystkich niewiadomych przed Tour de France najtrudniej wytypować zwycięzcę klasyfikacji górskiej. O ile wcześniej kolarze tacy jak Federico Bahamontes w latach 50' i 60', czy Richard Virenque na przełomie wieków stawali na starcie Wielkiej Pętli właśnie z zamiarem wywalczenia koszulki w grochy, to w ostatnich latach zwycięzcą zostaje kolarz przypadkowy, co wcale nie oznacza, że niezasłużony.

Walka o punkty na premiach górskich trwa przez całe trzy tygodnie i trzeba wykazać się nie tylko równą dyspozycją i wolą walki, a także rzeczywistą dobrą jazdą w górach, bo zwycięzcą zostawał ten, który właśnie na górskich etapach zgarniał najwięcej punktów, a potem potrafił obronić swoją zdobycz punktową. Z kolarzy, którzy w przeszłości zakładali koszulkę w grochy na podium w Paryżu, w tegorocznym wyścigu wystartuje jedynie Samuel Sanchez (Euskaltel Euskadi), który w ubiegłym roku okazał się najlepszym góralem. Z powodu kontuzji zabraknie triumfatora z 2010 roku, Anthonego Charteau (Europcar). Sprawa punktów na premiach górskich jest więc sprawą otwartą i jak zwykle to wyścig zweryfikuje, kto zgarnie ich najwięcej.
 

Młodzi, ambitni
Biała koszulka najlepszego młodzieżowca do marzenie każdego kolarza, który nie ukończył jeszce 26 lat. W przeszłości maglia bianca zakładali m.in. trzej zwycięzcy całego wyścigu (w tym samym roku), Jan Ullrich, Alberto Contador czy Andy Schleck. W ubiegłym roku najlepszym okazał się Pierre Rolland (Europcar), ale tym razem Francuz jest już "za stary", by walczyć o obronę białej koszulki. W tym roku 21 kolarzy mieści się w limicie wieku, wśród nich są takie gwiazdy jak Peter Sagan (Liquigas-Cannondale) i Edvald Boasson Hagen (Team Sky), ale trudno sądzić, by to właśnie oni walczyli o czołówkę klasyfikacji. W akcji będziemy mogli zobaczyć natomiast takich kolarzy, jak Steven Kruijswijk (Rabobank), Rein Taaramae (Cofidis), czy Tejay Van Garderen (BMC Racing). 

Fot.: Sirotti