Kolarz Movistar w grudniu 2010, podczas treningu, roku został zaatakowany przez bandytów, którzy ukradli jego rower, a następnie kilka razy ugodzili Amadora nożem. Kostarykanin przez sześć godzin leżał nieprzytomny w rowie i dopiero potem, gdy odzyskał przytomność, zdołał powiadomić rodzinę. Przez wiele miesięcy przebywał w szpitalu i przechodził rehabilitację, by po ponad pół roku znów wystartować i zadebiutować w Tour de France. Teraz sięgnął po pierwsze zwycięstwo w Wielkim Tourze i został też pierwszym Kostarykaninem, który sięgnął po zwycięstwo etapowe w Giro d'Italia. "W tym roku po raz pierwszy moje przygotowania do Giro przebiegały bez zakłóceń" - powiedział Amador, "dodatkowo, jedziemy znakomite Giro. Mamy już dwa zwycięstwa etapowe, a Benat Intxausti jest na siódmy miejscu w generalce" - cieszył się kolarz Movistar.
Koszulkę lidera odzyskał Ryder Hesjedal (Garmin-Barracuda), który po odważnym ataku na ostatnich trzech kilometrach podjazdu, zdobył 26 sekund przewagi nad grupą faworytów i odebrał prowadzenie Joaquinowi Rodriguezowi (Katusza). Kanadyjczyk przewodzi teraz stawce z zapasem 9 sekund nad Hiszpanem. "Zaatakowałem, wiedziałem, że w końcówce podjazd jest nieco łagodniejszy, chciałem zobaczyć, jak poradzą sobie moi rywale" - relacjonował przebieg końcowych kilometrów Hesjedal, "cieszę się, że odzyskałem prowadzenie, to dobrze" - mówił. Kolarz Garmin-Barracuda jest świadomy tego, że może powalczyć o zwycięstwo w wyścigu, "jestem wśród faworytów, mam koszulkę lidera. A z ostatnim etapem jazdy na czas, myślę, że mogę nadrobić czas nad każdym z rywali" - przyznał.
Walkę o koszulkę lidera zapowiadają dwaj inni faworyci - Michele Scarponi (Lampre ISD) i Joaquin Rodriguez (Katiusza). Obaj uważają, że podjazd pod Cervinię był dopiero przedsmakiem tego, co dziać się będzie w kolejnych dniach. "Wiedziałem, że dzisiejszy dzień będzie dla mnie ciężki, wolę krótsze i sztywniejsze podjazdy" - powiedział po etapie Rodriguez, "tym bardziej, że kolarze Liquigas-Cannondale narzucili mocne tempo. Potem próbowałem atakować, żeby zobaczyć jak się czuję, jak odpowiedzą moi rywale, ale przede wszystkim, by obronić maglia rosa". Rodriguez atakował by odzyskać koszulkę, a jego atak zlikwidował właśnie Scarponi. "Szkoda, że nie udało mi się dziś odrobić strat" - powiedział Włoch, który jest 9. w klasyfikacji generalnej. Jednak atak jego kolegi z ekipy, Damiano Cunego, mimo iż nieudany miał swój cel, "zmęczyliśmy rywali, musieli dziś pracować. To ważne w kontekście kolejnych etapów" - dodał lider ekipy Lampre ISD.
Obaj jednak twierdzą, że był to dopiero pierwszy prawdziwy etap dla faworytów - "to był tylko pierwszy ważny podjazd. Będzie jeszcze wiele okazji" - mówił Rodriguez. "Jutrzejszy etap będzie bardzo ważny" - wtórował mu Scarponi.
Ivan Basso (Liquigas-Cannondale), z kolei, znów ukończył etap razem z najgroźniejszymi rywalami, nie tracąc sekund. "Kontrolowaliśmy dzisiejszy etap" - powiedział Włoch, "moi rywale byli dziś w dobrej formie, więc pomyśleliśmy, że lepiej nie atakować i oszczędzać siły" - dodał. W klasyfikacji generalnej Basso zajmuje piąte miejsce ze stratą 1.06 do lidera.
Fot.: Sirotti
Koszulkę lidera odzyskał Ryder Hesjedal (Garmin-Barracuda), który po odważnym ataku na ostatnich trzech kilometrach podjazdu, zdobył 26 sekund przewagi nad grupą faworytów i odebrał prowadzenie Joaquinowi Rodriguezowi (Katusza). Kanadyjczyk przewodzi teraz stawce z zapasem 9 sekund nad Hiszpanem. "Zaatakowałem, wiedziałem, że w końcówce podjazd jest nieco łagodniejszy, chciałem zobaczyć, jak poradzą sobie moi rywale" - relacjonował przebieg końcowych kilometrów Hesjedal, "cieszę się, że odzyskałem prowadzenie, to dobrze" - mówił. Kolarz Garmin-Barracuda jest świadomy tego, że może powalczyć o zwycięstwo w wyścigu, "jestem wśród faworytów, mam koszulkę lidera. A z ostatnim etapem jazdy na czas, myślę, że mogę nadrobić czas nad każdym z rywali" - przyznał.
Walkę o koszulkę lidera zapowiadają dwaj inni faworyci - Michele Scarponi (Lampre ISD) i Joaquin Rodriguez (Katiusza). Obaj uważają, że podjazd pod Cervinię był dopiero przedsmakiem tego, co dziać się będzie w kolejnych dniach. "Wiedziałem, że dzisiejszy dzień będzie dla mnie ciężki, wolę krótsze i sztywniejsze podjazdy" - powiedział po etapie Rodriguez, "tym bardziej, że kolarze Liquigas-Cannondale narzucili mocne tempo. Potem próbowałem atakować, żeby zobaczyć jak się czuję, jak odpowiedzą moi rywale, ale przede wszystkim, by obronić maglia rosa". Rodriguez atakował by odzyskać koszulkę, a jego atak zlikwidował właśnie Scarponi. "Szkoda, że nie udało mi się dziś odrobić strat" - powiedział Włoch, który jest 9. w klasyfikacji generalnej. Jednak atak jego kolegi z ekipy, Damiano Cunego, mimo iż nieudany miał swój cel, "zmęczyliśmy rywali, musieli dziś pracować. To ważne w kontekście kolejnych etapów" - dodał lider ekipy Lampre ISD.
Obaj jednak twierdzą, że był to dopiero pierwszy prawdziwy etap dla faworytów - "to był tylko pierwszy ważny podjazd. Będzie jeszcze wiele okazji" - mówił Rodriguez. "Jutrzejszy etap będzie bardzo ważny" - wtórował mu Scarponi.
Ivan Basso (Liquigas-Cannondale), z kolei, znów ukończył etap razem z najgroźniejszymi rywalami, nie tracąc sekund. "Kontrolowaliśmy dzisiejszy etap" - powiedział Włoch, "moi rywale byli dziś w dobrej formie, więc pomyśleliśmy, że lepiej nie atakować i oszczędzać siły" - dodał. W klasyfikacji generalnej Basso zajmuje piąte miejsce ze stratą 1.06 do lidera.
Fot.: Sirotti