P-N: Valverde znów zaskakuje

Valverde po raz kolejny udowodnił, że jest tak samo mocny, jeśli nie mocniejszy niż przed dyskwalifikacją za doping, która skończyła się dopiero w styczniu tego roku. Od tego czasu Hiszpan odniósł już dwa zwycięstwa w World Tour - najpierw wygrał etap na Tour Down Under, a dziś znów pokonał rywali na pagórkowatym etapie Paryż-Nicea, niemalże stworzonym dla kolarza Movistar.

Na dzisiejszym etapie Hiszpan stoczył zacięty pojedynek na finiszu z Simonem Gerransem (GreenEdge), którego już raz pokonał w tym sezonie, właśnie na Tour Down Under. Na 20. miejscu w peletonie finiszował Bradley Wiggins (Team Sky), który obronił prowadzenie w klasyfikacji generalnej wyścigu.
 

Liczący 194 kilometry trzeci etap wyścigu z Vierzon do Lac de Vassiviere był przedsmakiem tego, co kolarzy czeka w najbliższych dniach. Etap ten nie był wymagający, jednak kolarze zaczynali ścigać się po pagórkach, a meta znajdowała się na niewielkim wzniesieniu, co czyniło znakomitą okazję dla wybuchowych i mocnych kolarzy, którzy mieli tu walczyć o zwycięstwo.

Jeszcze przed startem etapu z wyścigu wycofał się jeden z faworytów tegorocznej edycji, Andy Schleck (Radioshack Nissan), który miał problemy żołądkowe i nie stanął na starcie.

Inaczej niż wczoraj, już chwilę po starcie zaatakowała trójka kolarzy - Michael Morkov (Saxo Bank), Jimmy Engoulvent (Saur Sojasun) i Roy Curvers (Project 1t4i). Błyskawicznie zyskali bezpieczną przewagę nad peletonem, który wyraźnie nie miał ochoty ich gonić, i po 40 kilometrach etapu mieli już 4.30 w zapasie. Taka różnica pomiędzy dwiema grupami utrzymywała się przez kilkadziesiąt kolejnych kilometrów.
 

W peletonie spokojne tempo nadawali kolarze ekipy Team Sky, w której szeregach jechał lider wyścigu, Wiggins. Kontrolowali sytuację w peletonie, nie pozwalając przy tym ucieczce na zdobycie zbyt dużej przewagi.

Dopiero na około 40 kilometrów przed metą przyspieszyli, niwelując straty. Uciekinierzy zdążyli jeszcze rozegrać między sobą walkę na drugiej premii górskiej (Cote de Bourganeuf, 167.5km, 3. kat.), ale pewne było, że zostaną wchłonięci przez zasadniczą grupę. Gdy w pracę na czele włączyły się ekipy Omega Pharma-Quick Step i Europcar, przewaga stopniała i ostatecznie uciekinierzy zostali doścignięci.
 

Ostatnie 5 kilometrów wyścigu to podjazd na metę. Po kolei kolejni kolarze odpadali z czołowej grupy - problemy mieli między innymi Thor Hushovd (BMC Racing), Ivan Basso (Liquigas-Cannondale), czy Geraint Thomas (Team Sky). Z przodu, natomiast, mimo mocnego tempa kolarzy Movistar, rozpoczęły się ataki. Sygnał dał Siergiej Lagutin (Vacansoleil-DCM), a w ślad za nim poszedł Carlos Barredo (Rabobank), ale w końcu wszystkie ataki zostały skasowane przez ekipę Movistar.

Mimo mocnego tempa na podjeździe peleton jechał całą szerokością drogi i dopiero po ataku Blela Kadriego (Ag2R La Mondiale) faworyci zaczęli walkę o zwycięstwo. Mocno finiszował Luis Leon Sanchez (Rabobank), ale zza jego pleców na ostatnim zakręcie wyszedł Valverde, który jeszcze odpierał ataki Gerransa, by finiszować minimalnie przed Australijczykiem. Trzecie miejsce zajął Gianni Meersman (Lotto-Belisol), natomiast lider wyścigu, Wiggins, był 20. i zachował prowadzenie w klasyfikacji generalnej.

W peletonie finiszował też Sylwester Szmyd (Liquigas-Cannondale), natomiast Jarosław Marycz (Saxo Bank) zameldował się na ostatnim miejscu, ze stratą ponad 14 minut do zwycięzcy.