Tylko dla górali

Dziś w Pampelunie zaprezentowano trasę tegorocznego wyścigu. Kolarze rozpoczną ściganie 18 sierpnia w właśnie w Pampelunie i praktycznie nie wyjadą poza północne regiony kraju. Najdalej na południe wysuniętym miastem etapowym będzie Madryt, gdzie 9 września zakończy się Vuelta a Espana.

Łącznie aż 13 z 21 etapów rozgrywanych będzie w górach, a zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami hiszpańskich mediów, aż dziesięć z nich kończyć się będzie metą na wzniesieniu. To za tą sprawą o zwycięstwo w wyścigu będą mogli walczyć wyłącznie górale, a specjaliści od jazdy na czas będą mieli tylko dwa i to stosunkowo krótkie etapy dla siebie – otwierającą wyścig drużynową czasówkę o długości 16km i pagórkowaty 40 kilometrowy etap 11. z Cambados do Pontevedry.

Równie mało szans na zwycięstwo etapowe będą mieli sprinterzy, bo z siedmiu potencjalnych płaskich etapów kilka jest pagórkowatych, co stwarza okazję harcownikom. Wielce prawdopodobne więc, że na Vueltę przyjadą głównie typowi górale – jak choćby zwycięzca zeszłorocznej edycji, Juan Jose Cobo, który będzie walczył o obronę tytułu – i typowi sprinterzy, którzy na Vuelcie jak zwykle będą szlifować formę przed Mistrzostwami Świata. Kolarzy, którzy specjalizują się w jeździe na czas Vuelta nie ma czym zachęcić.
 

Trasa 67. Vuelta a Espana została ułożona tak, by od samego początku dać kibicom emocje, a faworytów do zwycięstwa zmusić do wysiłku już w pierwszych dniach wyścigu. Rywalizacja rozpocznie się u podnóży Pirenejów, w Pampelunie od czasówki drużynowej, jednak w wysokie góry kolarze wjadą już na trzecim etapie, z metą w Eibar. Kolejny etap to prawdziwa wspinaczka i meta, która usytuowana będzie na szczycie Estacion de Valdezcaray. W kolejnych dniach szansę dostaną sprinterzy i harcownicy, ale faworyci nie będą mogli odpocząć ani stracić koncentracji na pagórkowatych etapach. Wszystkie etapy na Vuelcie przeplatają się – góry i płaskie odcinki zapewnią nieprzerwaną walkę o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej niemalże od pierwszego dnia wyścigu. Kluczowy może być już ósmy etap wyścigu, kiedy kolarze wjadą do Andory i wspinać się będą na Collada de la Gallina, o nachyleniu dochodzącym do 18%. Po dwóch płaskich etapach i dniu przerwy, kolejna szansa na urwanie kilku sekund rywalom nadarzy się na etapie do Mirador de Ezaro, gdzie na ostatnich 2,5 kilometrach przed metą kolarze wspinać się będą po wzniesieniu, gdzie nachylenie dochodzi do 28%.
 

Etapy 14., 15., i 16. będą istnym świętem dla kibiców i koszmarem dla kolarzy. Górski tryptyk może wyłonić zwycięzcę tegorocznej edycji wyścigu, bowiem peleton wspinać się będzie na m.in. Puerto de Ancares, Lagos de Covadonga i Cuitu Negru, który organizatorzy specjalnie zamierzają wyasfaltować, by umożliwić kolarzom dodatkowe 2,5 kilometra wspinaczki o nachyleniu 25%. Po tych wyczerpujących trzech dniach i ponad 150 kilometrach wspinaczki, przyjdzie dzień przerwy i trzy spokojniejsze etapy, aż w końcu finał Vuelty nastąpi na Bola Del Mundo, na którym choćby dwa lata temu zacięty pojedynek o zwycięstwo w wyścigu stoczyli Vincenzo Nibali i Ezequiel Mosquera. A w Madrycie swoją szansę znów dostaną najszybsi w peletonie.