Gołaś, który był jednym z kolarzy, którzy zabrali się na szóstym etapie w decydujący odjazd, miał spore szanse na objęcie prowadzenia w klasyfikacji generalnej, bo przed etapem do ówczesnego lidera, Ramunasa Navardauskasa (Garmin-Barracuda), tracił 58 sekund. Litwin jednak w trakcie etapu nie mógł utrzymać tempa peletonu w górach, dlatego też kolarze w ucieczce rozpoczęli walkę o maglia rosa. Szanse miał także Adriano Malori (Lampre ISD), który wyprzedzał Gołasia o 9 sekund i niestety na finiszu to Włoch okazał się lepszy i założył koszulkę lidera. Polak plasuje się na drugim miejscu, ze stratą 15 sekund, ale zapowiada walkę o koszulkę lidera na 7. etapie.
"Szansa na założenie koszulki lidera jest tylko w sobotę" - mówił Gołaś. 7. etap Giro d'Italia kończy się na podjeździe Rocca di Cambio i tam Polak ma szansę na zgubienie Maloriego, który nie jest wybitnym góralem. Będzie musiał jednak uważać na Joaquina Rodrigueza, który do kolarza Quick Step traci zaledwie 21 sekund. Gołaś jednak dodał, że nie jest zadowolony z przebiegu szóstego etapu. "Nie mogę powiedzieć, że się cieszę. Byłem tak blisko, a jednak się nie udało" - dodał.
Bohaterem etapu był zdecydowanie Miguel Rubiano Chavez (Androni Giocattoli), który po samotnej akcji w końcówce etapu sięgnął po zwycięstwo etapowe. Kolumbijczyk na mecie nie krył radości i wdzięczności dla menedżera ekipy, Gianniego Savio - "właśnie dlatego jestem wdzięczny Gianniemu Savio i ekipie Androni Giocattoli za danie mi szansy" - powiedział Kolumbijczyk, który w ostatnich sezonach ścigał się w ekipach niższych dywizji. "Wiedziałem, że peleton może nas dogonić na Montegranaro, dlatego zaatakowałem właśnie tam. Potem cały czas dopingował mnie Gianni Savio, który jechał w samochodzie obok" - mówił o rywalizacji Chavez.
Drugim wygranym był Adriano Malori (Lampre ISD), który założył po etapie koszulkę lidera. "Początkowo miałem służyć jako pomoc dla Scarponiego, dlatego złapałem się w ucieczkę" - tłumaczył Włoch, "dopiero, gdy peleton odpuścił, uwierzyłem w maglia rosa, ale miałem dwóch rywali, Chaveza, który pod górę jechał świetnie, i Gołasia. Dziś, żeby założyć różową koszulkę, musiałem dać z siebie o wiele więcej, niż mogłem" - dodał.
Na szóstym etapie z wyścigu wycofało się kilku sprinterów, którzy nie wytrzymali trudów pierwszych podjazdów. Thor Hushovd (BMC Racing) przyznał, że gorąco, w połączeniu ze słabszą formą, nie pozwoliły mu kontynuować jazdy. "Normalnie w takie ciepłe dni trochę cierpię, ale dziś nie mogłem dać z siebie nic. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa" - mówił były Mistrz Świata, "pomyślałem, że lepiej się nie forsować" - stwierdził kolarz BMC Racing, który wycofał się po 90 kilometrach etapu. Oprócz niego z wyścigu wycofali się także Tyler Farrar (Garmin-Barracuda) i Pablo Lastras (Movistar), którzy odnieśli kontuzje wskutek kraks. Inny sprinter, Romain Feillu (Vacansoleil DCM), podobnie jak Hushovd wycofał się przed pierwszymi górami.
Fot.: Sirotti
"Szansa na założenie koszulki lidera jest tylko w sobotę" - mówił Gołaś. 7. etap Giro d'Italia kończy się na podjeździe Rocca di Cambio i tam Polak ma szansę na zgubienie Maloriego, który nie jest wybitnym góralem. Będzie musiał jednak uważać na Joaquina Rodrigueza, który do kolarza Quick Step traci zaledwie 21 sekund. Gołaś jednak dodał, że nie jest zadowolony z przebiegu szóstego etapu. "Nie mogę powiedzieć, że się cieszę. Byłem tak blisko, a jednak się nie udało" - dodał.
Bohaterem etapu był zdecydowanie Miguel Rubiano Chavez (Androni Giocattoli), który po samotnej akcji w końcówce etapu sięgnął po zwycięstwo etapowe. Kolumbijczyk na mecie nie krył radości i wdzięczności dla menedżera ekipy, Gianniego Savio - "właśnie dlatego jestem wdzięczny Gianniemu Savio i ekipie Androni Giocattoli za danie mi szansy" - powiedział Kolumbijczyk, który w ostatnich sezonach ścigał się w ekipach niższych dywizji. "Wiedziałem, że peleton może nas dogonić na Montegranaro, dlatego zaatakowałem właśnie tam. Potem cały czas dopingował mnie Gianni Savio, który jechał w samochodzie obok" - mówił o rywalizacji Chavez.
Drugim wygranym był Adriano Malori (Lampre ISD), który założył po etapie koszulkę lidera. "Początkowo miałem służyć jako pomoc dla Scarponiego, dlatego złapałem się w ucieczkę" - tłumaczył Włoch, "dopiero, gdy peleton odpuścił, uwierzyłem w maglia rosa, ale miałem dwóch rywali, Chaveza, który pod górę jechał świetnie, i Gołasia. Dziś, żeby założyć różową koszulkę, musiałem dać z siebie o wiele więcej, niż mogłem" - dodał.
Na szóstym etapie z wyścigu wycofało się kilku sprinterów, którzy nie wytrzymali trudów pierwszych podjazdów. Thor Hushovd (BMC Racing) przyznał, że gorąco, w połączeniu ze słabszą formą, nie pozwoliły mu kontynuować jazdy. "Normalnie w takie ciepłe dni trochę cierpię, ale dziś nie mogłem dać z siebie nic. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa" - mówił były Mistrz Świata, "pomyślałem, że lepiej się nie forsować" - stwierdził kolarz BMC Racing, który wycofał się po 90 kilometrach etapu. Oprócz niego z wyścigu wycofali się także Tyler Farrar (Garmin-Barracuda) i Pablo Lastras (Movistar), którzy odnieśli kontuzje wskutek kraks. Inny sprinter, Romain Feillu (Vacansoleil DCM), podobnie jak Hushovd wycofał się przed pierwszymi górami.
Fot.: Sirotti