Udana akcja uciekinierów, lecz przed wszystkim fatalne w skutkach kraksy zdominowały 9. etap Wielkiej Pętli. Z wyścigu wycofali się kolejni faworyci. Alexandre Vinokourov (Astana), Jurgen Van Den Broeck (Omega Pharma-Lotto), Frederik Willems (Omega Pharma-Lotto) i David Zabriskie (Garmin-Cervelo) to kolarze, którzy z różnymi złamaniami po kraksach musieli wycofać się z wyścigu. Groźne upadki mieli także Johnny Hoogerland (Vacansoleil DCM) i Juan Antonio Flecha (Team Sky), a na 9. etapie Tour de France łącznie wycofało się aż ośmiu kolarzy.
„Nigdy nie spodziewałem się, że mój Tour skończy się w ten sposób” – mówił rozżalony Vinokourov, który na jednym z zakrętów spadł w przepaść i złamał szyjkę kości udowej, a to kontuzja, która leczy się bardzo długo. Podobnej kontuzji doznał w 2003 roku Joseba Beloki i zakończyła ona jego karierę. Kazach jeszcze tego samego dnia przeszedł operację w klinice w Paryżu. „Jestem bardzo zawiedziony i smutny, choć wiem, że mogło być jeszcze gorzej. Pozostaje mi teraz oglądać Tour w telewizji i liczyć, że moi koledzy powalczą o zwycięstwo etapowe” – powiedział Kazach w oświadczeniu wydanym na stronie Astany.
W kraksie ucierpiał też lider Omega Pharma-Lotto, Jurgen Van Den Broeck. Belg liczył na czołowe miejsce w Tour de France, jednak jego wyścig zakończył się na 9. etapie. Van Den Broeck doznał złamania trzech żeber, zapadnięcia płuca i złamania łopatki. „Jesteśmy zdruzgotani, liczyliśmy na podium Jurgena” – powiedział Marc Sergeant, dyrektor sportowy ekipy. Teraz belgijski zespół zapewne skupi się na obronie zielonej koszulki Philippa Gilberta. Belg prowadzi w tej klasyfikacji z przewagą 45 punktow nad Jose Rojasem (Movistar).
Dramatycznie wyglądał także wypadek jadących w ucieczce Flechy i Hoogerlanda. Hiszpan został potrącony przez samochód francuskiej telewizji, a Hoogerland, który wpadł na kolegę, został katapultowany na pobocze i przeleciał przez ogrodzenie z drutu kolczastego. Holender z głębokimi ranami ciętymi zdołał się podnieść i dokończyć etap, jednak jazda sprawiała mu wiele wysiłku. Na podium, odbierając koszulkę najlepszego górala za punkty wywalczone na tym etapie, Holender nie krył łez. „Możemy być wdzięczni, że jeszcze żyjemy” – powiedział Hoogerland, „to przerażające, mogę winić wszystkich, ale nie myślę, żeby ktoś zrobił to celowo” – dodał, „myślę, że osoby z tego samochodu mają ogromne poczucie winy. Po wyścigu Juan Antonio podszedł do mnie i przeprosił mnie. Mam siedem głębokich ran ciętych, będę potrzebował pewnie ze 30 szwów” – stwierdził nowy lider klasyfikacji górskiej, który będzie miał teraz jeden dzień, by zregenerować siły.
Po tym zdarzeniu samochód, który potrącił kolarzy, został wyrzucony z wyścigu. „Ten samochód dostał przez radio wyścigu zakaz wyprzedzania kolarzy. To niedopuszczalne zachowanie” – tłumaczył się dyrektor Touru, Christian Prudhomme, „w tym wyścigu zdarzyły się o dwa wypadki za dużo” – odniósł się też do wypadku Nicki Sorensena z Saxo Bank Sungard.
O wiele przyjemniej będzie wspominał ten etap Thomas Voeckler (Europcar). Francuz, mimo iż na mecie przegrał z Luisem Leonem Sanchezem (Rabobank), to zdobył koszulkę lidera wyścigu i prowadzi teraz z przewagą 1.49 nad Sanchezem i 2.26 nad Cadelem Evansem. „Przez cały dzień, gdy jechałem w ucieczce, kibice krzyczeli do mnie i dopingowali. Chciałem założyć żółtą koszulkę, ale wiedziałem, że będzie to ciężkie” – mówił po etapie Francuz, „wiem, że nie uda mi się bronić koszulki przez 10 dni, tak jak w 2004 roku, ale będę walczył z całych sił, żeby jak najdłużej być na prowadzeniu” – zapewniał Voeckler.
Fot.: Sirotti
Tour po 9. etapie
Wypowiedzi i komentarze po 9. etapie Tour de France
Udana akcja uciekinierów, lecz przed wszystkim fatalne w skutkach kraksy zdominowały 9. etap Wielkiej Pętli. Z wyścigu wycofali się kolejni faworyci.