Vuelta po 8. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 8. etapie Vuelta a Espana

Drukuj

Joaquin Rodriguez (Katiusza) po raz kolejny wygrał etap Vuelta a Espana, dorzucając przy tym najgroźniejszym rywalom kolejne sekundy. 

Joaquin Rodriguez (Katiusza) po raz kolejny wygrał etap Vuelta a Espana, dorzucając przy tym najgroźniejszym rywalom kolejne sekundy. Hiszpan, podobnie jak na 4. etapie, zaatakował na najbardziej stromym odcinku ostatniego podjazdu, czym nie tyle zaskoczył rywali, co nie dał im szans na odparcie bardzo mocnego ataku.

Spore znaczenie w zwycięstwie Hiszpana miała zapewne znajomość trasy. „Wybraliśmy się w czerwcu na rekonesans trasy i wiedziałem, że jest to podjazd idealny dla mnie” – powiedział Rodriguez, po etapie. Hiszpan na najtrudniejszych odcinkach używał przełożenia 39x26 i opłaciło się. Zyskał 9 sekund nad Michele Scarponim (Lampre ISD) i objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Przyznał jednak, że nie będzie bronił koszulki lidera za wszelką cenę – „nie musimy koniecznie jej bronić. Dla nas najważniejsze jest, by mieć ją na podium w Madrycie” – stwierdził.

Atak kolarza Katiuszy nie był zaskoczeniem dla rywali, którzy spodziewali się, że tego dnia Hiszpan poradzi sobie najlepiej ze wszystkich faworytów. „To był etap dla Purito” – mówił Scarponi. Vincenzo NIbali (Liquigas-Cannondale), z kolei, przyznał, że już przed etapem przypuszczał, że Rodriguez tego dnia zwycięży – „Rodriguez jest po prostu niepokonany na tego typu podjazdach” – przyznał ubiegłoroczny zwycięzca Vuelta a Espana, który stracił 32 sekundy do rywala, „wiedzieliśmy, że musimy jechać swoim tempem, bo gdybym chciał utrzymać jego tempo, mógłbym za to zapłacić w przyszłości” – dodał.

Przed faworytami kolejne dwa ciężkie dni. 9. etap kończy się 10 kilometrową wspinaczką na Sierra de Bejar, natomiast w poniedziałek ścigać się będą na 40-kilometrowej czasówce, która może mieć ogromne znaczenie dla klasyfikacji generalnej. PO tych dwóch etapach nastąpi dzień przerwy.

Z wyścigu wycofali się dwaj kolarze, którzy wczoraj uczestniczyli w kraksie – Michał Gołaś (Vacansoleil DCM) i Tyler Farrar (Garmin-Cervelo). Gołaś wycofał się jeszcze przed startem 8. etapu, natomiast Farrar zrezygnował z jazdy po 35 kilometrach etapu – „nie wiem, jak długo będę mógł jechać” – powiedział jeszcze przed etapem Farrar, który jednak w trakcie wyścigu dwa razy pluł krwią i postanowił wycofać się z dalszej rywalizacji. Nie wiadomo jak ta kontuzja wpłynie na start w Mistrzostwach Świata w Kopenhadze.

Fot.: Sirotti