Giro po 10. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 10. etapie Giro d\'Italia

Drukuj

Etapowe zwycięstwo i koszulka lidera dla Joaquina Rodrigueza (Katiusza) i drugie miejsce Bartosza Huzarskiego (Team NetApp) to najważniejsze wydarzenia 10. etapu Giro d'Italia. 

Etapowe zwycięstwo i koszulka lidera dla Joaquina Rodrigueza (Katiusza) i drugie miejsce Bartosza Huzarskiego (Team NetApp) to najważniejsze wydarzenia 10. etapu Giro d'Italia. 
Etap, z metą w średniowiecznym centrum Asyżu tuż obok Bazyliki św. Franciszka, przyniósł wiele emocji, zwłaszcza polskim kibicom. Bartosz Huzarski (Team NetApp) do samego końca walczył o zwycięstwo z jednym z najlepszych kolarzy z peletonu - Joaquinem Rodriguezem (Katiusza). Polak ostatecznie przegrał minimalnie, ale drugie miejsce na etapie Wielkiego Touru określił największym sukcesem w swojej karierze. "Nie spodziewałem się, że mogę tak dobrze jechać" - napisał na swoim blogu Huzarski, który wcześniej zajął ósme miejsce na 8. etapie wyścigu, "ale wyścig jedzie dalej, a ja chciałbym wykorzystać formę jak najlepiej się da. Walczę o klasyfikację generalną ile dam radę, większy kryzys przyjdzie, to pewne, ale na razie się go nie spodziewam" - kontynuował kolarz NetApp, który w generalce zajmuje 16. miejsce, będąc najwyżej sklasyfikowanym Polakiem. Jego drugie miejsce było zarazem drugim podium Polaków w tegorocznym wyścigu. Wcześniej trzecie miejsce zajął Michał Gołaś (Omega Pharma-Quick Step).

Z kolei, zwycięstwo Rodrigueza nie było większym zaskoczeniem. Hiszpan jest specjalistą od krótkich i sztywnych podjazdów i także na 10. etapie pokazał, że w takim terenie nie ma sobie równych. Kolarz Katiuszy nie tylko odniósł zwycięstwo etapowe, ale przede wszystkim założył maglia rosa. "To było bardzo ważne zwycięstwo, głównie dlatego, że zyskałem bonifikatę czasową" - przyznał na mecie Rodriguez, który otrzymał 20 sekund, "ten finisz zdecydowanie mi pasował, dlatego postanowiłem to wykorzystać" - dodał nowy lider wyścigu. W klasyfikacji generalnej Rodriguez wyprzedza o 17 sekund dotychczasowego lidera, Rydera Hesjedala (Garmin-Barracuda). Rodriguez powiedział, że wiele dały mu wskazówki dyrektora sportowego Katiuszy, Valerio Pivy - "powiedział, że ten podjazd dzieli się na dwie części, więc czekałem, mimo iż Tom Slagter zaatakował. Ruszyłem dopiero na 200 metrów przed metą i to była dobra decyzja". Za Rodriguezem ruszył Huzarski, który długo trzymał koło rywala, a także Visconti.

Rodriguez już teraz myśli o kolejnych etapach i górach. "Nie boję się, mam kilku kolegów, którzy w górach jeżdżą bardzo dobrze, choćby Losada, Moreno czy Vicioso" - mówi Rodriguez, "wiem jednak, że na pewno kolarze Astany i Liquigas-Cannondale będą chcieli kontrolować peleton, mówię tu o kolarzach takich jak Sylwester Szmyd" - stwierdził.

Po etapie dla faworytów, który zmienił nieco obraz klasyfikacji generalnej, czołówka może być raczej pewna swoich miejsc kolejnego dnia. 11. etap będzie płaski i kibice oglądać będą zapewne walkę sprinterów. Okazji do rewanżu i odbicia sobie dwóch kraks szukać będzie Mark Cavendish (Team Sky), który dwukrotnie wygrywał już etapy, ale też dwukrotnie leżał w kraksie. Jego największym rywalem będzie lider klasyfikacji punktowej, Matt Goss (Orica GreenEdge) i to właśnie walka o maglia rossa będzie najciekawszym punktem 11. etapu. Faworyci będą odpoczywać.

Fot.: Sirotti

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj