Tour po 16. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 16. etapie Tour de France

Drukuj

Thor Hushovd nie przestaje zadziwiać. Po zaciętej i długiej obronie żółtej koszulki, zwycięstwie na etapie, Norweg wygrał dziś kolejny górski etap.

Thor Hushovd nie przestaje zadziwiać. Po zaciętej i długiej obronie żółtej koszulki, zwycięstwie na etapie, Norweg wygrał dziś kolejny górski etap.Dla Hushovda jest to drugie w tegorocznym Tour de France zwycięstwo. Norweg wygrywał wcześniej na 12. Etapie, czym zaskoczył niemal wszystkich, jednak zarówno wtedy, jak i dziś, jego zwycięstwa były w pełni zasłużone, poparte mądrą jazdą i znakomitą formą.

„Wiedziałem, że Ryder Hesjedal czuje się dziś mocny, dlatego powiedziałem mu na podjeździe, żeby jechał. Kiedy jednak zaatakował Boasson Hagen, musiałem skoczyć za nim” – relacjonował przebieg etapu Hushovd, który odniósł swoje dziesiąte zwycięstwo w Tour de France, „trochę mi go szkoda, bo nie miał łatwego zadania z dwoma rywalami z jednej ekipy. W samej końcówce bardzo pomocny był Hesjedal, bez którego byłoby mi ciężko. Boasson Hagen to znakomity sprinter” – stwierdził Norweg, który w tegorocznym wyścigu odniósł drugie zwycięstwo.
Na 16. etapie w końcu obudzili się faworyci. Ataki Alberto Contadora (Saxo Bank Sungrad), a także aktywna jazda Cadela Evansa (BMC Racing) były ozdobą dzisiejszego etapu.

„Zjazdy mnie przerażały” – przyznał Evans, który właśnie na zjeździe zdoła zdobyć minimalną przewagę nad Contadorem i Samuelem Sanchezem, jednak nad Andy Schleckiem nadrobił ponad minutę, „na podjeździe nie atakowałem, czekałem na zjazdy, żeby  tam odjechać".

„Cieszę się, bo różnice były większe, niż się spodziewałem” – przyznał po wyścigu Contador, którego atak rozerwał czołową grupę na podjeździe, „chciałem zaatakować, bez względu na to, kto pojedzie za mną. Wiedziałem, że niektórzy nie wytrzymają” – dodał. Contador odrobił ponad minutę do Andy Schlecka, który tego dnia na zjeździe jechał bardzo słabo. Dla Hiszpana przewaga jednak nie była najważniejsza – „najważniejsze jest to, że moje nogi znów zaczęły pracować, jak dawniej” – stwierdził El Pistolero, który awansował na szóstą pozycję w klasyfikacji generalnej.

„Alberto zrobił dobrą robotę” – chwalił rywala Frank Schleck, „wiedział, że nie lubimy takiej pogody, że nie czujemy się dobrze na zjazdach, więc zaatakował” – mówił Luksemburczyk z Leopard Trek.

Po atakach Hiszpana problemy miał lider wyścigu, Thomas Voeckler (Europcar). Voeckler nie był zadowolony ze swojej jazdy, zdając sobie sprawę, że będzie mu coraz ciężej bronić prowadzenia. „Nie będę udawał, że jechałem słabiej, bo wczoraj był dzień przerwy. Wjechaliśmy w góry i będzie mi coraz ciężej” – tłumaczył Francuz, „choć dziś to był teren, który mi pasował i czułem się dobrze, rywale zmusili mnie do ogromnego wysiłku” – dodał. „Szczerze, to nawet nie myślę o końcowym podium, ale też nie mam zamiaru oddać żółtej koszulki tak łatwo” – zapewnił.

W klasyfikacji generalnej Voeckler ma 1.45 przewagi nad Evansem, 1.49 nad Frankiem Schleckiem, 3.03 nad Andy Schleckiem, 3.26 nad Samuelem Sanchezem i 3.42 nad Alberto Contadorem.

Największym przegranym tego etapu z pewnością jest właśnie Andy Schleck. Luksemburczyk na zjeździe nie radził sobie najlepiej i stracił do rywali ponad minutę. Kolarz Leopard Trek po etapie nie był zadowolony ze swojego wyniku, jednak zarzucił też organizatorom, że zjazdy były zbyt niebezpieczne. „To była bardzo niebezpieczna końcówka, już na pierwszym zakręcie musiałem się podeprzeć, przez co straciłem kontakt z grupką” – powiedział, „potem już nie ryzykowałem. Nie uważam, żeby taki finisz był potrzebny, jest zbyt ryzykowny, grozi kraksami, a wątpię, by kibice chcieli oglądać walkę na zjazdach” – stwierdził młodszy z braci Schleck.

Fot.: Sirotti