Faworyci wyścigu znów pojechali niezdecydowanie, a różnice czasowe na mecie były tak nieduże, że trudno mówić o bezpiecznej przewadze Joaquina Rodrigueza (Katiusza), bądź niedużej stracie Rydera Hesjedala (Garmin-Barracuda). To właśnie ta dwójka kolarzy ma przed ostatnią czasówką największe szanse na zwycięstwo w tegorocznym Giro d'Italia. W klasyfikacji generalnej dzieli ich zaledwie 31 sekund. Lepszym czasowcem jest zdecydowanie Hesjedal, ale Rodriguez w tym roku mocno poprawił się w tej specjalności . Na prologu, długości zaledwie 8.7 kilometrów, Hesjedal wyprzedził Rodrigueza o 14 sekund. Ostatnia czasówka liczy sobie 31,5 kilometra, więc z matematycznego punktu widzenia Rodriguez ma niewielkie szanse na obronę prowadzenia.
"Wierzę w cud" - powiedział Rodriguez po etapie o jego szansach na zwycięstwo, "Ryder jest bardzo blisko, ale muszę dać z siebie wszystko, by zminimalizować straty. Nasz trener prześledził trasę i twierdzi, że mam szansę. To Ryder jest pod presją, on musi odrabiać straty" - powiedział Hiszpan.
Wyścig przegrał natomiast Ivan Basso (Liquigas-Cannondale), który spadł na piąte miejsce w klasyfikacji generalnej. "To zdecydowanie nie był najlepszy dzień" - powiedział Włoch, który na etapie stracił ponad minutę do Rodrigueza, "już na Mortirolo wiedziałem, że to nie będzie dobry dzień, później musiałem się tylko bronić, a rywale byli bardzo mocni" - dodał, "Giro kończy się jutro, teraz pozostaje nam walczyć o jak najlepsze miejsce".
"Marzyłem o tym zwycięstwie, choć rano wcale o tym nie myślałem" - mówił, z kolei, zwycięzca etapu, Thomas De Gendt, który popisał się znakomitą akcją, atakując na Mortirolo. "Wszystko ułożyło się dziś znakomicie. Czekał na mnie Carrara, który znakomicie zjeżdżał. Potem pracował dla mnie na podjeździe, a gdy zaatakowałem na Stelvio i zyskałem sporą przewagę, uwierzyłem w zwycięstwo" - dodał uradowany kolarz Vacansoleil DCM. "Znam tę górę bardzo dobrze, przyjeżdżam tu na trening wysokogórski, robiłem tę górę 20-30 razy, więc znam ją na pamięć" - stwierdził.
Dzięki swojej śmiałej akcji, w klasyfikacji generalnej De Gendt awansował na czwarte miejsce i do Michele Scarponiego traci tylko 27 sekund, a uchodzi za o wiele lepszego czasowca niż Włoch.
O sporym pechu może mówić Mark Cavendish (Team Sky). Brytyjczyk, zwycięzca trzech etapów podczas tegorocznego wyścigu, do tego etapu o 13 punktów wyprzedzał Rodrigueza w walce o czerwoną koszulkę lidera klasyfikacji punktowej. Czwarte miejsce Hiszpana oznacza jednak, że to właśnie kolarz Katiuszy założy w Mediolanie czerwoną koszulkę. W klasyfikacji końcowej Cavendish stracił do niego zaledwie jeden punkt.
W trakcie 20. etapu wyścig sędziowie zdyskwalifikowali czterech kolarzy za trzymanie się samochodów na podjazdach. W wyścigu nie jadą już Robert Hunter (Garmin-Barracuda), Andrea Guardini (Farnese Vini-Selle Italia), Domonique Rollin (FdJ Big Mat) i Ivan Velasco (Euskaltel Euskadi).
Fot.: Sirotti
"Wierzę w cud" - powiedział Rodriguez po etapie o jego szansach na zwycięstwo, "Ryder jest bardzo blisko, ale muszę dać z siebie wszystko, by zminimalizować straty. Nasz trener prześledził trasę i twierdzi, że mam szansę. To Ryder jest pod presją, on musi odrabiać straty" - powiedział Hiszpan.
Wyścig przegrał natomiast Ivan Basso (Liquigas-Cannondale), który spadł na piąte miejsce w klasyfikacji generalnej. "To zdecydowanie nie był najlepszy dzień" - powiedział Włoch, który na etapie stracił ponad minutę do Rodrigueza, "już na Mortirolo wiedziałem, że to nie będzie dobry dzień, później musiałem się tylko bronić, a rywale byli bardzo mocni" - dodał, "Giro kończy się jutro, teraz pozostaje nam walczyć o jak najlepsze miejsce".
"Marzyłem o tym zwycięstwie, choć rano wcale o tym nie myślałem" - mówił, z kolei, zwycięzca etapu, Thomas De Gendt, który popisał się znakomitą akcją, atakując na Mortirolo. "Wszystko ułożyło się dziś znakomicie. Czekał na mnie Carrara, który znakomicie zjeżdżał. Potem pracował dla mnie na podjeździe, a gdy zaatakowałem na Stelvio i zyskałem sporą przewagę, uwierzyłem w zwycięstwo" - dodał uradowany kolarz Vacansoleil DCM. "Znam tę górę bardzo dobrze, przyjeżdżam tu na trening wysokogórski, robiłem tę górę 20-30 razy, więc znam ją na pamięć" - stwierdził.
Dzięki swojej śmiałej akcji, w klasyfikacji generalnej De Gendt awansował na czwarte miejsce i do Michele Scarponiego traci tylko 27 sekund, a uchodzi za o wiele lepszego czasowca niż Włoch.
O sporym pechu może mówić Mark Cavendish (Team Sky). Brytyjczyk, zwycięzca trzech etapów podczas tegorocznego wyścigu, do tego etapu o 13 punktów wyprzedzał Rodrigueza w walce o czerwoną koszulkę lidera klasyfikacji punktowej. Czwarte miejsce Hiszpana oznacza jednak, że to właśnie kolarz Katiuszy założy w Mediolanie czerwoną koszulkę. W klasyfikacji końcowej Cavendish stracił do niego zaledwie jeden punkt.
W trakcie 20. etapu wyścig sędziowie zdyskwalifikowali czterech kolarzy za trzymanie się samochodów na podjazdach. W wyścigu nie jadą już Robert Hunter (Garmin-Barracuda), Andrea Guardini (Farnese Vini-Selle Italia), Domonique Rollin (FdJ Big Mat) i Ivan Velasco (Euskaltel Euskadi).
Fot.: Sirotti